poniedziałek, 10 marca 2014

Od Lejli - Spacer

Obudziłam się bardzo wcześnie.Było ciepło a słońce wlewało się promieniem do jaskini.Wybiegłam na zewnątrz.Zauważyłam Arona pochylającego się nad strumieniem.Odwrócił się w moją stronę.Uśmiechnęłam się i położyłam na skale w piskowym kolorze.Aron powili do mnie podszedł.
-Długo ciebie ni widziałem...brakowało mi ciebie...-powiedział.Zamyśliłam się na chwilę.
-Przecież widziałeś mnie wczoraj...wieczorem.-powiedziałam.Ostatnio byłam dosyć nieobecna w watasze.
-Lejlo...wszystko w porządku?-przytulił się do mnie.Weszłam jednak do wody zostawiając go w tyle.
-Tak...nic mi nie jest...skąd te przypuszczenia?
-Zawsze byłaś taka...inna...tajemnicza i lekko przestraszona...teraz zupełnie ciebie nie poznaję.Jesteś jeszcze bardziej speszona niż kiedyś...
-Tak to wygląda?-zapytałam.Po części Aron miał rację.Kiedy ten wilk mnie pokochał w moim sercu zakwitł kwiat.Kwiat który trzymał mnie przy życiu.Tym kwiatem był Aron.Byłam taka szczęśliwa.Jednak pewnego dnia usłyszałam jak jakieś małe szczenięta walczyły i wyobrażały sobie wojnę.Kiedy byłam samotna nie musiałam się o kogoś obawiać.Teraz miałam Arona.Gdyby coś mu się stało...-przez te rozmyślenia pociekły mi łzy.
-Lejlo...co ci jest?Co jest problemem?
-Ty nie zrozumiesz...-powiedziałam.Coś w krzakach się poruszyło.Na polanę wyszła Renessme

<Renessme?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz