czwartek, 24 kwietnia 2014

Od Flynna- ,,Wyprawa"

Trzy dni po rozmowie z Demonem wszystko było ustalone. Jutro mieliśmy ruszać po Kryształowy Kwiat. Dzisiejszego wieczora ustalaliśmy wszystkie szczegóły.
-Ile zajmie nam ta podróż?-zapytał Dark.
-Około miesiąca. A co?-zapytałem.
-A to że zapomniałeś o tycim małym szczególiku...
-Jakim?
-To, że możemy nie wyrobić się przed pełnią!
-No tak... To zmienia postać rzeczy..-powiedziałem zamyślając się.
-Nic nie zmienia-powiedział Shen.-Przypilnujemy Cie i tyle.
-Chyba sobie ze mnie kpisz! Wystarczy, że wtedy mało Cie nie zabiłem! A teraz chcesz narażać nie tylko siebie, ale i innych?!
-Spokój-przerwałem ich kłótnię.- Przypilnujemy Cię Dark i koniec tematu. Jeszcze zostaje jedna kwestia co do drogi...
-Jaka?-zapytał Reed.
-Możemy pójść przez Mroczny Las i zaoszczędzić trzy dni lub ominąć ją.
-Flynn i tak idziemy prosto na niebezpieczeństwo i tak, więc możemy iść przez las-powiedział Des.
-Racja-dodał Reed.
-Czyli idziemy przez las. Tak?
-Tak-odpowiedzieli.
-Dobra. To jutro o świcie zbiórka przed lasem. A teraz życzę miłej nocy.

Kiedy rano przyszliśmy do wejścia do lasu, zauważyliśmy tam Demona. Podeszliśmy do niego.
-Jak ja chciałbym iść z wami-powiedział. -Ale niestety... Mam tu swoje obowiązki i nie mogę.
-No kuzynie... Czyżbyś wracał stary ty, tak chętny do przygód?- Zaśmiałem się.
-Bardzo prawdopodobne... Życzę powodzenia w wyprawie.
-Dzięki-odpowiedzieliśmy.
-Demon?-powiedział Desmond.
-Co Des?
-Ja już chyba nie wrócę.
-Jak to?
-Postanowiłem na razie odejść z watahy. Chcę poszukać szczęścia... Myślałem, że to Blue jest tą jedyną, ale jednak nie.. Więc nie wracam z wyprawy. Jak znajdę to czego szukam to wrócę.
-Rób jak uważasz. Zawsze możesz wrócić.
-Dzięki Demon.
-Jeszcze raz powodzenia-i odszedł do jaskini.
-To co wchodzimy?-zapytałem.
-Jasne. A ile będziemy iść przez ten przeklęty las?-zapytał Dark.
-Cały dzień... To wchodzimy.
Wraz z przekroczeniem Mrocznego Lasu zaczęła się nasza przygoda.

Powoli zbliżało się południe, a przynajmniej tak czułem, ponieważ promienie słońca nie przedostawały się przez kopułę drzew. Na razie szczęście nam dopisywało i nic na nas nie napadło. Kilka razy słyszałem Bandzierchlasta  i Białego Szpona, w oddali widziałem testrala (zacząłem je widzieć po śmierci Sue), hydrę, gryfa i chimerę, ale całe szczęście nas nie zaatakowało.
-Niedługo powinno ukazać nam się jezioro. Pod żadnym pozorem nie dotknijcie wody bo może coś was zaatakować-wyszeptałem.
Po paru minutach zauważyliśmy, że drzewa powoli zaczynają się rozrzedzać. Wiedzieliśmy, że zbliżamy się do jeziora.
Naglę ciszę w okół nas przerwał tętent kopyt i otoczyły nas centaury każdy kierujący w nas strzała.
-Czego tu szukacie?-zapytał najwyższy z nich.
-Chcemy przejść na drugą stronę lasu. Prosimy, pozwólcie nam przejść-powiedziałem.
-Nikt obcy nie ma prawa przejść-powiedział drugi.
-To właśnie tacy jak wy, magiczne wilki, sprowadziły chorobę na tan las. Nikt nie wy...-ale nie dokończył gdyż przerwał mu zbliżający się skowyt.
Centaury rozbiegły się, napinając cięciwy, a w ich oczach można było dostrzec strach. Reed, Dark, Shen i Desmond spojrzeli na siebie zdezorientowanie, nie wiedząc co tak wystraszyło centaury, ale ja wiedziałem... Bandzierchlast ...
-W nogi-powiedziałem do nich i ruszyliśmy w szaleńczy bieg. Niedługo po ty z krzaków wyskoczył stwór.
 http://1.fwcdn.pl/ph/58/18/465818/178120.1.jpg
Biegł za nami i bardzo szybko nas doganiał.
Wybiegliśmy na polanę koło jeziora, ale my pędziliśmy dalej z bestią siedzącą nam na ogonach. Stwór dogonił nas i złapał Desa za tylną łapę, a on zawył z bólu. Kiedy Bandzierchlast  już chciał mu się wgryźć w kark, nagle strzała wbiła się prosto w łapę stwora. Zaryczał z wściekłości szukając oprawców... Z pobliskiego drzewa zeskoczyły...
-Elfy?-zapytał Reed.
-Tak, Des dasz radę iść?
-Wątpię, ale mogę lecieć.
-To szybko.
Znowu ruszyliśmy biegiem. Okrążyliśmy jezioro i ruszyliśmy dalej. W końcu, musieliśmy przystanąć. Reed zajął się mocno krwawiącą łapą Desa.
-W tej chwili musisz się zadowolić zatamowaniem krwawienia.-Powiedział do niego.
-Zrób cokolwiek-powiedział Des.
-Ty powinno na razie wystarczyć. W Mrocznym Lesie żadna moc nie działa więc poczekać musisz, aż wyjdziemy.

Nagle usłyszeliśmy rumor zwalanego drzewa, a później ryk. Ale nie ryk Bandzierchlasta tylko...
-Serio? My już nie możemy wyjść spokojnie z tej przeklętej puszczy?
-Flynn, co to jest?-zapytał Shen.
-Zbliża się do nas Jabberwocky... Słuchajcie musimy dostać się do końca lasu. To już niedaleko, a tam będziemy bezpieczni.
-A co z Jabberwocky?
-Nie wyjdzie poza teren lasu. Szybko w nogi.
Znowu ruszyliśmy pędem w kierunku końca lasu, a ryk przybierał na sile.
Byliśmy już niedaleko kiedy ukazał się nam on...
http://www.webklik.nl/user_files/2011_12/339204/Jabberwocky.jpg
Jabberwocky...
-Już prawie jesteśmy-krzyknąłem.
Potwór już miał ugryźć Reeda kiedy wybiegliśmy na polanę pełną słońca.Gdy promień słońca padł na czarny pysk smoka, on zawył żałośnie i uciekł w głąb puszczy.
-No, to teraz najgorsze co nas czeka to Dolina Smoków, ale to dopiero za parę tygodni.

Rozsiedliśmy się na polanie. Reed zajął się raną Desa, a ja Shen i Dark poszliśmy na polowanie. Potem rozsiedliśmy się wygodnie rozniecając ogień.
-Wiecie, że Mroczny Las był kiedyś Białym Lasem?
-A co się z nim stało?
-W Białym Lesie mieszkały elfy, centaury, magiczne wilki i inne miłe stworzenia. Mieszkał w nim właśnie pewien wilk imieniem Shadow. Był dobrym i spokojnym wilkiem. Pewnego dnia spotkał właśnie przy tamtym jeziorze co je mijaliśmy, ducha wilka imieniem Barlog. Omamił Shadowa, a ten zabrał go do swojej jaskini.
 http://pu.i.wp.pl/k,NzQzNTgzMDQsNDg4NjMwNzU=,f,80371_Lesevake_medium.jpg
Tam Barlog opętał ciało Shadowa i zniszczył jego duszę. Pod wpływem jego zaklęć większość elfów stała się mrocznymi elfami, a zwierzęta demonami spod ciemnej gwiazdy. Dobre Elfy postanowiły, że Barlog zostanie już tu na zawsze pod postacią Jabberwocky... Tak oto powstał Mroczny Las.
-Skąd znasz tą historię?-zapytał Dark.
-Kiedyś ją słyszałem...
-Dobra, czas iść spać-powiedział Shen i ułożyliśmy się.
Następny tydzień minął nam spokojnie. Nie licząc porządnej ulewy to nic się nie działo. Ale z każdym dniem zbliżała się pełnia...

-Co robimy z kwestią pełni?-zapytał pewnego wieczoru Desmond.
-Zaszyję się gdzieś w lesie i przeczekam to..
-Tak, tylko że nie wziąłeś pewnego tyciego szczegółu.
-Jakiego?
-Zbliżamy się powoli do pewnej watahy-powiedziałem.- Trzeba będzie ich ostrzec, że po lesie będzie buszowała nieobliczalna bestia...
-A co to za wataha?-zapytał Des.
-Wataha w której przebywaliśmy kiedyś z Demonem. Wataha Smoczego Serca... Tam właśnie poznaliśmy Sue oraz Matta, Dianę i Luka.
 -Myślisz, że zezwolą na niebezpieczną bestię w pobliżu swojej watahy?-powiedział ze sarkazmem Dark.
-Warto spróbować...

Kilka godzin później przekroczyliśmy teren Watahy Lotosu, a już po chwili okrążyły nas wilki.
-Czego tu szukacie?-zapytał wilk, którego od razu poznałem.
-Cześć Luke.
-Czy my się znamy?
-Nie no, bo się obrażę-powiedziałem udając oburzenie.
-Flynn?! A co ty tu robisz? Znowu przygód szukasz?
-Tak jakby... Luke to moi bracia Shen, Dark i Reed oraz nasz kuzyn Desmond.
-Miło poznać... Chodźcie bo Matt już pewnie wie o was.
-Czyli on został alfą?-zapytałem kiedy ruszyliśmy.
-No, a ja dowódcą straży. A jak tam Demon?
-Dobrze, ma własną watahę i ogóle żyje mu się dobrze. A co u was?
-Po staremu.. Nie licząc tego, że te pokręcone smoki znowu uparły się na te tereny...
Doszliśmy do jaskini Luka.
-Matt chodź tu-powiedział Luke.
Z jaskini wyszedł Matt.
-Flynn? Co ty tu robisz?-zapytał zaskoczony.
-Jestem tak przy okazji... Słuchaj mamy małą prośbę.. Czy moglibyśmy dzisiaj ukryć się w lesie?
-Jasne tylko po co?
-Potwór stoi tu-powiedział Dark.- Co pełnię zostaję opętany przez ducha... Wtedy jestem nieobliczalny... W lesie mogliby mnie tam przytrzymać do rana.
-Jasne, nie ma problemu...
Później dużo gadaliśmy, gdy nagle do jaskini weszła Diana.
-Matt słuchaj ma sp.. Flynn?!
-Cześć Diana.
-Cześć... A może byś mnie sobie przedstawił?
-Shen, Dark, Reed i Desmond poznajcie Dianę.
-Siema-odparli.

Powoli zbliżał się wieczór. Poszliśmy do lasu czekając odpowiednią chwilę. Nagle ciałem Darka wstrząsnęły dreszcze, a oczy zrobiły się dzikie. Wiedzieliśmy, że już kontrolę nad nim przejął duch. Dark rzucił się na Shena, ale on był na to gotowy. Odparł atak, a my rzuciliśmy się do pomocy. Przygwoździliśmy Darka do ziemi.
-Jak ty sam sobie z nim radziłeś-wysapałem unikając zębów Darka, który je zacisnąć na mojej szyi.
-Normalnie.. Przyciśnij mu głowę do ziemi, to nie będzie mógł Cie capnąć.

Resztę nocy co chwila musieliśmy łapać Darka i unieszkodliwiać. Ja, Reed, Desmond i Shen mieliśmy mnóstwo ran po pazurach i zębach Darka. W końcu nadszedł ranek i Dark wrócił do swojego normalnego stanu.
-Marnie wyglądacie-powiedział Matt przyglądając się nam.-A ten-powiedział wskazując Darka- to żyje?
-Tak, ale po opętaniu jest słaby-powiedział Shen.
-Chodźcie do naszego medyka.
Weszliśmy do jaskini medyka gdzie spotkaliśmy kolejną znajomą twarz.
-Talia?-zapytał zaskoczony Des.- A co ty tu robisz siostro?
-Mieszkam.. A wy?
-Jesteśmy na wyprawie...
-Pokażcie co wam znowu..
I zajęła się ranami.

Następnego dnia dotarliśmy do Doliny Smoków.
 http://www.tapeta-smoki-walka-1.na-pulpit.com/zdjecia/smoki-walka-1.jpeg
Były tu przeróżne smoczydła.. Białe, czerwone, niebieskie, czarne itd., ziejące ogniem lub strzelające pioruna.
-Widzicie te trzy?-zapytałem wskazując smoki.
 http://images.wikia.com/wiedzmin/images/8/89/Czerwony_smok.jpghttp://swiat-smokow-od-jaja-do-big-dragon.blog.onet.pl/wp-content/blogs.dir/1285848/files/blog_zk_4441151_7343507_sz_a53b5045fee5ea82.jpghttp://hpsmokifeniksy.blog.onet.pl/wp-content/blogs.dir/520407/files/blog_sg_1295421_2672996_tr_biay1008ie8.jpg
-To strażnicy. Pilnują, aby nikt nie wszedł do Doliny, ale to najmniejszy problem... Jaskinia jest po drugiej stronie, a Kryształowego Kwiatu pilnuje Kryształowy Smok...
-Jest szansa, że wrócimy żywi z tej wyprawy?-zapytał Reed.
-Taka tycia... Musimy poczekać, aż się ściemni. Jak dotrzemy do jaskini ja, Des, Shen i Reed zajmiemy się smokiem, a ty przemkniesz się obok i pójdziesz do kryształu...

Powoli zapadał zmierzch, a smoki wchodziły do swoich pieczar. Kiedy strażnicy opuścili posterunek postanowiliśmy wejść do doliny. Przemykaliśmy się po cichu. Kiedy byliśmy w połowie drogi do jaskini nagle pod niebo wzbił się smok... 
http://dragon-fight.blog.onet.pl/wp-content/blogs.dir/604058/files/blog_ch_959354_5558833_tr_782smok8vg.jpg
Wszyscy dzięki magii staliśmy się niewidzialni. Smok wylądował niedaleko nas i zaczął węszyć...Kiedy już myślałem, że nas wyczuł, odwrócił łeb i odleciał, a my ruszyliśmy dalej. W końcu dotarliśmy do wejścia jaskini.
http://img.zszywka.pl/0/0010/w_1824/podroze-i-widoki/islandia-skaftafell-jaskinia-lodowa.jpg
Weszliśmy do środka. Po chwili na końcu jaskini zobaczyliśmy kwiat.
http://liviaspacedotcom.files.wordpress.com/2013/08/c.jpg?w=593
Przed nim leżał smok.
http://smoki.nightwood.net/img/smoki/5_lod_10.gif
Dark stanął po boku, a my ustawiliśmy się, gotowi do ataku. Smok otworzył oczy i zaryczał. Zaczęliśmy go odciągać od kwiatu. Smok ruszył za nami, a Dark przeszedł do kwiatu. Stanęliśmy na przeciw smoka i zaczęliśmy go atakować. Każdy z nas używał swoich żywiołów jak mógł, ale wszystko odpijało się od łusek smoka. W końcu ja, Reed,, Des i Shen, za pomocą magii, uśpiliśmy smoka, który zwalił się na ziemię. Po chwili za smoka wyszedł Dark.
-Możemy iść-powiedział Dark.
Wyszliśmy szybko z jaskini i przebiegliśmy przez dolinę uważając na smoki, a potem wróciliśmy do Watahy Lotosu.
-Udało się wam? -zapytał Luke.
-Myślisz, że byśmy wracali, gdyby nam się nie udało?-zapytałem go.
-Nie..
-No właśnie.
-Może zostaniecie jeszcze.powiedział Matt.
-Myślę, że powinniśmy już wracać-powiedział Shen.
-Ja chętnie zostanę-powiedział Des.- W końcu i tak miałem ruszyć w swoją stronę.
-Z chęcią Cię tu ugościmy-powiedział Matt.
-Mów za siebie- mruknęła Talia.
-To my już pójdziemy. Dzięki za pomoc i przetrzymanie nas. Chodźcie...
Pożegnaliśmy się z Dianą, Talią, Lukiem, Mattem i Desmondem, i ruszyliśmy do naszej watahy.

Po tygodniu dotarliśmy przed wejście do Mrocznego Lasu.
-To co przez las,, czy na około?
-Las..
Tym razem w lesie panowała cisza, a tafla jeziora była idealnie gładka. Dopiero przy wyjściu usłyszeliśmy rumor zwalanego drzewa. Szybko wybiegliśmy z lasu.
-Chodźcie do Demona...
Poszliśmy do jaskini alfy.
-Demon....
-Widzę, że wam się udało-powiedział z uśmiechem.
-Zgadłeś, ale opowiem Ci jutro, a teraz idziemy spać, bo jesteśmy wykończeni...
-Jasne idźcie..
-Dzięki.
Wyszliśmy od alfy i rozeszliśmy się do jaskiń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz