Pewnego dnia zapragnęłam polować. Postanowiłam iść na polanę. To było
jedyne miejsce gdzie sprzyjało mi łapanie królików. Nagle coś wyskoczyło
zza krzaków. Przeleciało obok mnie. Byłam trochę przestraszona.
- Lucy?! Co tu robisz? Ja staram się polować. Spłoszyłaś mi wszystkie zające. Nie mam ochoty szukać innej ofiary. - mówiłam.
- Mam coś ważnego do załatwienia! Potem pogadamy! - odkrzyknęła
przeskakując mnie. Pędziła na północ. Nie miałam zamiaru jej
zatrzymywać. Muszę przyznać. Nie spodziewałam się, że znajdę na polanie
wilka.
Później wracałam do watahy. Niestety, na mojej drodze stanął Azog.
(Mój dawny chłopak, nie chcę o tym opowiadać) Azog był przywódcą mojej
dawnej watahy. Nie obyło się bez walki! Stanął na przeciwko mnie.
Głośnym wyciem wywołał ogień. Rzucił się na mnie. Nie byłam dość silna.
Sprawiłam ciemność. Miałam szansę na ucieczkę. Wyrwałam się. Biegłam
przed siebie. Usłyszałam tylko wycie. Musiałam ćwiczyć walkę. Miałam
poważne rany. Krwawiłam... Wiedziałam jednak, że to nie było nasze
ostatnie spotkanie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz