-Ech....nic się takiego nie stało...po prostu....Aron....
-Coś ci zrobił?Zerwał z tobą?Wiedziałam...
-Nie...nic się nie stało...-zaśmiałam się
-No to o co chodzi?
-Po prostu...no nie wiem.... boję się że go stracę.
-Aha...No cóż....myślę że obaj jesteście do siebie tak przywiazani że
nie moglibyście bez siebie żyć...-powiedziała po czym obie uslyszałyśmy
wołanie.
-Muszę lecieć...Jasper woła...-powiedziała Ness i zniknęła za
krzewami.Nie zdąrzyłam się podnieść a już za mną usłyszałam znajomy
głos.
-Aron...jak mogłeś?Podsłuchiwałeś nas?!
-Wszystkie chwyty są dozwolone...-zaśmiał się po czym mnie przytulił.
-Aron...
-No już wiem o co chodzi....ale przestań się tak smucić...nigdzie się nie wybieram....
Poszliśmy na plażę.Był zachód słońca.Mewy leciały na południe.Było tak pięknie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz