czwartek, 20 marca 2014

Od Lucy


Poszłam dziś na łąkę, położyłam się wśród trawy i zamknęłam oczy, po czym je znów otwarłam. Przekręciłam się na bok i patrzałam teraz w trawe. Po chwili zobaczyłam przechodzącego obok Jacoba...
Cześć Jacob!-Powiedziałam do basiora.
Cześć.-Odpowiedział.
Co robisz?-Zapytał mnie.
A, tak sobie siedzę w trawie.-Odpowiedziałam.
Idę na popołudniowe polowanie, idziesz?-Zapytał mnie basior.
No pewnie, lubię trochę rozrywki w upalny dzień.-Powiedziałam.
To choćmy!-Powiedział i pobiegliśmy do lasu...
To na co polujemy?-Zapytałam Jacoba.
Może łoś?-Powiedział.
Będzie trudno, ale cała wataha się naje.-Powiedziałam.
To tropię, jestem mistrzynią.-Powiedziałam i zaczęłam tropić zwierzynę.
Mam!-Szepnęłam do basiora.
Tam obok starej sosny i modrzewiu, widzisz?-Zapytałam basiora.
Tak, to idziemy.-Powiedział i my bez słów szliśmy w stronę łosia, ja podeszłam od tyłu, a Jacob od boku bo miał lepszą roślinność. Dał znak łapę i po chwili i którkim pościgu, łoś już leżał na ziemi.
Dobra robota.-Powiedział Jacob.
Teraz zaniesiemy do serca watahy.-Postanowił.
Nie było łatwo już byliśmy na łące... Nagle przyszedł Samson.
Pomóc wam?-zapytał.
Gdybyś mógł?-Zapytałam.
No jasne!-Powiedział Samson i złapał łosia, w kródce byliśmy już u serca watahy. Po zaniesieniu zdobyczy cała wataha zaczęła jeść...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz