środa, 16 kwietnia 2014

Od Lili

Był ponury, deszczowy dzień.Wszyscy siedzieli w swoich jaskiniach albo spali. A ja nie miałam ochoty na siedzenie w domu. Nie czułam się najlepiej.Postanowiłam pójść w góry. Wiedziałam, że to jest niebezpieczne przy takiej pogodzie, ale nie moglam tak dłużej siedzieć.
Ruszyłam w góry ścieżką przez las. Lało jak z cebra. Widoczność była bardzo niewielka.Po prawie godzinie doszłam do celu. Chciałam wejść na jeden ze szczytów Gór Nadziei. Szłam sobie po stromym zboczu ślizgając się po kamieniach. W pewnym momencie piorun uderzył w gorę obok. Skały zaczęły spadać ze wszystkich sąsiednich gór i oczywicie z mojej. Próbowałam uciec, ale niestet spadłam....

<Kto mnie znajdzie i mi pomoże?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz