-Ale jstem głodna - pomyślałam-Muszę wybrać się na polowanie. Tylko gdzie?...wiem! pójdę w góry może upoluję jakiegoś kozła.
> Nastał ranek, wszystkie wilki jeszcze spały,a ja wybrałam się na łowy. Szłam i szłam aż w końcu dotarłam do miejsca gdzie planowałam zapolować. Weszłam na małą polankę i w oddali zobaczyłam kozła, który wspinał się po skale. Cicho podbiegłam i zaczęłam się powoli wspinać w górę. Po paru minutach byłam na tyle blisko , aby zaatakować. Skoczyłam na niego, ale kozioł mnie usłyszał i uciekł, a moja łapa utknęła w szczelinie. Nie mogłam jej wyjąć, a ona bolała coraz bardziej.
-Pomocy!!- wołałam, ale nie było szans żeby ktoś mnie usłyszał-Dlaczego byłam taka głupia i nikomu nie powiedziałam o wyprawie? Mam nadzieję ,że ktoś zauwarzył, że mnie nie ma.
Zrobiło się jeszcze gorzej. Zaczęło padać.
<kto dokończy?>
piątek, 31 stycznia 2014
Od Reane - CD historii Demona
-Oprawadzić cię? - zapytał Demon
-Pewnie...
Poszliśmy nad jakiś wodospad.Spojrzałam lękliwie w dół.
-Spokojnie...Wilki skaczą z tego wodospadu,wcale nie jest to niebezpieczne...Widać pozory mylą...
Uśmiechnęłam się ale ten uśmiech przypomniał mi o czymś.James i Rita...u boku James'a nie było już dla mnie miejsca.
-Halo...Reane,idziesz dalej?
-Słucham?A...tak...przypraszam zamyśliłam się.-błyskawicznie przetarłam łzę z oka i ruszyłam dalej za basiorem.
-To nasz las,pełen zwierzyny i najróżniejszych ziół.
-Ziół?O...to coś dla mnie.
-Co masz na myśli?
-Jestem szamanką,uwielbiam wyrabiać eliksiry i różne wywary...
-Może skoro już jesteśmy w lesie to coś upolujemy?
-No...nie wiem...-zawahałam się.Byłam dosyć niezdarna.Mogłam przypadkowo zaszeleścić a ofiara by się spłoszyła.
-A czemu nie chcesz?
-Wiesz....w zasadzie to możemy iść.No to prowadź.
Demon szedł przede mną więc mogłam bez problemu obserwować jak układa łapy aby ściółka zbyt nie hałasowała.Jego palce były szeroko rozstawione.Powtórzyłam ułożenie łap i już nie robiłam takiego hałasu.
-Cii-szepnął alfa i zatrzymał się.Lekko się wychyliłam aby zobaczyć co się dzieje.Na polanie stały dwie sarny.Nim zdążyłam powiedzieć ,,O,sarny!" Demon już się skradał a potem wybiegł by zatopić w jednej z nich zęby.Kiedy sarna była już ,,gotowa" do spożycia podeszłam do basiora.
-Smacznego.-powiedziałam
-Dziękuję i nawzajem - zaśmiał się.
Zjadłam kawałek może dwa.Nie byłam zbyt głodna.
-Powiedz mi,o co chodzi?
-Ale w jakim sensie?
-No...chodzisz taka trochę przestraszona no i smutna
-Bo to nowe miejsce...nowe wilki...
-A co ze smutkiem?
-Lepiej nie mówić...
-Dobrze...
Spojrzałam w swoje odbicie w pobliskim strumyku.Może jak komuś się zwierzę to będzie lepiej?Może muszę z siebie wypuścić te wspomnienia?Nie...przecież wspomnienia nie zanikają.
-No dobrze...Opowiem ci to...Więc,kiedy właśnie opuszczałam watahę i pożegnałam się już z rodziną pobiegłam do swojego partnera.Kiedy już prawie byłam w jego jaskini usłyszałam jakieś głosy.Jego i innej wadery.Mówili coś o mnie,że James musi mi powiedzieć że...że są razem...Przepraszam...-powiedziałam i odwróciłam się ukrywając łzy.
-Potem wszystko potoczyła się bardzo szybko...on się tłumaczył,a ja już biegłam aby być jak najdalej...
-To był twój pierwszys partner?
-Jedyny jaki na mnie przynajmniej spojrzał...Pokochałam go a on mnie tak potraktował...A może tak musiało się stać...Nie byłam warta kogoś takiego jak on...On należał do rodziny bet...ja byłam zwykłą szamanką ze zwykłej rodziny.
-A jak miał na imię partner?
-James...-wypowiedziałam z bólem jego imię.
-A ta wadera...masz do niej jakieś wyrzuty?
-Do Rity?Nie...nie potrafię.Z resztą...uważam że to jest niczyja wina...po prostu dwa wilki źle dobrały się w pary...Była to błędna miłość która łamała cerca...A jak ty myślisz?Tak musiało się stać,prawda?-zapytałam załzawiona patrząc na strumień.Nie wiedziałam czy Demon odpowie...
<Demon?>
-Pewnie...
Poszliśmy nad jakiś wodospad.Spojrzałam lękliwie w dół.
-Spokojnie...Wilki skaczą z tego wodospadu,wcale nie jest to niebezpieczne...Widać pozory mylą...
Uśmiechnęłam się ale ten uśmiech przypomniał mi o czymś.James i Rita...u boku James'a nie było już dla mnie miejsca.
-Halo...Reane,idziesz dalej?
-Słucham?A...tak...przypraszam zamyśliłam się.-błyskawicznie przetarłam łzę z oka i ruszyłam dalej za basiorem.
-To nasz las,pełen zwierzyny i najróżniejszych ziół.
-Ziół?O...to coś dla mnie.
-Co masz na myśli?
-Jestem szamanką,uwielbiam wyrabiać eliksiry i różne wywary...
-Może skoro już jesteśmy w lesie to coś upolujemy?
-No...nie wiem...-zawahałam się.Byłam dosyć niezdarna.Mogłam przypadkowo zaszeleścić a ofiara by się spłoszyła.
-A czemu nie chcesz?
-Wiesz....w zasadzie to możemy iść.No to prowadź.
Demon szedł przede mną więc mogłam bez problemu obserwować jak układa łapy aby ściółka zbyt nie hałasowała.Jego palce były szeroko rozstawione.Powtórzyłam ułożenie łap i już nie robiłam takiego hałasu.
-Cii-szepnął alfa i zatrzymał się.Lekko się wychyliłam aby zobaczyć co się dzieje.Na polanie stały dwie sarny.Nim zdążyłam powiedzieć ,,O,sarny!" Demon już się skradał a potem wybiegł by zatopić w jednej z nich zęby.Kiedy sarna była już ,,gotowa" do spożycia podeszłam do basiora.
-Smacznego.-powiedziałam
-Dziękuję i nawzajem - zaśmiał się.
Zjadłam kawałek może dwa.Nie byłam zbyt głodna.
-Powiedz mi,o co chodzi?
-Ale w jakim sensie?
-No...chodzisz taka trochę przestraszona no i smutna
-Bo to nowe miejsce...nowe wilki...
-A co ze smutkiem?
-Lepiej nie mówić...
-Dobrze...
Spojrzałam w swoje odbicie w pobliskim strumyku.Może jak komuś się zwierzę to będzie lepiej?Może muszę z siebie wypuścić te wspomnienia?Nie...przecież wspomnienia nie zanikają.
-No dobrze...Opowiem ci to...Więc,kiedy właśnie opuszczałam watahę i pożegnałam się już z rodziną pobiegłam do swojego partnera.Kiedy już prawie byłam w jego jaskini usłyszałam jakieś głosy.Jego i innej wadery.Mówili coś o mnie,że James musi mi powiedzieć że...że są razem...Przepraszam...-powiedziałam i odwróciłam się ukrywając łzy.
-Potem wszystko potoczyła się bardzo szybko...on się tłumaczył,a ja już biegłam aby być jak najdalej...
-To był twój pierwszys partner?
-Jedyny jaki na mnie przynajmniej spojrzał...Pokochałam go a on mnie tak potraktował...A może tak musiało się stać...Nie byłam warta kogoś takiego jak on...On należał do rodziny bet...ja byłam zwykłą szamanką ze zwykłej rodziny.
-A jak miał na imię partner?
-James...-wypowiedziałam z bólem jego imię.
-A ta wadera...masz do niej jakieś wyrzuty?
-Do Rity?Nie...nie potrafię.Z resztą...uważam że to jest niczyja wina...po prostu dwa wilki źle dobrały się w pary...Była to błędna miłość która łamała cerca...A jak ty myślisz?Tak musiało się stać,prawda?-zapytałam załzawiona patrząc na strumień.Nie wiedziałam czy Demon odpowie...
<Demon?>
czwartek, 30 stycznia 2014
od Castiel Cd historii Reane
- Mnie jest to zupełnie obojętne - odpowiedziałem
- To ja pójdę zbierać zioła
- Dobrze...
Rozeszliśmy się. Ja poszedłem na polowanie a ona zbierać zioła...
Gdy czaiłem się na jedną z saren, nagle wyskoczył na mnie czarny wilk.
- Wrrr...To było może żarcie! - zawarczał
- Dobrze, przepraszam , nie zauważyłem cię. Jak cię zwą?
- Shol...- warknęła po czym rzuciła się w pogoń za zwierzyną.
- Niezła jest...- pomyślałem - Zadziorna...hmm...- potem poszedłem szukać jedzenia gdzie indziej.
- To ja pójdę zbierać zioła
- Dobrze...
Rozeszliśmy się. Ja poszedłem na polowanie a ona zbierać zioła...
Gdy czaiłem się na jedną z saren, nagle wyskoczył na mnie czarny wilk.
- Wrrr...To było może żarcie! - zawarczał
- Dobrze, przepraszam , nie zauważyłem cię. Jak cię zwą?
- Shol...- warknęła po czym rzuciła się w pogoń za zwierzyną.
- Niezła jest...- pomyślałem - Zadziorna...hmm...- potem poszedłem szukać jedzenia gdzie indziej.
Od Demona cd historii Reane
-Jasne, że tak-powiedziałem z łagodnym uśmiechem. Przyjrzałem się jej.-Czy coś się stało?
-Nie ważne-mruknęła.
-Chodź, przedstawię cię Jasperowi.
-Komu?
-Mojemu brat, jest tu betą.
-Ok.
Poszliśmy do jaskini mojego brat.
-Cześć Jazz. Przyprowadziłem nowego członka.
Jasper wyszedł z jaskini.
-Cześć, jestem Reane.
-Miło poznać-powiedział.
-Oprowadzić cię?-zapytałem jej.
<Reane?>
-Nie ważne-mruknęła.
-Chodź, przedstawię cię Jasperowi.
-Komu?
-Mojemu brat, jest tu betą.
-Ok.
Poszliśmy do jaskini mojego brat.
-Cześć Jazz. Przyprowadziłem nowego członka.
Jasper wyszedł z jaskini.
-Cześć, jestem Reane.
-Miło poznać-powiedział.
-Oprowadzić cię?-zapytałem jej.
<Reane?>
środa, 29 stycznia 2014
Od Reane - Nowo poznany wilk
Siedziałam znudzona przed jaskinią.Wstałam i pobiegłam do lasu.Znaczy...zamierzałam.Potknęłam się o konar i wpadłam na kogoś.
-Przepraszam!Przepraszam...-powiedziałam do wilka
-Nic nie szkodzi...Potknęłaś się?
-Tak...bywam nie uważna...
-Castiel
-Reane
Przedstawiliśmy się sobie.
-Idę właśnie na polowanie może się przyłączysz?
-Czy ja wiem...Jeszcze spłoszę jakąś zwierzynę...Ja za to idę zbirać zioła i inne rośliny...Możesz mi pomóc...jeśli chcesz oczywiście.Również ja mogę iść na polowanie...Co wolisz?
<Castiel?>
-Przepraszam!Przepraszam...-powiedziałam do wilka
-Nic nie szkodzi...Potknęłaś się?
-Tak...bywam nie uważna...
-Castiel
-Reane
Przedstawiliśmy się sobie.
-Idę właśnie na polowanie może się przyłączysz?
-Czy ja wiem...Jeszcze spłoszę jakąś zwierzynę...Ja za to idę zbirać zioła i inne rośliny...Możesz mi pomóc...jeśli chcesz oczywiście.Również ja mogę iść na polowanie...Co wolisz?
<Castiel?>
wtorek, 28 stycznia 2014
Od Jaspera Cd historii Lusy
- Lusy - powiedziałem wchodząc do jej jaskini - Co ci jest ? Siedzisz i gapisz się na ścianę
- Nic - odpowiedziała i spojrzała na mnie z …tak to chyba… o nie miłość - Bo widzisz ja…
- Lusy nic z tego na razie nie będzie nie zrozum mnie źle - zawahałem się, ale ciągnąłem dalej - W przyszłości tak, ale nie teraz.
- Ale czujesz coś do mnie ? - zapytała
- Możliwe, ale głęboko. Musi minąć trochę czasu….
- Czyli mnie nie chcesz… - przerwała mi a w jej oczach stanęły łzy.
- NIE MYŚL TAK !!!!!! - krzyknąłem - Chcę cię oczywiście, ale nie teraz.
Widać było, że posmutniała.
- Lusy słuchaj nie mniej tego do siebie…Nie mam teraz czasu na to - powiedziałem podchodząc do i ocierając jej łapą oczy - Jestem tu betą i mam swoje obowiązki co do tej watahy.
- Wiem…- mruknęła
- Słuchaj …- zacząłem - Naprawdę czuję coś do ciebie, ale…
- Wataha jest najważniej sza - dokończyła
- Nie o to chodzi…
- A o co ? - Westchnąłem
- Gdy byłem jeszcze w watasze rodziców… - zacząłem opowieść - bo wiesz głównie dlatego odszedłem.
- Przejdź do rzeczy
- Była taka jedna…
- To ją wolisz - powiedziała a łzy płynęły jej już strumieniami. Ruszyła w stroną wyjścia.
- Nie czekaj….- krzyknąłem i ruszyłem za nią - Ona nie żyje. Zabili ją kłusownicy i wiesz…
- Masz złamane serce tak ? - zapytała
- Jak je posklejam to coś może z tego będzie, ale na razie nie mów Damonowi…
- Czemu ?
- Bo on o niej nie wiedział - powiedziałem patrząc jej w oczy - Chciałbym, żeby tak pozostało
od Shol
-Jasne, że ci pomogę. Od tego tu jestem.-uśmiechnęłam się lekko- Poczekaj tylko przyniosę odpowiednie zioła.
Poszłam do swojego pokoju z ziołami. Wybrałam te, które miały najlepsze właściwości znieczulające, lecznicze i bakteriobójcze. Zabrałam już wszystkie oprócz korzenia mandragory. Przeszukałam cały pokój, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. 'Niedobrze'- pomyślałam. Wróciłam do przyjaciół. Nie powiedziałam im, że brakuje mi korzenia, ale prędzej czy później musiałam to zrobić.
-Jak będzie cię boleć to powiedz -zwróciłam się do Kaei.
-Ok- odpowiedziała słabo.
Zaczęłam nakładać na jej ranę liście koriu, które miały zregenerować kości i resztę ciała. Następnie zmieszałam nektar z brązowego kwiatu i wodą i delikatnie polałam ranę.
-Potrzebuję teraz patyk, żeby usztywnić łapę.- zwróciłam się do Jaspera, który od razu pobiegł go poszukać.
Spojrzałam na Kaei. Była słaba i zmęczona, a przed nią jeszcze tyle cierpienia.
-Kaei...- zaczęłam, ale po raz pierwszy słowa nie chciały mi przejść przez gardło.
< Kaei ? >
Poszłam do swojego pokoju z ziołami. Wybrałam te, które miały najlepsze właściwości znieczulające, lecznicze i bakteriobójcze. Zabrałam już wszystkie oprócz korzenia mandragory. Przeszukałam cały pokój, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. 'Niedobrze'- pomyślałam. Wróciłam do przyjaciół. Nie powiedziałam im, że brakuje mi korzenia, ale prędzej czy później musiałam to zrobić.
-Jak będzie cię boleć to powiedz -zwróciłam się do Kaei.
-Ok- odpowiedziała słabo.
Zaczęłam nakładać na jej ranę liście koriu, które miały zregenerować kości i resztę ciała. Następnie zmieszałam nektar z brązowego kwiatu i wodą i delikatnie polałam ranę.
-Potrzebuję teraz patyk, żeby usztywnić łapę.- zwróciłam się do Jaspera, który od razu pobiegł go poszukać.
Spojrzałam na Kaei. Była słaba i zmęczona, a przed nią jeszcze tyle cierpienia.
-Kaei...- zaczęłam, ale po raz pierwszy słowa nie chciały mi przejść przez gardło.
< Kaei ? >
Od Kalipso
Pewnego popołudnia wybrałam się na spacer. Idąc przez las rozmyślałam o nowym członku naszej watahy; o Castiel. Odkąd pojawił się w watasze cały czas o nim myślę. Jest taki miły i odważny...
-Ał!-krzyknęłam nagle.- Chyba w coś weszłam-pomyślałam głośno.
-Nie w coś tylko w kogoś-powiedział Castiel z uśmiechem.
Podniosłam głowę. To rzeczywiście był on.
<Castiel dokończysz?>
-Ał!-krzyknęłam nagle.- Chyba w coś weszłam-pomyślałam głośno.
-Nie w coś tylko w kogoś-powiedział Castiel z uśmiechem.
Podniosłam głowę. To rzeczywiście był on.
<Castiel dokończysz?>
Od Kaeia (C.D.)
Wszyscy pobiegliśmy na polanę gdzie pasły się spokojnie bizony. Stado nie było liczne, ale zwierzęta były ogromne. Wszyscy zajęli pozycje (pracowaliśmy w parach). Przez chwilę zawachałam się.
- Nie wiem czy damy radę.. - powiedziałam lekko przestraszona.
- Nie martw się, bedzie dobrze. Twój plan jest świetny - powiedział Jasper (był moim partnerem do polowań, bo to rówinież przywódca polowań).
Jego słowa dodały mi otuchy. Dałam sygnał, ruszyliśmy. Wszystko było by idealnie gdyby nie pojawienie się wilków z innej watachy. Zepsuły całe polowanie. Przestraszyły stado bizonów nieumiejętnym atakiem. Przestraszone zwierzęta zaczęły biec prosto na nas. Zaczęliśmy uciekać. Biegnąc nie zauważyłam korzenia wystającego z ziemi. Potknęłam się o niego i upadłam. Niestety niezdążyłam już wstać.. Rozpędzone bizony stratowały mi całą tylnią łapę i połamały większość kości. Ból był nie do zniesiena. Powoli traciłam przytomność. Przyjaciele zanieśli mnie do jaskini. Otwarta rana na tylniej łapie wciąż krwawiła.
- Mówiłam, że to polowanie to zły pomysł - odezwała się Shol
- Nic mi nie będzie, jeśli moja współlokatorka mi pomoże - wykrztusiłam z uśmiechem. - To jak, pomożesz Shol.. ?
<Shol?>
- Nie wiem czy damy radę.. - powiedziałam lekko przestraszona.
- Nie martw się, bedzie dobrze. Twój plan jest świetny - powiedział Jasper (był moim partnerem do polowań, bo to rówinież przywódca polowań).
Jego słowa dodały mi otuchy. Dałam sygnał, ruszyliśmy. Wszystko było by idealnie gdyby nie pojawienie się wilków z innej watachy. Zepsuły całe polowanie. Przestraszyły stado bizonów nieumiejętnym atakiem. Przestraszone zwierzęta zaczęły biec prosto na nas. Zaczęliśmy uciekać. Biegnąc nie zauważyłam korzenia wystającego z ziemi. Potknęłam się o niego i upadłam. Niestety niezdążyłam już wstać.. Rozpędzone bizony stratowały mi całą tylnią łapę i połamały większość kości. Ból był nie do zniesiena. Powoli traciłam przytomność. Przyjaciele zanieśli mnie do jaskini. Otwarta rana na tylniej łapie wciąż krwawiła.
- Mówiłam, że to polowanie to zły pomysł - odezwała się Shol
- Nic mi nie będzie, jeśli moja współlokatorka mi pomoże - wykrztusiłam z uśmiechem. - To jak, pomożesz Shol.. ?
<Shol?>
Od Kaeia (C.D. " Od Shol ")
Przybiegłam jak najszybciej mogłam - wykrztusiłam wciąż jeszcze dysząc. - Niedaleko, na polanie gdzie kończy się granica naszego terytorium widziałam stado bizonów. Musimy na nie zapolować. - powiedziałam.
- Po co ? Przecież mamy tu jedzenie. - odpowiedziała Shol nieotwierając oczu.
- To okazja, której nie możemy przepuścić. Od kilku miesięcy nie ma tu nic oprócz kilku marnych jelonków i zająców. Długo na nich nie pociągniemy.. - powiedziałam z powagą.
Po podaniu jeszcze kilku trafnych argumentów Shol zgodziła się. Pobiegłyśmy razem po resztę watahy. W jaskini Demona objaśniłam wszystkim plan. Czułam, że to będzie jedno z najbardziej udanych i skutecznych polowań, jakie przeprowadziłam. Niestety pomyliłam się..
poniedziałek, 27 stycznia 2014
Od Lucy-moje uczucie
Moje uczucie:
Miłość, to jedno z naj warzniejszych. I poznać Jaspera
Poznaje go dopiero i to moje uczucie rozkwita...
Tak jak by ,, Ja i On" wiem nie bardzo wiecie oco tu chodzi.
By go poznać doskonale, to moje marzenie. I więcej...
Może nie jestem idealem może nie jestem najładniejsza... Ale czuję się na siłach...
To ideał dla mnie wiem że wszystkie samice
kochają takie basiory, ale to nie o to chodzi, ja czuję że to on, On
którego tak długo szukałam...
Więc czy go zapytać?... Nie mam odwagi, może sam to zrozumie?
Kto wie? Może zrozumie.
Od Lucy
Kilka godzin w watasze, a już ktoś mi się spodobał! Przesadzam!
Bardzo spodobał mi się Jasper, samiec idealny!
Nie wiem jak go poderwać?! Wyszłam z jaskini i nic!
Muszę zacząć rozmowę, bo nie wypali mój plan i to zupełnie!
Więc wyszłam... No i kręciłam się koło niego i zaczęłam rozmowę...
O polowaniu jak najlepiej podejść łanie czy inną zdobycz.
No i poszłam się napić i na polowanie.
Upolowałam jakiegoś mizernego zająca, no i wiadomo co zrobiłam.
Poszłam do jaskini.... Minęło kilka godzin.
Myślę muszę go zagadać ale nic mi nie wychodzi!
No to ktoś może mu powie za mnie że się w nim zakochałam.
No to mówię... Kocham Cię!
<Jasper?>
Od Shol
Długo obserwowałam młodą łanie, która beztrosko pasła się na polanie nieopodal lasu. Nawet się nie zorientowała, że ją obserwuję. Nie lubię nudnych polowań, ale nie miałam nic innego na oku. Teraz leżałam w swojej jaskini i odpoczywałam. Miałam zamknięte oczy, ale uszy wciąż były przygotowane i nasłuchiwały. Rozmyślałam o tym co spotkało mnie w przeszłości, co jest teraz i co będzie w niedalekiej przyszłości. Wciąż nie mogę uwierzyć, że Damon przyjął mnie do watahy z moim charakterem. Hahaha. Uśmiechnęłam się pod nosem. Pewnie chodziło o moje umiejętności. Gdy błąkałam się po lesie nauczyłam się wielu przydatnych informacji o działaniu wszelkich roślin znajdujących się w lesie. Potrafiłam wyleczyć każdą chorobę przy użyciu odpowiednich liści, gałęzi, soków i wywarów.
Nagle do moich uszu dotarł podejrzany dźwięk. Szybko jednak się uspokoiłam, gdyż wiedziałam kto biegnie. Po chwili do jaskini wpadła Kaeia, nasza przywódczyni w polowaniach.
-Gdzie się tak śpieszysz?- zapytałam nie otwierając oczu.
<Kaeia?>
Nagle do moich uszu dotarł podejrzany dźwięk. Szybko jednak się uspokoiłam, gdyż wiedziałam kto biegnie. Po chwili do jaskini wpadła Kaeia, nasza przywódczyni w polowaniach.
-Gdzie się tak śpieszysz?- zapytałam nie otwierając oczu.
<Kaeia?>
niedziela, 26 stycznia 2014
Od Reane - Jak dotarłam
,,No dobra...zbierz się na odwagę i im to powiedz"-pomyślałam stając przed jaskinią rodziny.Weszłam do środka.
-O...Rene...i jak tam na polowaniu?-zapytał ojciec
-Dobrze...-skłamałam,bo zamiast iść coś upolować cały czas rozmyślałam
-A co upolowałaś?-wtrąciła się Megan
-E...no tylko zająca...nie było zbyt dużo zdobyczy...
-To gdzie go masz?
-Niedźwiedź...zaatakował mnie niedźwiedź.Wybaczcie ale...och...no dobra...Wcale nie byłam na polowaniu.Chcę wam wszystkim powiedzieć że odchodzę z watahy.
-Co?...Ale...ale dla czego?
Mama spojrzała na mnie zasmuconym wzrokiem.
-Bo...nie czuję się tutaj dobrze...Nie lubię tutaj przebywać...Porzegnam się tylko z James'em.I z wami oczywiście...
Porzegnałam się z rodziną po czym pobiegłam do jaskini mojego partnera.Zatrzymałam się jednak bo usłyszałam jakieś głosy.
-James...ale ty przecież jesteś z Reane...nie powiesz jej o nas?-zapytała jakaś wadera
-Rita...wszystko w swoim czasie...-powiedział James
-Ale...ja chcę abyś jej to powiedział i z nią skończył.
-James...-powiedziałam wchodząc do jaskini.Oczy miałam we łzach.Oba wilki spojrzały na mnie przestraszone.
-Reane....Ja...e...ja ci wytłumaczę...
-Nie musisz.Odchodzę...chciałam się z tobą porzegnać...mieć nadzieję że może za mną wyruszysz....ale...myślałam że nareszcie ktoś mnie pokochał...ale prawda była taka że nikt nigdy mnie nie kochał....-wybiegłam z jaskini.Szłam już parę dni.Po drodzę polowałam i piłam.W końcu znalazłam się na jakieś polanie.Położyłam się w cieniu jednego z drzew i przymknęłam oczy aby odreagować to co się stało między mną,James'em i Ritą.
-Yhm...-ktoś chrząknął mi nad głową.Lekko uchyliłam powieki.Nade mną stał biały,uskrzydlony basior.Wiedziałam że wtargłam na czyjeś tereny.Nie miałam siły się tłumaczyć czy choćby walczyć.Nie miałam psychicznej siły,bo tej fizycznej od dawna nie wykorzystywałam.Zamknęłam ponownie oczymczekając aż szczęki basiora zotopią się na moim karku.Nie pomyślałam nawet aby przeczytać jego myśli.Jednak wilk zamiast zabić przechodnia który wkroczył na jego tereny przemówił.
-Znajdujesz się na terenach Watahy Delikatnego Piórka...Zdajesz sobie z tego sprawę?
Pokiwałam twierdząco głową.
-Mogę poznać twoje imię?
-Reane.
-Ja jestem Demon.Alfa.
-Czy mogę dołączyć do twojej watahy?-zapytałam bezsilnym,łamiącym się głosem
<Demon?>
-O...Rene...i jak tam na polowaniu?-zapytał ojciec
-Dobrze...-skłamałam,bo zamiast iść coś upolować cały czas rozmyślałam
-A co upolowałaś?-wtrąciła się Megan
-E...no tylko zająca...nie było zbyt dużo zdobyczy...
-To gdzie go masz?
-Niedźwiedź...zaatakował mnie niedźwiedź.Wybaczcie ale...och...no dobra...Wcale nie byłam na polowaniu.Chcę wam wszystkim powiedzieć że odchodzę z watahy.
-Co?...Ale...ale dla czego?
Mama spojrzała na mnie zasmuconym wzrokiem.
-Bo...nie czuję się tutaj dobrze...Nie lubię tutaj przebywać...Porzegnam się tylko z James'em.I z wami oczywiście...
Porzegnałam się z rodziną po czym pobiegłam do jaskini mojego partnera.Zatrzymałam się jednak bo usłyszałam jakieś głosy.
-James...ale ty przecież jesteś z Reane...nie powiesz jej o nas?-zapytała jakaś wadera
-Rita...wszystko w swoim czasie...-powiedział James
-Ale...ja chcę abyś jej to powiedział i z nią skończył.
-James...-powiedziałam wchodząc do jaskini.Oczy miałam we łzach.Oba wilki spojrzały na mnie przestraszone.
-Reane....Ja...e...ja ci wytłumaczę...
-Nie musisz.Odchodzę...chciałam się z tobą porzegnać...mieć nadzieję że może za mną wyruszysz....ale...myślałam że nareszcie ktoś mnie pokochał...ale prawda była taka że nikt nigdy mnie nie kochał....-wybiegłam z jaskini.Szłam już parę dni.Po drodzę polowałam i piłam.W końcu znalazłam się na jakieś polanie.Położyłam się w cieniu jednego z drzew i przymknęłam oczy aby odreagować to co się stało między mną,James'em i Ritą.
-Yhm...-ktoś chrząknął mi nad głową.Lekko uchyliłam powieki.Nade mną stał biały,uskrzydlony basior.Wiedziałam że wtargłam na czyjeś tereny.Nie miałam siły się tłumaczyć czy choćby walczyć.Nie miałam psychicznej siły,bo tej fizycznej od dawna nie wykorzystywałam.Zamknęłam ponownie oczymczekając aż szczęki basiora zotopią się na moim karku.Nie pomyślałam nawet aby przeczytać jego myśli.Jednak wilk zamiast zabić przechodnia który wkroczył na jego tereny przemówił.
-Znajdujesz się na terenach Watahy Delikatnego Piórka...Zdajesz sobie z tego sprawę?
Pokiwałam twierdząco głową.
-Mogę poznać twoje imię?
-Reane.
-Ja jestem Demon.Alfa.
-Czy mogę dołączyć do twojej watahy?-zapytałam bezsilnym,łamiącym się głosem
<Demon?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)