Po dzisiejszym, męczącym dniu położyłam się spać około godziny 22:00.
Szybko zasnęłam....
Po kilku godzinach....Nie wiem dokładnie po ilu miałam bardzo dziwny sen...Wyglądał jak rzeczywistość. Wydawało mi się, że tam jestem.
Jakiś wilk leżał na ziemi cały we krwi i wył z bólu. Nad nim stał inny. Ogromny i czarny jak noc. Stał i wpatrywał się w tego mniejszego, który tak cierpiał. Podobał mu się ten widok.
Jego pysk był zakrwawiony i wykrzywiony w szyderczym uśmiechu.
Miejsce gdzie się znajdowali było mi znajome. To były Mroczne Wzgórza.
Wielkie i przysłonione nocą góry wyglądały tak groźnie jak ten wielki wilk. Wydawały się być jego siedzibą, jego domem.
W pewnym momencie ogromny basior odezwał się:
-I co? Zastanowiłeś się już?-spytał
Wilk nie odpowiedział tylko dalej leżał.
-Odpowiadaj jak do ciebie mówię!-krzyknął
-Nie zrobię tego-powiedział słabo i wtedy go rozpoznałam.
To był Fell. Mój kochany Fell…
Basior zaczął się śmiać i wypowiedział jakieś zaklęcie ,a Fell zaczął krzyczeć. To był straszny widok.
Próbowałam mu pomóc, ale nie mogłam.
W końcu obudziłam się. Otwarłam oczy i zobaczyłam, że jestem w swojej jaskini. Wiedziałam, że to był sen, ale na wszelki wypadek musiałam to sprawdzić, po pewnej przygodzie, która spotkała mnie w mojej rodzinnej watasze jakiś rok temu.
Nie zastanawiając się wstałam i jak najszybciej pobiegłam w stronę Mrocznych Wzgórz.
Dotarłam na miejsce po paru minutach, ale na szczęście nikogo tam nie było.Położyłam się na trawie i odetchnęłam z ulgą.Chociaż łzy kapały mi od samego początku…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz