-Oprawadzić cię? - zapytał Demon
-Pewnie...
Poszliśmy nad jakiś wodospad.Spojrzałam lękliwie w dół.
-Spokojnie...Wilki skaczą z tego wodospadu,wcale nie jest to niebezpieczne...Widać pozory mylą...
Uśmiechnęłam się ale ten uśmiech przypomniał mi o czymś.James i Rita...u boku James'a nie było już dla mnie miejsca.
-Halo...Reane,idziesz dalej?
-Słucham?A...tak...przypraszam zamyśliłam się.-błyskawicznie przetarłam łzę z oka i ruszyłam dalej za basiorem.
-To nasz las,pełen zwierzyny i najróżniejszych ziół.
-Ziół?O...to coś dla mnie.
-Co masz na myśli?
-Jestem szamanką,uwielbiam wyrabiać eliksiry i różne wywary...
-Może skoro już jesteśmy w lesie to coś upolujemy?
-No...nie wiem...-zawahałam się.Byłam dosyć niezdarna.Mogłam przypadkowo zaszeleścić a ofiara by się spłoszyła.
-A czemu nie chcesz?
-Wiesz....w zasadzie to możemy iść.No to prowadź.
Demon szedł przede mną więc mogłam bez problemu obserwować jak układa łapy aby ściółka zbyt nie hałasowała.Jego palce były szeroko rozstawione.Powtórzyłam ułożenie łap i już nie robiłam takiego hałasu.
-Cii-szepnął alfa i zatrzymał się.Lekko się wychyliłam aby zobaczyć co się dzieje.Na polanie stały dwie sarny.Nim zdążyłam powiedzieć ,,O,sarny!" Demon już się skradał a potem wybiegł by zatopić w jednej z nich zęby.Kiedy sarna była już ,,gotowa" do spożycia podeszłam do basiora.
-Smacznego.-powiedziałam
-Dziękuję i nawzajem - zaśmiał się.
Zjadłam kawałek może dwa.Nie byłam zbyt głodna.
-Powiedz mi,o co chodzi?
-Ale w jakim sensie?
-No...chodzisz taka trochę przestraszona no i smutna
-Bo to nowe miejsce...nowe wilki...
-A co ze smutkiem?
-Lepiej nie mówić...
-Dobrze...
Spojrzałam w swoje odbicie w pobliskim strumyku.Może jak komuś się zwierzę to będzie lepiej?Może muszę z siebie wypuścić te wspomnienia?Nie...przecież wspomnienia nie zanikają.
-No dobrze...Opowiem ci to...Więc,kiedy właśnie opuszczałam watahę i pożegnałam się już z rodziną pobiegłam do swojego partnera.Kiedy już prawie byłam w jego jaskini usłyszałam jakieś głosy.Jego i innej wadery.Mówili coś o mnie,że James musi mi powiedzieć że...że są razem...Przepraszam...-powiedziałam i odwróciłam się ukrywając łzy.
-Potem wszystko potoczyła się bardzo szybko...on się tłumaczył,a ja już biegłam aby być jak najdalej...
-To był twój pierwszys partner?
-Jedyny jaki na mnie przynajmniej spojrzał...Pokochałam go a on mnie tak potraktował...A może tak musiało się stać...Nie byłam warta kogoś takiego jak on...On należał do rodziny bet...ja byłam zwykłą szamanką ze zwykłej rodziny.
-A jak miał na imię partner?
-James...-wypowiedziałam z bólem jego imię.
-A ta wadera...masz do niej jakieś wyrzuty?
-Do Rity?Nie...nie potrafię.Z resztą...uważam że to jest niczyja wina...po prostu dwa wilki źle dobrały się w pary...Była to błędna miłość która łamała cerca...A jak ty myślisz?Tak musiało się stać,prawda?-zapytałam załzawiona patrząc na strumień.Nie wiedziałam czy Demon odpowie...
<Demon?>
-Pewnie...
Poszliśmy nad jakiś wodospad.Spojrzałam lękliwie w dół.
-Spokojnie...Wilki skaczą z tego wodospadu,wcale nie jest to niebezpieczne...Widać pozory mylą...
Uśmiechnęłam się ale ten uśmiech przypomniał mi o czymś.James i Rita...u boku James'a nie było już dla mnie miejsca.
-Halo...Reane,idziesz dalej?
-Słucham?A...tak...przypraszam zamyśliłam się.-błyskawicznie przetarłam łzę z oka i ruszyłam dalej za basiorem.
-To nasz las,pełen zwierzyny i najróżniejszych ziół.
-Ziół?O...to coś dla mnie.
-Co masz na myśli?
-Jestem szamanką,uwielbiam wyrabiać eliksiry i różne wywary...
-Może skoro już jesteśmy w lesie to coś upolujemy?
-No...nie wiem...-zawahałam się.Byłam dosyć niezdarna.Mogłam przypadkowo zaszeleścić a ofiara by się spłoszyła.
-A czemu nie chcesz?
-Wiesz....w zasadzie to możemy iść.No to prowadź.
Demon szedł przede mną więc mogłam bez problemu obserwować jak układa łapy aby ściółka zbyt nie hałasowała.Jego palce były szeroko rozstawione.Powtórzyłam ułożenie łap i już nie robiłam takiego hałasu.
-Cii-szepnął alfa i zatrzymał się.Lekko się wychyliłam aby zobaczyć co się dzieje.Na polanie stały dwie sarny.Nim zdążyłam powiedzieć ,,O,sarny!" Demon już się skradał a potem wybiegł by zatopić w jednej z nich zęby.Kiedy sarna była już ,,gotowa" do spożycia podeszłam do basiora.
-Smacznego.-powiedziałam
-Dziękuję i nawzajem - zaśmiał się.
Zjadłam kawałek może dwa.Nie byłam zbyt głodna.
-Powiedz mi,o co chodzi?
-Ale w jakim sensie?
-No...chodzisz taka trochę przestraszona no i smutna
-Bo to nowe miejsce...nowe wilki...
-A co ze smutkiem?
-Lepiej nie mówić...
-Dobrze...
Spojrzałam w swoje odbicie w pobliskim strumyku.Może jak komuś się zwierzę to będzie lepiej?Może muszę z siebie wypuścić te wspomnienia?Nie...przecież wspomnienia nie zanikają.
-No dobrze...Opowiem ci to...Więc,kiedy właśnie opuszczałam watahę i pożegnałam się już z rodziną pobiegłam do swojego partnera.Kiedy już prawie byłam w jego jaskini usłyszałam jakieś głosy.Jego i innej wadery.Mówili coś o mnie,że James musi mi powiedzieć że...że są razem...Przepraszam...-powiedziałam i odwróciłam się ukrywając łzy.
-Potem wszystko potoczyła się bardzo szybko...on się tłumaczył,a ja już biegłam aby być jak najdalej...
-To był twój pierwszys partner?
-Jedyny jaki na mnie przynajmniej spojrzał...Pokochałam go a on mnie tak potraktował...A może tak musiało się stać...Nie byłam warta kogoś takiego jak on...On należał do rodziny bet...ja byłam zwykłą szamanką ze zwykłej rodziny.
-A jak miał na imię partner?
-James...-wypowiedziałam z bólem jego imię.
-A ta wadera...masz do niej jakieś wyrzuty?
-Do Rity?Nie...nie potrafię.Z resztą...uważam że to jest niczyja wina...po prostu dwa wilki źle dobrały się w pary...Była to błędna miłość która łamała cerca...A jak ty myślisz?Tak musiało się stać,prawda?-zapytałam załzawiona patrząc na strumień.Nie wiedziałam czy Demon odpowie...
<Demon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz