Dziś wstałam między południem a rankiem, słońce trochę świeciło ale chmury zasłaniały niebo, było pięknie. Poszłam coś upolować...
Poszłam na łąkę, bo akurat pasło się tam stado sarn. Podkradałam się cicho w trawie i nagle wyskoczyłam i złapałam jedną za gardło. Zacoągłam moją zdobycz do jaskini by w spokoju zjeść. Ale to niemożliwe gdy w twoim domu mieszka tłum wilków, więc wróciłam na łąkę ale tam też tłoczno, Aramis bawi się z mamą i tatą. Poszłam więc do lasu, przeszłam pod pniem, przeskoczyłam rzeczkę, przedarłam się przez kolczaste krzaki i jestem. Moja skrytka do, której jeszcze żaden obcy wilk nie wszedł. To było moje miejsce spokoju... Odok mnie płynął strumyk, byłam w takim jakby ,,kręgu". Ale zamiast ,,kręgu" to był krąg z krzaków. Położyłam się na trawie odok strumienia i zaczęłam jeść sarnę. Gdy skończyłam napiłam się wody i położyłam w cieniu... To moje miejsce spokoju, gdzie jeszcze żaden wilk poza mną nie wszedł. Leżałam przez chwilę i zerwałam się i ostrożnie zaczęłam się rozglądać czy nie ma żadnego wilka.
Czysto!-Szednęłam i wyszłam z mojej kryjówki.
Poszłam na łąkę-było południe, słońce zaczęło prażyć. Schowałam się w cieniu wierzby płaczącej. Nic mi się nie chciało, ale chmura zasłoniła słończę i ja wtedy, wybiegłam z pod wierzby i biegłam w stronę pól. Dobiegłam na czas, skryłam się w cierniach, by nie zobaczył mnie przejeżdżający człowiek. Nadszedł wieczór, słońce jeszcze świeciło. Wyszłam z cierni... Użyłam swoich mocy by stać się niewidzialną, gdy już to zrobiłam zaczęłam gonić samochody przejeżjżające ulicą, goniłam je i skakołam na dachy... Skoczyłam na doch zielonego auta i stoję, a wiatr rozwiewa moją białą sierść.
Ja jestem wolna, ja należę do natury!-Krzyknęłam z dachu samochodu. Ludzie słuszęli tylko wycie, ale dla mnie to było moje życie. Ściemniło się więc poszłam do jaskini, na chwilę. Potem poszłam na klif i zaczęłam samotnie wyć...
<Ktoś się do mnie przyłączy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz