Dziś poszłam nad klif... Chodziłam w te i spowrotem... Nagle spadłam,
chciałam przywołać magę ale się nie udało... Spadłam do rwącej rzeki...
Nurt był silny, woda lodowata...
-Ratun... Ratunku!!! Ra, ratunk... Ratunku!!!-krzyczałam. Ale nikt mnie
nie słyszał... Walnęłam w kłode głową i straciłam przytomność... Gdy się
ocknęłam byłam jż głęboko pod wodą... Wstrzymałam oddech i chciałam
wypłynąć, ale skała uwięziła mi nogę... Po kilku minutach pysk mi się
otwarł i ujrzałam ciemność, i potworne zimno... Ostatnie co usłyszałam
to głos Ambera... Amber wskoczył mnie ratować, wyciągnął mnie na
powieszchnie, ale było za późno... Pobiegł do Demona...
-Demon!-krzyknął.
-Co?-zapytał.
-Anabell, się utopiła!
-Chcoć na mną!-krzyknął i obaj pobiegli nad rzekę...
<Demon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz