Poszłam z samego rana w góry, słyszałam
że stado małych karibu się błąka... Po kilku minutach znalazłam to małe
stado... Chciałam zapolować... Skryłam sie zza kamieniem i szłam
bezszelestnie w stronę jednego karibu... Podeszłam na tyle blisko że już
miałam nogę w pysku, ale nadleciał Dusty...
Heja Lucy!-Krzyknął płosząc całe stado... Dusty?!-Wrzasnęłam z dołu... Leć gdzie pieprz rośnie, ale nie nad moim śniadaniem!-Krzyknęłam i zaczęłam tropić stado... Znalazłam je ale było na otwartej przestrzeni, więc nie chciałam ryzykować... Upolowałam dwa dzikie gołębie i poszłam w spokojne miejsce-Dusty odporne. Poszłam nad wodospad na wystającą skałę... zaczęłam powoli jeść, gdy usłyszałam jagby pęknięcie... Popatrzałam się w dół... Wzięłam gołębie do pysku i czekałam... Ale nic się nie stało i powróciłam do jedzenia. Po śniadaniu poszłam do lasu, gdzie spodkałam... Znowu Dusty'iego!!! Skryłam się zza krzakiem i czekałam aż pójdzie... |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz