Wracałem do jaskini. Było bardzo wcześnie, więc wszystkie wilki
jeszcze spały. Dzisiejszej nocy wypadła pełnia. Kolejna pełnia i ten sam
scenariusz... Idę do Mrocznej Puszczy, gdzie zostaję opętany i całą noc
steruje mną ON... Duch, któremu pozwoliłem opętywać mnie w każdą
pełnie, kiedy byłem umierającym... Gdybym mógł cofnąć czas, nie
zgodziłbym się na to. A teraz muszę to znosić... Chciałbym znaleźć jakiś
sposób, aby zdjąć klątwę... Za każdym razem, kiedy próbuję być miły to
ON musi się wtrącić...
Tak się zamyśliłem, że nie zauważyłem kogoś na mojej drodze.
-Może byś uważał jak łazisz braciszku-warknąłem do Flynna.
-A co ty dzisiaj taki milutki?
-Pełnia była...
-Zapomniałem...
-A po co masz pamiętać? To jest tylko moja sprawa....
-Słyszałem kiedyś pewną legendę.. O Kryształowym Kwiecie...
-O czym?-zapytałem, nie rozumiejąc o co mu chodzi.
-Kryształowy Kwiat... Podobno ma moc zdjęcia każdej istniejącej klątwy...
-Gdzie on jest?
-W Dolinie Smoków...
-No tak.. Za łatwo nie może być... A chciałbyś iść w taką podróż?
-Jeszcze się głupio pytasz-wyszczerzył się.- Tylko masz świadomość, że Shen nas samych nie puści?
-Wiem, ale nie chcę aby podczas pełni zdarzyło się to samo co wtedy..
-Oj wiesz, że nie ma Ci tego za złe..
-Tak, przecież ja go tylko prawie zabiłem... To nic takiego-odparłem z sarkazmem.
-Wiesz, że nie masz nic do gadania?
-Wiem...
-I jeszcze dobrze by było aby Reed poszedł. Przyda się medyk...
-I ty myślisz, że Des odpuści?-zapytałem go.
-No pewnie nie...
-Ale chodźmy to uzgodnić z nimi i Demonem.
Pod
koniec dnia wszystko było załatwione. Razem ze mną i Flynnem mieli
wyruszyć Reed, Desmond i oczywiście Shen. Teraz tylko odliczałem godziny
do wyprawy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz