Przez chwile przysłuchiwałem się krótkiej rozmowie wader.Potem Nette zwróciła się do mnie.
-No pewnie że może iść...-powiedziałem i pokuśtykałem dalej.Byliśmy już u Desmonda.
-Des?Jesteś?-zapytała przed jaskinią Rozalia.
-Jestem,jestem.Co się stało?-zapytał basior wychodząc z jaskini.
-Przeklęty klif...
-Sądząc po twojej pozycji zapewne masz złamaną nogę...
-Strzał w dziesiątkę...-mruknąłem i pokuśtykałem do jaskini.
-Hm....to chyba piszczel...czekaj...lepiej to wypij...-powiedział Des
podając mi glinianą misę z czarnym płynem w środku który miał okropny
zapach owadów.
-E...nie to że jestem jakiś specjalnie delikatny...ale chyba jednak wolę trochę przecierpieć niż pić byle co...
-Byle co oszczędzi ci bólu takiego jakby groś wbijał ci w nogę rozżarzone pręty....
Spojrzałem zaskoczony na basiora i z obrzydzeniem zacząłem chłeptać
płyn.Potem rozlała się we mnie fala relaksu.Może przysnąłem...może
nie....Ale kiedy się już ,,obudziłem" było po wszystkim.Podziękowałem
Desmondowi i wyszedłem.Wpadł na mnie jakiś szczeniak.Był szary i
błękitnooki.
-Hej...uważaj...-mruknąłem a szczenię spojrzało na mnie bystrymi oczyma.
-Aramis!-usłyszałem czyjeś wołanie.Zza drzew wybiegła Reane.Ech...piękna
Reani...która niestety była już zajęta a na dodatek miała dziecko.
-O...witaj Seth.Słyszałam że złamałeś no...
-Tak...-przerwałem jej.-Ale już wszystko w porządku...to twój syn?
-Tak.Chodź tu Aramisie...-syknęła w stronę szczeniaka który skradał się w jakieś trawie.
-Uczę się polować!-krzyknął
-Na dziś wystarczy!Już przyniosłeś i pochwaliłeś się ojcu że upolowałeś królika...-krzyknęła Reane
-Upolował królika?-zapytałem
-Tak...dość dobrze poluje.Wybacz ale muszę iść.Aramis!Chodź tu!
Wzniosłem się w powietrze i obserwowałem watahę.Zniżałem się do
lądowania.Byłem zamyślony.Kiedy miałem już lądować wpadłem na Arashi.
-Oj...pani wybaczy...-powiedziałem otrząsając się z myśli.
<Arashi?>
piątek, 28 lutego 2014
Od Maxa
Pewnego dnia poszłem do lasu szukac jedzenia po chwili napotkałem borówki które wyglądały pszepysznie więc je zjadłem wracając do domu
napotkałem Valixy
-Cześc co robisz?-powiedziałem
-Cześc szukam czegoś do jedzenia-powiedziała Valixy
-Mam trochę borówek chcesz?
-Chce wielkie dzięki!-powiedziała Valixy-
Po jedzeniu poszedłem z Valixy na spacer na łąke w której rosły piękne kwiaty a tusz obok płyneła mała rzeczka
-Ale pięknie co nie?
-No pewnie!-powiedziała Valixy
Po kilku minutach na łące pojawiły się zające więc je zjedliśmy
Po posiłku Valixy powiedziała że musi jusz wracac odprowadziłem ją do jej domu
-Narazie!-powiedziała Valixy
-Cześc!-powiedziałem
napotkałem Valixy
-Cześc co robisz?-powiedziałem
-Cześc szukam czegoś do jedzenia-powiedziała Valixy
-Mam trochę borówek chcesz?
-Chce wielkie dzięki!-powiedziała Valixy-
Po jedzeniu poszedłem z Valixy na spacer na łąke w której rosły piękne kwiaty a tusz obok płyneła mała rzeczka
-Ale pięknie co nie?
-No pewnie!-powiedziała Valixy
Po kilku minutach na łące pojawiły się zające więc je zjedliśmy
Po posiłku Valixy powiedziała że musi jusz wracac odprowadziłem ją do jej domu
-Narazie!-powiedziała Valixy
-Cześc!-powiedziałem
Od Valixy ,,Moje dziwne uczucie"
Dziś wstałam późno, bo wczoraj miałam niezwykłom noc z Maxem.
Poszłam coś zjeść. Szukałam i szukałam, aż wreszcie udało mi się znależć dużo jagód i borówek. Poszłam w ich stronę, zjadłam trochę i poszłam na łąkę... Położyłam się wśród kwiatów.
,,Ja się chyba, zakochałam!"-Pomyślałam.
Ale nie mogłam w to uwieżyć. Poszłam w góry...
Siadłam na skale przy wodospadzie...
W... Och! Nie wiem w kim!-Powiedziałam sama do siebie.
Eeee... Pójdę jeszcze zjeść tych jagód.-Powiedziawszy to poszłam na leśną polankę, gdzie rosły te jagody.
Zjadłam trochę i poszłam...
W... Maxie!?-Krzyknęłam.
Pobiegłam w zdłuż wodospadu po śliskich kamieniach.
Skoczyłam kilka razy i już leżałam!
Ał!-Krzyknęłam.
No...! Tego brakowało!-Zdenerwowana swoim losem poszłam do Desmonda...
Ja sobie złamałam...! Eee raczej nie, nie boli aż ,,tak bardzo"!-Powiedziałam.
Kilka minut później...
Dzięki Des!-Powiedziałam do basiora.
Poszłam na łąkę i zabaczyłam Maxa...
<Max?>
Od Maxa
Pewnego dnia poszłem do lasu szukac jedzenia po chwili napotkałem borówki które wyglądały pszepysznie więc je zjadłem wracając do domu
napotkałem Valixy
-Cześc co robisz?-powiedziałem
-Cześc szukam czegoś do jedzenia-powiedziała Valixy
-Mam trochę borówek chcesz?
-Chce wielkie dzięki!-powiedziała Valixy-
Po jedzeniu poszedłem z Valixy na spacer na łąke w której rosły piękne kwiaty a tusz obok płyneła mała rzeczka
-Ale pięknie co nie?
-No pewnie!-powiedziała Valixy
Po kilku minutach na łące pojawiły się zające więc je zjedliśmy
Po posiłku Valixy powiedziała że musi jusz wracac odprowadziłem ją do jej domu
-Narazie!-powiedziała Valixy
-Cześc!-powiedziałem
napotkałem Valixy
-Cześc co robisz?-powiedziałem
-Cześc szukam czegoś do jedzenia-powiedziała Valixy
-Mam trochę borówek chcesz?
-Chce wielkie dzięki!-powiedziała Valixy-
Po jedzeniu poszedłem z Valixy na spacer na łąke w której rosły piękne kwiaty a tusz obok płyneła mała rzeczka
-Ale pięknie co nie?
-No pewnie!-powiedziała Valixy
Po kilku minutach na łące pojawiły się zające więc je zjedliśmy
Po posiłku Valixy powiedziała że musi jusz wracac odprowadziłem ją do jej domu
-Narazie!-powiedziała Valixy
-Cześc!-powiedziałem
Od Szadoła-do CD Arashi.
...Co upolujemy?-Zapytałem.
Nie wiem, ale może takie małe wyzwanie.-Powiedziała.
Dobra a jake?-Zapytałem.
Dorosłe karibu, no wiesz smaczne...-Powiedziała.
Po chwili poszliśmy do lasu.
Ja stanę za skałą i wyskoczę na sygnał, a ty podkradaj się w trawie.-Powiedziała wadera.
Dobra a jaki będzie sygnał?-szepnąłem.
Widzisz ten kijek, który lezy przy skale? Zamacham nim.-Powiedziawszy to wadera ruszyła w stronę skały, a ja zacząłem się skradać.
W skale był ,,wypust" Arashi patrzała przez niego na mnie, czy jestem wystarczajaco blisko.
To było małe stadko trzech karibu, podkradłem się na jedna, Arashi dała sygnał i ruszyliśmy!
Ja biegłem po prawej, Arashi po lewej, Arashi wskoczyła na karibu i zaczeła gryźć i drapać. Ja skoczyłem też i przewróciliśmy karibu.
Po chwili nie żyło...
Fajnie było.-Powiedziała Arashi.
Poszliśmy z zdobyczą do lasu przy górach...
<Arashi?>
Od Nette-cd. historii Seth'a
Szliśmy razem do Desmonda. Seth chciał użyć skrzydeł, ale tak bolała go noga, że nie mógł. Nagle usłyszałam szelest za krzakami, po chwili jak z podziemi wyszła Rozalia.
- Witaj - powiedziała spokojnie.
Jednak po chwili z lekkim zatroskaniem powiedziała i spojrzała na Seth'a
- Co się stało?
- No... Seth spadł ze skały i teraz boli go noga więc idziemy do Desmonda- odpowiedziałam z opanowaniem
- Więc mogę iść z wami? Też idę w tamtą stronę.
- No jasne, chodź - odpowiedziałam bez najmniejszego zastanowienia.
- Oczywiście jeżeli Seth się zgodzi.
Spojrzałam na niego z błagalnym wyrazem twarzy.
<Seth?>
- Witaj - powiedziała spokojnie.
Jednak po chwili z lekkim zatroskaniem powiedziała i spojrzała na Seth'a
- Co się stało?
- No... Seth spadł ze skały i teraz boli go noga więc idziemy do Desmonda- odpowiedziałam z opanowaniem
- Więc mogę iść z wami? Też idę w tamtą stronę.
- No jasne, chodź - odpowiedziałam bez najmniejszego zastanowienia.
- Oczywiście jeżeli Seth się zgodzi.
Spojrzałam na niego z błagalnym wyrazem twarzy.
<Seth?>
czwartek, 27 lutego 2014
Od Maxa
Po wyciu powiedziałem-Ale ładnie nie prawdarz?
A Valixy powiedziała-Prawda bardzo!
-A pacz tam! jakie piękne gwiazdy-powiedziałem-
-O te razem wyglądają jak drzewo! a te jak orzeł!-powiedziała Valixy-
Zanim się obejrzyliśmy był jusz ranek a wtedy powiedziałem
-Ale było fajnie co nie?
-No co ty było odlotowo-powiedziała Valixy
-Powtórzymy to kiedyś?
-No jasne!
-To narazie!
-Cześc!
A Valixy powiedziała-Prawda bardzo!
-A pacz tam! jakie piękne gwiazdy-powiedziałem-
-O te razem wyglądają jak drzewo! a te jak orzeł!-powiedziała Valixy-
Zanim się obejrzyliśmy był jusz ranek a wtedy powiedziałem
-Ale było fajnie co nie?
-No co ty było odlotowo-powiedziała Valixy
-Powtórzymy to kiedyś?
-No jasne!
-To narazie!
-Cześc!
Od Arashi CD historii Szadoła
- Dzięki! - Basior uśmiechnął się. Jeszcze chwilę chodziliśmy wzdłuż plaży. Po chwili odezwałam się"
- Zgłodniałam.. Idziesz na polowanie?
- No jasne.. To może chodźmy do lasu kolorów?
- Ok - szybko się zgodziłam. Uwielbiałam to miejsce. Ruszyłam za basiorem w kierunku lasu.
(Szadoł?)
- Zgłodniałam.. Idziesz na polowanie?
- No jasne.. To może chodźmy do lasu kolorów?
- Ok - szybko się zgodziłam. Uwielbiałam to miejsce. Ruszyłam za basiorem w kierunku lasu.
(Szadoł?)
Od Maxa-jak dotarłem
Wędrowałem wiele dni, wiele nocy byłem wycięczony!
Asz w końcu dotarłem do pięknej polany na której było wiele wodospadów
oraz pięknych gór.
Między tymi górami były wilki podobne do mnie pomyślałem-morze mnie do siebie przyjmą-podeszłem do jednego była to dziewczyna i powiedziałem - Cześc jak masz na imię - a ona odpowiedziała
-Valixy a ty?
-Max
-Co cie do nas sprowadza
-Podrurzowałem wiele dni asz w końcu dotarłem tutaj i mam takie małe pytanie czy mógł bym się do was dołączyc?
-Oczywiście że tak! choc za mną pokarze ci twoją nową jaskinie w której będziesz mieszkał
-Dzięki
Gdy jusz doszliśmy powiedziałem
-Wooow ale ładna
-Co nie? ja mieszkam tusz obok więc możesz do mnie przychodzic kiedy chcesz to ja jusz idę musze jeszcze troche u siebie posprzątac
to cześc
-Cześc do jutra!
Asz w końcu dotarłem do pięknej polany na której było wiele wodospadów
oraz pięknych gór.
Między tymi górami były wilki podobne do mnie pomyślałem-morze mnie do siebie przyjmą-podeszłem do jednego była to dziewczyna i powiedziałem - Cześc jak masz na imię - a ona odpowiedziała
-Valixy a ty?
-Max
-Co cie do nas sprowadza
-Podrurzowałem wiele dni asz w końcu dotarłem tutaj i mam takie małe pytanie czy mógł bym się do was dołączyc?
-Oczywiście że tak! choc za mną pokarze ci twoją nową jaskinie w której będziesz mieszkał
-Dzięki
Gdy jusz doszliśmy powiedziałem
-Wooow ale ładna
-Co nie? ja mieszkam tusz obok więc możesz do mnie przychodzic kiedy chcesz to ja jusz idę musze jeszcze troche u siebie posprzątac
to cześc
-Cześc do jutra!
Od Lucy
Poszłam za Seth'em, ale nie zdążyłam.
O by nic mu się nie stało.-Powiedziałam przerażona.
Poszłam na łąkę słońca... Zobaczyłam Katak'a.
Cześć!-Powiedział.
Cześć.-Powiedziałam do basiora.
Coś się stało?-Zapytał.
Nie, nic...-Powiedziałam.
Minęło kilka minut...
To ja pójdę.-Powiedział Katak i poszedł w stronę lasu.
Ja paczyłam się na kolorowe kwiaty... Po kilku minutach zasnęłam...
Gdy się ocknęłam była już prawie północ...
Poszłam do jaskini, położyłam się w liściach i słuchałam wycia wilków...
Od Kalipso cd Historii Klausa
-Ja...ja chyba jestem w ciąży...
-To cudownie -powiedział uradowany Klaus
-Naprawdę? Ja też się cieszę.-powiedziałam
-To co może uczcimy to małym polowankiem?-zapytał basior
-Jasne-uśmiechnęłam się do niego.
Poszliśmy do Lasu Zieleni.Upolowaliśmy kilka królików i zjedliśmy je na łące .
Jakiś czas później:
Był wczesny ranek. Słońce świeciło więc wybrałam się na spacer na Łąkę Słońca.Chodziłam i wąchałam kwiaty. Nagle strasznie zaczął boleć mnie brzuch.
-Chyba się zaczęło- pomyślałam
Miałam rację. Po kilku minutach urodziłam dwa śliczne szczeniaki.
W oddali zobaczyłam biegnącego Klausa.
-Kalipso gdzie jesteś?-krzyczał
-Tutaj-zawołałam
<Klaus?>
Od Seth'a - CD historii Lucy
Spojrzałem
na waderę w rozbawieniu.Cos pod moimi łapami drgnęło.Znajdowaliśmy się
na wystającej skale.Cos poruszyło się gwałtowniej.
-Co się stało?Masz dziwną minę...-powiedziała Lucy -Nic się nie stałoooooooooo-ostatnie słowo krzyknąłem bo skrawek skały oderwał się i poleciałem w dół.Niestety zdąrzyłem już złamać nogę.Akurat w pobliżu była Nette. -Jeny...Seth...nic ci nie jest?-podbiegła do mnie.Wiem...widok spadającego wilka z urwiska musiał wyglądać groźne naszczęście zdąrzyłem w porę rozwinąć skrzydła i złamałem tylko nogę a nie kark. -No...trochę noga mnie boli ale wyliżę się. -Daj spokój...musisz iść do Desmonda. -No dobra... -Chodć odprowadzę cię... -Mam skrzydła... -Ale i tak idę w tą stronę... -Ok... <Nette?> |
|
Od Valixy
Dziś wstałam wcześnie... Poszłam coś zjeść, ale nie mięso...
Dziś zjadłam o dziwo, jagody i borówki. Zasmakowało mi to.
Po śniadaniu poszłam na łąkę... Zobaczyłam basiora...
Witaj, jestem Max.-Powiedział basior.
Cześć, ja Valixy.-Powiedziałam do basiora.
Jesteś nowy?-Zapytałam.
Tak, dotarłem kilka godzin temu.-Powiedział.
A ty, jesteś tutaj nowa?-Zapytał Max.
Nie, ja tu się urodziłam, mieszkam tu już dwa lata.-Powiedziałam śmiejąc się...
Okej.-Powiedział Max.
Masz partnera?-Zapytał.
Nie i nie wiem czy chce.-Powiedziałam.
A ty miałeś kiedyś partnerkę?-Zapytałam.
Nie.-Powiedział.
Choć! Pójdziemy na plażę!-Powiedział basior.
Dobrze.-Powiedziałam.
Poszliśmy na plażę... Porozmawialiśmy trochę.
Jak zwykle podchodzisz zwierzynę? Ja najczęściej zakradam się od tyłu, w wysokiej trawie. A niekiedy korzystam z dostępnych kryjówek.-Powiedział Max.
Ja nie chodzę czensto na polowania, zwykle jem jagody i inne takie.-Powiedziałam do basiora.
Bez urazy, ale ja, tego nie cierpię.-Powiedział.
Zaśmiałam się. Nadszedł wieczór... Księżyc pięknie świecił, było słychać wycie wilków... Poszłam z Max'em na klif. Zaczoł wyć...
Ja też po chwili zaczęłam wyć...
<Max?>
Dziś zjadłam o dziwo, jagody i borówki. Zasmakowało mi to.
Po śniadaniu poszłam na łąkę... Zobaczyłam basiora...
Witaj, jestem Max.-Powiedział basior.
Cześć, ja Valixy.-Powiedziałam do basiora.
Jesteś nowy?-Zapytałam.
Tak, dotarłem kilka godzin temu.-Powiedział.
A ty, jesteś tutaj nowa?-Zapytał Max.
Nie, ja tu się urodziłam, mieszkam tu już dwa lata.-Powiedziałam śmiejąc się...
Okej.-Powiedział Max.
Masz partnera?-Zapytał.
Nie i nie wiem czy chce.-Powiedziałam.
A ty miałeś kiedyś partnerkę?-Zapytałam.
Nie.-Powiedział.
Choć! Pójdziemy na plażę!-Powiedział basior.
Dobrze.-Powiedziałam.
Poszliśmy na plażę... Porozmawialiśmy trochę.
Jak zwykle podchodzisz zwierzynę? Ja najczęściej zakradam się od tyłu, w wysokiej trawie. A niekiedy korzystam z dostępnych kryjówek.-Powiedział Max.
Ja nie chodzę czensto na polowania, zwykle jem jagody i inne takie.-Powiedziałam do basiora.
Bez urazy, ale ja, tego nie cierpię.-Powiedział.
Zaśmiałam się. Nadszedł wieczór... Księżyc pięknie świecił, było słychać wycie wilków... Poszłam z Max'em na klif. Zaczoł wyć...
Ja też po chwili zaczęłam wyć...
<Max?>
środa, 26 lutego 2014
Od Nette Cd. historii Rozalii - Wielkie szczęście
- Tak jestem zmęczona - powiedziałam.
- No widzę ledwo co trzymasz się na nogach - powiedziała Rozalia.
Zaprowadziła mnie do jaskini i położyłam się, a ona poszła gdzieś. Przez chwilę męczyły mnie koszmary, ale w końcu przestały. Miałam tylko nadzieję, że nic złego się nie stanie.
- No widzę ledwo co trzymasz się na nogach - powiedziała Rozalia.
Zaprowadziła mnie do jaskini i położyłam się, a ona poszła gdzieś. Przez chwilę męczyły mnie koszmary, ale w końcu przestały. Miałam tylko nadzieję, że nic złego się nie stanie.
Od Klausa Cd historii Kalipso
-To ekstra – zaśmiałem się – to co chłopiec czy dziewczynka
?
- No wiesz… - uśmiechnęła się – może bliźniaki ?
- Jasne – powiedziałem i przytuliłem ją mocniej
Trzy dni później (
a był wczesny ranek ) wpadła do mojej jaskini Kalipso
- Kochanie co się stało ? - zapytałem zmartwiony
<Kalipso?>
wtorek, 25 lutego 2014
Od Reane - CD historii Samsona
-Aramis...-odpowiedziałam
-Piękne imię...skąd...
-Z watahy Arona.Aron miał bardzo dużo rodzeństwa a jeden z jego braci miał na imię Aramis.Liczę na to że wyrośniej na basiora takiego jakim był czarny Aramis.
-A jaki on był?
-Silny...odważny...najodważniejszy z watahy Arona...Był bardzo szanowany...ale kiedy odbyła się tam już trzecia wojna Aramis poległ...-powiedziałam i nastała chwila ciszy.
-Miejmy nadzieję aby nasz syn nie podzielił losu Aramisa...-powiedział Samson i przytulił syna.Do jaskini wpadł Demon i Aron.Szczeniak trochę się przestraszył i wtulił się w moje łapy.
-Rene!Słyszałem że urodziłaś!-krzyknął Aron
-Cii...nie krzycz...
-Gratuluję ci Reane.Powiem watasze że mamy nowego członka,a na imię mu?
-Aramis...-powiedziałam patrząc kątem oka na Arona.Sposępniał trochę.
-Aramis?
-Tak Aron...ku pamięci twego brata.
-Cóż...więc czy mogę zobaczyć e...przybranego siostrzeńca?-zaśmiał się a ja lekko popchnęłam łapą Aramisa do Arona.Szczeniaczek patrzył przestraszony na Arona.
-Aramis...hm...pasuje do niego to imię.Co mały?-no tak.Sposępienie Arona nigdy nie trwa długo.Teraz cały czas zabawiał szczeniaka a ja powstrzymywałam śmiech choć nie tylko z tego chciało mi się śmiać.Byłam taka szcześliwa.
-Dobra Aramis...No...muszę lecieć Rene,Samson pamiętaj...byliśmy umowieni na polowanie..-powiedział Aron i pożegnał nas.Byłam zadowolona że Aron i Samson się lubili.
Spędziłam jeszcze trochę czasu z Samsonem lecz potem szedł na polowanie.Pobiegłam wtedy nad rzekę z Aramisem.Wpatrywał się swymi błękitnymi oczyma w wodę.Miałam ochotę go otoczyć jakimś niewidzialnym kloszem,aby nic mu nie groziło...
-Nigdy nie da się kogoś wystarczająco uchronić...-odezwał się za mną aksamitny,łagodny głos.Odwróciłam się.Metr od nas stała Lejla.Jej oczy lśniły a sierść pod oczami była lekko zlepiona.Wpatrywała się w Aramisa.
-Śliczny szczeniak...-dodała po czym nieco speszona spojrzała w głąb lasu.
-No nic...to ja już będę lecieć...na razie...-mruknęła i powoli się wycofała.
Nim zdążyłam wydusić z siebie słowo już jej nie było.Aramis wskoczył do wody.Całkiem nieźle pływał.Bardzo go kocham...czy jeśli zdecyduje się odejść z tej watahy tak ja ja to zrobiłam ze swoją watahą...czy ja to przeżyję...czy przeżyję utratę jedynego syna?Postarałam się odeganć ode mnie ta myśl i poszłam z Aramisem do mojej jaskini.Tam Aramis zasnął a ja rozmyślałam...
-Piękne imię...skąd...
-Z watahy Arona.Aron miał bardzo dużo rodzeństwa a jeden z jego braci miał na imię Aramis.Liczę na to że wyrośniej na basiora takiego jakim był czarny Aramis.
-A jaki on był?
-Silny...odważny...najodważniejszy z watahy Arona...Był bardzo szanowany...ale kiedy odbyła się tam już trzecia wojna Aramis poległ...-powiedziałam i nastała chwila ciszy.
-Miejmy nadzieję aby nasz syn nie podzielił losu Aramisa...-powiedział Samson i przytulił syna.Do jaskini wpadł Demon i Aron.Szczeniak trochę się przestraszył i wtulił się w moje łapy.
-Rene!Słyszałem że urodziłaś!-krzyknął Aron
-Cii...nie krzycz...
-Gratuluję ci Reane.Powiem watasze że mamy nowego członka,a na imię mu?
-Aramis...-powiedziałam patrząc kątem oka na Arona.Sposępniał trochę.
-Aramis?
-Tak Aron...ku pamięci twego brata.
-Cóż...więc czy mogę zobaczyć e...przybranego siostrzeńca?-zaśmiał się a ja lekko popchnęłam łapą Aramisa do Arona.Szczeniaczek patrzył przestraszony na Arona.
-Aramis...hm...pasuje do niego to imię.Co mały?-no tak.Sposępienie Arona nigdy nie trwa długo.Teraz cały czas zabawiał szczeniaka a ja powstrzymywałam śmiech choć nie tylko z tego chciało mi się śmiać.Byłam taka szcześliwa.
-Dobra Aramis...No...muszę lecieć Rene,Samson pamiętaj...byliśmy umowieni na polowanie..-powiedział Aron i pożegnał nas.Byłam zadowolona że Aron i Samson się lubili.
Spędziłam jeszcze trochę czasu z Samsonem lecz potem szedł na polowanie.Pobiegłam wtedy nad rzekę z Aramisem.Wpatrywał się swymi błękitnymi oczyma w wodę.Miałam ochotę go otoczyć jakimś niewidzialnym kloszem,aby nic mu nie groziło...
-Nigdy nie da się kogoś wystarczająco uchronić...-odezwał się za mną aksamitny,łagodny głos.Odwróciłam się.Metr od nas stała Lejla.Jej oczy lśniły a sierść pod oczami była lekko zlepiona.Wpatrywała się w Aramisa.
-Śliczny szczeniak...-dodała po czym nieco speszona spojrzała w głąb lasu.
-No nic...to ja już będę lecieć...na razie...-mruknęła i powoli się wycofała.
Nim zdążyłam wydusić z siebie słowo już jej nie było.Aramis wskoczył do wody.Całkiem nieźle pływał.Bardzo go kocham...czy jeśli zdecyduje się odejść z tej watahy tak ja ja to zrobiłam ze swoją watahą...czy ja to przeżyję...czy przeżyję utratę jedynego syna?Postarałam się odeganć ode mnie ta myśl i poszłam z Aramisem do mojej jaskini.Tam Aramis zasnął a ja rozmyślałam...
Od Katak'a-do CD Valixy
... Ja.-Powiedziałem
Wybacz muszę iść.-Powiedziała.
To do jurta?-Zapytałem.
Może?-Powiedziała.
Poszła do swojego domu...
Ja Cię kocham.-Szepnąłem...
Wybacz muszę iść.-Powiedziała.
To do jurta?-Zapytałem.
Może?-Powiedziała.
Poszła do swojego domu...
Ja Cię kocham.-Szepnąłem...
Od Valixy-do CD Katak'a
...Nic się nie stało.-Powiedziałam pocieszająco.
Odeszłam a on za mną... Zaczekaj.-Powiedział. Stanęłam... <Katak?> |
Od Katak'a
Wstałem wcześnie... Poszłem na łąkę...
Gdy było południe poszłem po Valixy...
Valixy.-zapytałem.
Tak?-Zapytała.
Katak!-Ucieszyła się.
Witaj możesz?
Tak.
To... Choć!-Powiedziałem.
Pobiegliśmy ile sił w łapach... Na plażę...
Tu nas nie znajdom.-Powiedziałem.
Nie znajdą.-Powiedziała urocza wadera.
Przytuliła się do mnie... Ja nie czekając ani chwili bez kontroli...
Pocałowałem ją!... Uciekłem... Byłem na siebie zły.
Katak?-Zapytała Valixy.
Westchnąłem...
<Valixy?>
Gdy było południe poszłem po Valixy...
Valixy.-zapytałem.
Tak?-Zapytała.
Katak!-Ucieszyła się.
Witaj możesz?
Tak.
To... Choć!-Powiedziałem.
Pobiegliśmy ile sił w łapach... Na plażę...
Tu nas nie znajdom.-Powiedziałem.
Nie znajdą.-Powiedziała urocza wadera.
Przytuliła się do mnie... Ja nie czekając ani chwili bez kontroli...
Pocałowałem ją!... Uciekłem... Byłem na siebie zły.
Katak?-Zapytała Valixy.
Westchnąłem...
<Valixy?>
Od Samsona-do CD Reane
...Spojrzałem z zdziwieniem.
Podbiegłem do Reane i ją przytuliłem.
Słiczny!-Powiedziałem.
Wiem, wiem.-Powiedziała Reane.
Pocałowałem waderę i przywitałem się z synkiem.
Jak się nazywa?-Zapytałem.
<Kochana Reane?>
Podbiegłem do Reane i ją przytuliłem.
Słiczny!-Powiedziałem.
Wiem, wiem.-Powiedziała Reane.
Pocałowałem waderę i przywitałem się z synkiem.
Jak się nazywa?-Zapytałem.
<Kochana Reane?>
Od Szadoła Blu Najt
Wstałem dziś późno...
Poszłem na łąkę...
Muszę zacząć żyć!-Postanowiłem.
Zobaczyłem piękną białą waderę... Szybko się skryłem zza górką.
Ona się położyła... Ja wyszłem.
Cześć, jestem Szadoł!-Powiedziałem do pięknej wadery.
Ja Arashi!-Powiedziała spokojnie.
Pięknie wyglądasz!-Powiedziałem.
Wadera się za rumieniła...
Dziękuje!-Powiedziała.
Masz partnera?-Zapytałem ślicznotki.
Narazie nie, nie mam.-Powiedziała smutna.
Choć przejdziemy się.-Powiedziałem.
Poszliśmy na plaże...
Piękny widok.-Powiedziała Arashi.
Pięknie, tak jak ty!-Powiedziałem. Znów się zarumieniła...
Zabójałem się!-Pomyślałem.
Jesteś miły.-Powiedziała Arashi.
<Arashi?>
Poszłem na łąkę...
Muszę zacząć żyć!-Postanowiłem.
Zobaczyłem piękną białą waderę... Szybko się skryłem zza górką.
Ona się położyła... Ja wyszłem.
Cześć, jestem Szadoł!-Powiedziałem do pięknej wadery.
Ja Arashi!-Powiedziała spokojnie.
Pięknie wyglądasz!-Powiedziałem.
Wadera się za rumieniła...
Dziękuje!-Powiedziała.
Masz partnera?-Zapytałem ślicznotki.
Narazie nie, nie mam.-Powiedziała smutna.
Choć przejdziemy się.-Powiedziałem.
Poszliśmy na plaże...
Piękny widok.-Powiedziała Arashi.
Pięknie, tak jak ty!-Powiedziałem. Znów się zarumieniła...
Zabójałem się!-Pomyślałem.
Jesteś miły.-Powiedziała Arashi.
<Arashi?>
Od Reane - Nagły wypadek
Mój brzuch było już bardzo wyraźnie
widać.Siedziałam własnie nad rzeką kiedy jedno ze szczeniąt albo jedno
jedyne szczenię mnie kopnęło.Jęknęłam bo to dosyć bolało.
-Nie martw się malutki...niedługo zobaczysz mamusię i będziesz z nią podziwiał te piękne widoki.Kocham cię...
-Ja też mamo!Ale nie musisz przez to mówić sama do siebie...-powiedział za mną Aron naśladując skomplenie szczeniakai śmiejąc się
-Aron...właśnie zaburzyłeś moją ciszę i spokój...chciałam trochę pobyć na osobności bo to też jest mi potrzebne...co?-zapytałam w końcu bo Aron z trudem powstrzymywał śmiech
-Bo wczoraj żaliłaś się że jesteś taka samotna...
-Jeny...Już sobie lepiej idź....A gdzie Lejla?
-Nie wiem...może na łące?Nie mam pojęcia.Próbowałem ją wyciągnąć aby przeszła się ze mną do lasu na polanę tam jest zwykle dużo wilków,ale ona mówi że nie czuje się dobrze w towarzystwie zbyt wielu nie najlepiej poznanych wilków.No nic...to będę leciał.
-Pa...-westchnęłam i znów się zapatrzyłam w rzekę.Do radości i obawy doszła jeszcze niecierpliwość.Nie mogłam się doczekac kiedy w końcu zobaczę swoje maluszki...lub maluszka.Jęknęłam bo ktoś znów chciał przypomnieć o swojej obecności.
-Tak,tak...to był wujek Aron ale nie bierz z niego przykładu...-uśmiechnęłam się do siebie po czym mały znów kopnął ale tym razem zbyt mocno.Dostałam skurczy.Po tych wszystkich torturach w końcu zaczęłam wylizywać malucha.Nie myliłam się.Był to samczyk.
Maleńki Aramis...
-Aramisie...mój kochany synku...-powiedziałam i polizałam czule szczeniaka po czole.Chwyciłam go w zęby i zaniosłam do jaskini.Samson spojrzał na mnie a potem na Aramisa.
<Samson?>
-Nie martw się malutki...niedługo zobaczysz mamusię i będziesz z nią podziwiał te piękne widoki.Kocham cię...
-Ja też mamo!Ale nie musisz przez to mówić sama do siebie...-powiedział za mną Aron naśladując skomplenie szczeniakai śmiejąc się
-Aron...właśnie zaburzyłeś moją ciszę i spokój...chciałam trochę pobyć na osobności bo to też jest mi potrzebne...co?-zapytałam w końcu bo Aron z trudem powstrzymywał śmiech
-Bo wczoraj żaliłaś się że jesteś taka samotna...
-Jeny...Już sobie lepiej idź....A gdzie Lejla?
-Nie wiem...może na łące?Nie mam pojęcia.Próbowałem ją wyciągnąć aby przeszła się ze mną do lasu na polanę tam jest zwykle dużo wilków,ale ona mówi że nie czuje się dobrze w towarzystwie zbyt wielu nie najlepiej poznanych wilków.No nic...to będę leciał.
-Pa...-westchnęłam i znów się zapatrzyłam w rzekę.Do radości i obawy doszła jeszcze niecierpliwość.Nie mogłam się doczekac kiedy w końcu zobaczę swoje maluszki...lub maluszka.Jęknęłam bo ktoś znów chciał przypomnieć o swojej obecności.
-Tak,tak...to był wujek Aron ale nie bierz z niego przykładu...-uśmiechnęłam się do siebie po czym mały znów kopnął ale tym razem zbyt mocno.Dostałam skurczy.Po tych wszystkich torturach w końcu zaczęłam wylizywać malucha.Nie myliłam się.Był to samczyk.
Maleńki Aramis...
-Aramisie...mój kochany synku...-powiedziałam i polizałam czule szczeniaka po czole.Chwyciłam go w zęby i zaniosłam do jaskini.Samson spojrzał na mnie a potem na Aramisa.
<Samson?>
Od Katak'a
Dziś mój pierwszy dzień w wataszy... Poszłam na polowanie...
Zakradłem się na karibu i wyskoczyłem! Capnąłen karibu i już martwe!
Tak!-Powiedziałem sam do siebie.
Zabaczyłem waderę, piękną waderę!
Wyszłem zza górki...
Cześć, jestem Katak!-Powiedziałem do ślicznej wadery.
Ja jestem, Valixy.-Powiedziała wadera.
Długo tu już mieszkasz?-Zapytałem.
Od dwóch lat, a co?-Zapytała.
Nie, nic.-Powiedziałem.
Ile masz lat? Ja mam dwa lata.-Powiedziałem.
Ja też dwa!-Powiedziała wadera.
Jesteś nowy prawda?-Zapytała.
Tak, wczoraj wieczorem się dołączyłem!-Powiedziałem.
Zaczekaj tu!-Powiedziałem i pobiegłem ukryć karibu...
Choć Valixy!-Powiedziałem.
Zaprowadziłem ją na plażę...
Ale pięknie!-Powiedziała wadera.
Zachód słońca!-Powiedziałem.
Posiedzieliśmy na plaży aż do zachodu słońca...
Potem poszliśmy coś zjeść... Ja wyciągnąłem karibu i zaniosłem je do Valixy... Zjedliśmy trochę i poszliśmy na łąkę.
Noc...
Ja muszę wracać.-Powiedziała za niepokojona wadera.
Czemu?-Zapytałem.
Moje obowiązki!-Powiedziała i pobiegła...
Ja poszłem dalej...-Sam.
Zakradłem się na karibu i wyskoczyłem! Capnąłen karibu i już martwe!
Tak!-Powiedziałem sam do siebie.
Zabaczyłem waderę, piękną waderę!
Wyszłem zza górki...
Cześć, jestem Katak!-Powiedziałem do ślicznej wadery.
Ja jestem, Valixy.-Powiedziała wadera.
Długo tu już mieszkasz?-Zapytałem.
Od dwóch lat, a co?-Zapytała.
Nie, nic.-Powiedziałem.
Ile masz lat? Ja mam dwa lata.-Powiedziałem.
Ja też dwa!-Powiedziała wadera.
Jesteś nowy prawda?-Zapytała.
Tak, wczoraj wieczorem się dołączyłem!-Powiedziałem.
Zaczekaj tu!-Powiedziałem i pobiegłem ukryć karibu...
Choć Valixy!-Powiedziałem.
Zaprowadziłem ją na plażę...
Ale pięknie!-Powiedziała wadera.
Zachód słońca!-Powiedziałem.
Posiedzieliśmy na plaży aż do zachodu słońca...
Potem poszliśmy coś zjeść... Ja wyciągnąłem karibu i zaniosłem je do Valixy... Zjedliśmy trochę i poszliśmy na łąkę.
Noc...
Ja muszę wracać.-Powiedziała za niepokojona wadera.
Czemu?-Zapytałem.
Moje obowiązki!-Powiedziała i pobiegła...
Ja poszłem dalej...-Sam.
Od Lucy-do CD Seth'a
...No dokładnie nie wiem, ale nic!-Powiedziałam uradowana.
Więc zostaniemy parą?-Zapytałam basiora. Ja Cię kocham, ty mnie więc...?-Powiedziałam. Basior się uśmiechnął... <Seth?> |
poniedziałek, 24 lutego 2014
Od Kalipso cd historii Klausa:
-No nie wiem...-powiedziałam nieśmiało .
-Czemu nie wiesz?-zapytał ze zdziwieniem Klaus.
-No bo wiesz nie chciałabym żeby to było tak jak u Szadoła i Lucy...-spuściłam głowę i czekałam aż odezwie się mój partner. Minęło kilka minut zanim to zrobił.
-Nie martw się. Ja nigdy Cię nie zostawię.- powiedział basior, a ja spojrzałam w jego oczy. Mówił prawdę.
- Kocham Cię Klaus .-uśmiechnęłam się do basiora
-Ja Ciebie też-odwzajemnił uśmiech i mnie przytulił-To co zgadasz się?
-No jasne
<Klaus?>
-Czemu nie wiesz?-zapytał ze zdziwieniem Klaus.
-No bo wiesz nie chciałabym żeby to było tak jak u Szadoła i Lucy...-spuściłam głowę i czekałam aż odezwie się mój partner. Minęło kilka minut zanim to zrobił.
-Nie martw się. Ja nigdy Cię nie zostawię.- powiedział basior, a ja spojrzałam w jego oczy. Mówił prawdę.
- Kocham Cię Klaus .-uśmiechnęłam się do basiora
-Ja Ciebie też-odwzajemnił uśmiech i mnie przytulił-To co zgadasz się?
-No jasne
<Klaus?>
Od Seth'a - CD historii Lucy
Spojrzałem na waderę ze zdziwieniem.Zaśmiałem się.
-Jak ja nie rozumiem wader... -Ale... -Skoro mnie kochasz to co stoi na przeszkodzie?Skoro i ja ciebie kocham...-nie usłyszałem odpowiedzi bo zauważyłem idącego w naszym kierunku Japer'a. -No i jak Seth?Czy to co mi wczoraj mówiłeś jest już pewne? -E...to dość skomplikowane.Daj nam czas...-powiedziałem a Jasper wzruszył ramionami i podbiegł do Reane,pewnie spytać jak tam ciąża. -No...Więc jak Lucy?Skoro oboje darzymy siebie miłością to co jest przeszkodą abyśmy zostali parą? <Lucy?> |
|
Uwaga !
Nie będzie mnie w tym tygodniu gdyż wyjeżdżam i wszelkie opowiadania, formularze itp. wysyłać proszę do Demona lub do Klausa (gdyż ma on dostęp do mojego konta na google).
Pozdrawiam Jasper
Pozdrawiam Jasper
Od Lucy-do CD Seth'a
...Eee, no nie wiem, ale eee...-Zaniemówiłam.
No, może?-Powiedziałam.
Tak!-W końcu wydusiłam to z siebie.
Ja Cię kocham.-Powiedziałam do Seth'a.
Basior stanął przede mną z zadziwionom miną....
<Seth?>
niedziela, 23 lutego 2014
Od Klausa Cd historii Kalipso
- Jasne ! – powiedziałem – To gdzie pójdziemy ?
- No nie wiem, może na łąkę miłości ?
- Tak idealne miejsce – Uśmiechnąłem się
Gdy dotarliśmy na łąkę słońce akurat zachodziło za góry. Zerwałem błękitny kwiatek i wsadziłem jej za ucho.
- Proszę – zaśmiałem się – pięknie w nim wyglądasz
- Dziękuje – uśmiechnęła się
Siedzieliśmy tam i gadaliśmy z dwie godziny. Później postanowiliśmy pójść coś upolować. Gdy wracaliśmy zadałem jej pytanie :
- Wiem, że nie jesteśmy długo partnerami ,ale…. Nie chciała byś mieć dziecka ?
<Kalipso?>
- No nie wiem, może na łąkę miłości ?
- Tak idealne miejsce – Uśmiechnąłem się
Gdy dotarliśmy na łąkę słońce akurat zachodziło za góry. Zerwałem błękitny kwiatek i wsadziłem jej za ucho.
- Proszę – zaśmiałem się – pięknie w nim wyglądasz
- Dziękuje – uśmiechnęła się
Siedzieliśmy tam i gadaliśmy z dwie godziny. Później postanowiliśmy pójść coś upolować. Gdy wracaliśmy zadałem jej pytanie :
- Wiem, że nie jesteśmy długo partnerami ,ale…. Nie chciała byś mieć dziecka ?
<Kalipso?>
Od Seth'a - CD historii Lucy
Nie wierzyłem własnym uszom...Hm...skoro zerwała z...powiedzmy ukochanym który był jednoczeście ojcem jej dziecka...i zrobiła to dla tego że...wybrała mnie...to chyba faktycznie mnie kochała.
-Lucy ale...
-Nie kochałam go.Tak jak on nie kochał mnie...
-Co?!No to czemu...
-Ach...to długo historia...
-No dobrze...czyli że chcesz abyśmy byli razem?
<Lucy?>
-Lucy ale...
-Nie kochałam go.Tak jak on nie kochał mnie...
-Co?!No to czemu...
-Ach...to długo historia...
-No dobrze...czyli że chcesz abyśmy byli razem?
<Lucy?>
sobota, 22 lutego 2014
Od Kalipso cd historii Shol
-Nie kłóćcie się-powiedziałam do Klausa i Shol- co słychać Shol?
-A nic. Przyszłam coś zjeść i myślałam, że pójdziemy nad Jezioro Gór?
-O tak możemy iść. To idź zapoluj, a my poczekamy na ciebie.
-Nie dzięki ja pójdę do siebie.-Powiedział Klaus
-Czemu?
-Nie mam ochoty na spacer.
-No dobra to jak chcesz wpadne do ciebie wieczorem, ok?
-Ok, czekam.-uśmiechną się basior i poszedł w stronę jaskini.
Ukryłam się w trawie i czekałam na Shol. Nie minęło 10 min gdy wadera wróciła ze śniadaniem.
-I jak?
-No,no niezła zdobycz-pochwaliłam Shol
- Może chcesz trochę?
-Nie dzięki
<Shol?>
Od Rozalii Cd historii Nette - Wielkie szczęście
- Miałam cię o to samo zapytać - powiedziałam. - Ja należę teraz do tej watahy.
- Tak, bo ja zgubiłam drogę do mojej - odparła.
- Jak to?
Przyjaciółka opowiedziała mi dokładnie jak się tu znalazła:
- No to tyle.
Pomyślałam przez chwilę, bo jeśli by dołączyła do watahy częściej byśmy rozmawiały i spotykały się.
- Jeśli chcesz zaprowadzę Cię do Jaspera, może przyjmie cię do watahy? - zapytałam się.
- Mam taką nadzieję.
Zaprowadziłam ją do niego i zostawiłam ją tam samą, na jej własne życzenie, a ja czekałam na nią.
- I co? - zapytałam się jak wyszła.
- Należę do watahy - powiedziała ucieszona.
Zauważyłam, że jest zmęczona więc zapytałam się jej:
- Może pójdziesz do jaskini, widać, że jesteś zmęczona?
<Nette?>
- Tak, bo ja zgubiłam drogę do mojej - odparła.
- Jak to?
Przyjaciółka opowiedziała mi dokładnie jak się tu znalazła:
- No to tyle.
Pomyślałam przez chwilę, bo jeśli by dołączyła do watahy częściej byśmy rozmawiały i spotykały się.
- Jeśli chcesz zaprowadzę Cię do Jaspera, może przyjmie cię do watahy? - zapytałam się.
- Mam taką nadzieję.
Zaprowadziłam ją do niego i zostawiłam ją tam samą, na jej własne życzenie, a ja czekałam na nią.
- I co? - zapytałam się jak wyszła.
- Należę do watahy - powiedziała ucieszona.
Zauważyłam, że jest zmęczona więc zapytałam się jej:
- Może pójdziesz do jaskini, widać, że jesteś zmęczona?
<Nette?>
Od Valixy
Wstałam dziś bardzo wcześnie... Poczółam głód...
Poszłam w góry na polowanie... Udało mi się złapać młode karibu, poszłam do lasu by w spokoju zjeść...
Siedziałam kilka minut nad martwym karibu... Ale nie zjadłam.
Co jest?-Zapytał mnie głos zza krzaka.
Ktoś ty?!-Zapytałam.
Nikt...-Powiedział tajemniczy głos...
Zabrałam karibu i pobiegłam nad błękitny wodospad...
Zdyszana wcisnęłam się w szczeline, bo jestem najmniejsza z całej watahy to udało mi się tam wleźć.
Siedziałam tam przerażona i w końcu wyszłam...
Kto to był?-Znów zapytałam samą siebie.
Pójdę do Aureny.-Oznajmiłam.
Aurena?-Zapytałam.
Tak? Valixy?-Zapytała.
Tak to ja.-Powiedziałam do wadery mi tak bliskiej jak moja mama.
Co tu robisz?-Zapytała.
No... Byłam na polowaniu i z zdobycza poszłam do lasu... Nie jadłam przez chwilę i głos zza krzaka powiedział: ,,Co jest?".
Ja powiedziałam kilka słów i pobiegłam nad wodospad...
Idź do Desmonda.-Powiedziała wadera.
Poszłam do Desmonda... Kilka minut później.
Dzięki Desmond!-Powiedziałam.
Poszłam do jaskini się położyć:
Nic mi się nie stało, nic kompletnie nic!-Powiedziałam.
Pójdę na łąkę...-Powiedziałam. Poszłam na łąkę i zasnęłam...
Poszłam w góry na polowanie... Udało mi się złapać młode karibu, poszłam do lasu by w spokoju zjeść...
Siedziałam kilka minut nad martwym karibu... Ale nie zjadłam.
Co jest?-Zapytał mnie głos zza krzaka.
Ktoś ty?!-Zapytałam.
Nikt...-Powiedział tajemniczy głos...
Zabrałam karibu i pobiegłam nad błękitny wodospad...
Zdyszana wcisnęłam się w szczeline, bo jestem najmniejsza z całej watahy to udało mi się tam wleźć.
Siedziałam tam przerażona i w końcu wyszłam...
Kto to był?-Znów zapytałam samą siebie.
Pójdę do Aureny.-Oznajmiłam.
Aurena?-Zapytałam.
Tak? Valixy?-Zapytała.
Tak to ja.-Powiedziałam do wadery mi tak bliskiej jak moja mama.
Co tu robisz?-Zapytała.
No... Byłam na polowaniu i z zdobycza poszłam do lasu... Nie jadłam przez chwilę i głos zza krzaka powiedział: ,,Co jest?".
Ja powiedziałam kilka słów i pobiegłam nad wodospad...
Idź do Desmonda.-Powiedziała wadera.
Poszłam do Desmonda... Kilka minut później.
Dzięki Desmond!-Powiedziałam.
Poszłam do jaskini się położyć:
Nic mi się nie stało, nic kompletnie nic!-Powiedziałam.
Pójdę na łąkę...-Powiedziałam. Poszłam na łąkę i zasnęłam...
Od Nette - Wielkie szczęście, czyli jak dotarłam do watahy
Wczesnym rankiem wstałam, żeby jak najszybciej upolować jedzenie. Po kilku minutach wpadłam na tunel, prowadzący do jakieś jaskini. Próbowałam wrócić do domu, ale zagubiłam się.
- "Nie mam innego wyjścia, jak iść tą drogą" - pomyślałam.
Poszłam w głąb jaskini, aż nagle drogę zagrodziła mi woda.
- "Muszę zanurkować, aby się tam dostać".
Kiedy przepłynęłam na drugą stronę, znalazłam wyjście, które zawaliło się, gdy przez nie przeszłam. Niedaleko była łąka. Położyłam się na niej i odpoczywałam dopóki jakaś wadera zasłoniła mi słońce.
- Nette cieszę się, że cię widzę - powiedziała.
Zaraz, zaraz ten głos. Była to Rozalia.
- Rozka, ale co ty tu robisz? - zapytałam się jej.
<Rozalia?>
Od Lucy-do CD Aureny
...Okej!-Powiedziałam.
Poszłyśmy we swoje strony poszłam do jaskini i ułorzyłam Valixy do snu...
Poszłyśmy we swoje strony poszłam do jaskini i ułorzyłam Valixy do snu...
Od Valixy-do CD Aureny
...Mama poszłam na polowanie, a ja miałam zostać ale wyszłam by się pobawić!-Powiedziałam niewinnie.
Ale,... Yyy.Zaprowadzę Cię do jaskini.-Powiedziała.
Aurena zaprowadziała mnie do swojej jaskini:
Zostań tu ja pójdę poszukać Lucy.-Powiedziała niespokojnie.
Poszła a ja zostałam w jaskini...
Pobawię się.-Oznajmiłam. Bawiłam się ogonem.
Valixy?!-Usłyszałam.
Miałaś zostać w domu.-Powiedziała mamusia.
Ale ja chciałam się pobawić na dworze.-Powiedziałam.
Więcej tak nie rób.-Powiedziała do mnie mamusia.
Dzięki że ją przyprowadziłaś.-Powiedziała mamusia do Aureny.
To nic takiego.-Odparła Aurena.
Choć Valixy idziemy do domu.-Powiedziała Lucy.
Ale mamo?!-Powiedziałam nie zadowolona.
Ale może pójdziemy na plażę co?-Zapytała Aurena.
Masz rację... Pójdziemy na plażę!-Powiedziała mama.
Jupii!!!!-Krzyknęłam.
...
<Aurena?>
Od Samsona-do CD Reane
...To wspaniale!-Powiedziałem.
Podbiegłem do partnerki i ją przytuliłem.
To cudownie, nie wiesz jak się cieszę!-Powiedziałem do ukochanej.
Ja wiem. ja wiem!-Powiedziała Reane.
Poszliśmy razem nad wodospad...
Paczyliśmy się w wode pełnią szczęścia...
Będe tatą.-Powiedziałem.
Ale tak jakoś nie umiem tego za akceptować, no bo tak nagle wpadłaś i to tak szybko się wydarzyło.-Powiedziałem.
To najlepszy sposób.-Powiedziała uśmiechnięta Reane.
Nigdy się jeszcze tak nie cieszyłaś.-Powiedziałem do Reane.
...
<Reane?>
Podbiegłem do partnerki i ją przytuliłem.
To cudownie, nie wiesz jak się cieszę!-Powiedziałem do ukochanej.
Ja wiem. ja wiem!-Powiedziała Reane.
Poszliśmy razem nad wodospad...
Paczyliśmy się w wode pełnią szczęścia...
Będe tatą.-Powiedziałem.
Ale tak jakoś nie umiem tego za akceptować, no bo tak nagle wpadłaś i to tak szybko się wydarzyło.-Powiedziałem.
To najlepszy sposób.-Powiedziała uśmiechnięta Reane.
Nigdy się jeszcze tak nie cieszyłaś.-Powiedziałem do Reane.
...
<Reane?>
Od Reane - Chyba dobra wiadomość
Obudziłam się o dość wczesnej
porze.Zaburczało mi w brzuchu.Dziwne...pomyślałam.Zwykle rano mam wstręt
do jedzenia za to bardzo chce mi się pić.Jednak żołądek mówił
swoje.Wyszłam na zewnątrz i rozejrzałam się.Tylko pare wilków już
wstało.Pobiegłam do lasu.Usłyszałam jakiś szelest.Co prawda to tylko
przepiórka ale na ,,lekkie śniadanie" wystarczy.Po posiłku chciałam
wrócić do jaskini ale...oj...czyżby przepiórka mi zaszkodziła?Zwróciłam
wszystko.
~Minął jeden dzień~ To samo.Rano znów zgłodniałam.Tym razem podjadłam parę malin i jagód.Niestety efekt był ten sam.Po południu mogłam normalnie jeść...Ale i tak miałam zwiększony apetyt.Nabrałam pewnych podejżeń.Stanęłam przed stawem i spojrzałam na swoje odbicie.Nie...nie widać rzadnych zmian.Ale w razie czego pójdę do Desmonda.Przed jego jaskinią zapytałam niepewnie. -D...Des? -Słucham?-zapytał wychodząc z jaskini -Mam do ciebie prośbę. Kilka minut potem. -Tak Rene,ale o nic się nie mart.Wszystko będzie w porządku... -Dzięki.Pójdę do Samsona. Pobiegłam szybko i wpadłam do jaskini partnera. -Samson... -Cześć kochanie...-przywitał się basior i przytulił mnie.Wtulona w jego sierść wyszeptałam... -Jestem w ciąży. <Samson?Jak zareagowałeś?> |
||
od Shol cd Kalipso
Ja wórciłam do swojej jaskini. Położyłam sie spać i szybko zsnęłam. Rankiem wyszłam na polowanie. Postanowiłam iść na Łąkę Słońca, gdzyż tam biegało najlepsze mięso na terenie naszej watahy. Nie tylko ja miałam takie plany. Kalipso i Klaus też wybrali sie na śniadanie. Ukryłam sie w wysokiej trawie i obserwowałam ich zmagania. Gdy w końcu upolowali swoją zdobrzysz wyszłam z ukrycie i podeszłam do nich.
-Cześć- przywitałam sie.
-Cześć- odpowiedzieli i uśmiechnęłi sie do mnie
-Niezła zdobycz jak na was- zaśmiałam się
-Ciekawe jaką ty upolujesz- odgryzł sie Klaus
-Napewno lepszą do ciebie.
<Kalipso>
-Cześć- przywitałam sie.
-Cześć- odpowiedzieli i uśmiechnęłi sie do mnie
-Niezła zdobycz jak na was- zaśmiałam się
-Ciekawe jaką ty upolujesz- odgryzł sie Klaus
-Napewno lepszą do ciebie.
<Kalipso>
piątek, 21 lutego 2014
Od Aureny - Dziwne przeczucie
Szłam sobie łąką nucąc pod nosem piosenkę
którą zaprezentowała mi raz Ness.Na prawdę mi się spodobała,była bardzo
chwytliwa.Nagle na coś wpadłam.Chyba jednak na kogoś,bo było to coś
miękkiego i włochatego.
-Przepraszam...-powiedziałam mrużąc oczy bo coś mi do nich wpadło.Zdziwiło mnie to że basior nawet się nie zachwiał kiedy ja leżałam już na plecach.Och...nie zdążyłam dojść do refrenu.A on był najlepszy... Pobiegłam dalej i znów...upadek.Tym razem drugi wilk też się przewrócił...nie...bardziej odkulnął bo stał na wzgórzu i stoczył się z górki.Na wzgórzu rosły jednak miękkie kwiaty a sam pagórek nie był aż tak stromy.Pobiegłam za białym wilkiem.Jego sierść była długa i miękka w dotyku.Kiedy jak się okazało wadera i to nie całkowicie biała przestała się turlać,dobiegłam do niej i też przeprosiłam.Ta powiedziała że nie ma za co i otrzepała się z kwiatów.Dopiero teraz zobaczyłam jej oczy.Ona też się we mnie wpatrywała.Nie wiem czemu ale wydawało mi się że mamy te same oczy...Ten kolor...kształt.Nie wiedziałam ile minut minęło ale tą ciszę zakłócił...ktoś.Zaraz zobaczę kto.Spojrzałam w bok.Był to czarny basior który przytulił na powitanie białą waderę.Ta uśmiechnęła się do niego i ten sam uśmiech posłała potem i mnie. -Hej.A ty to...-zapytał basior -Aurena... -Witaj....jestem Lejla.Wybacz...wcześniej się nie przedstawiłam,po prostu...mamy podobne oczy...myślałam...a nie ważne...-zabrała głos wadera.Zauważyłam kątem oka Valixy. -Valixy?A gdzie zgubiłaś mamę?-zapytałam łagodnym tonem podbiegając do waderki. <Vilixy?> |
Od Aureny - CD historii Lucy
-Jasne-uśmiechnęłam się.
-Może się przejdziemy?-zapytała wadera a ja przytaknęłam.Byliśmy nad jakimś wodospadem.Woda w nim była złota.Przyjęłam pozycję gotową do skoku ale Lucy odchrząknęła. -Lepiej nie...wszystkie twoje tkanki staną się złotem i pójdziesz na dno.... -A....ha - powiedziałam. Byłyśmy na kamienistej plaży.Było tu bardzo pięknie.Valixy biegała po brzegu i szukała ładnych kamyków.Lubiłam szczeniaczki.Były takie łagodne i niewinne,takie kochane i zawsze skore do zabawy.Od razu chciało by się takim maleństwem opiekować.Ja oczywiście nie mogłam przegapić takiej okazji i zaczęłam pływać.Woda zdążyła się nagrzać na słońcu.Potem podjadłyśmy kilka rybek i wracałyśmy. -To widzimy się jutro Lucy? <Lucy?Sorki,brak weny na zakończenie> |
Od Rozalii Cd historii Jacoba - Jak dotarłam
Nie chciałam odpowiadać na to pytanie, ponieważ bałam się, że wszystkim to powie, więc nie odzywałam się.
- No powiedz - powiedział.
Nadal nic nie mówiłam.
- Powiesz w końcu czy nie - powiedział coraz mniej spokojnie.
- Nie, nie powiem, zrozum to - odpowiedziałam.
- Czemu?
- Nieważne.
- Jak nie chcesz do nie, ale i tak nie odpuszczę.
- Dobrze, powiem Ci, ale obiecuj, że nikomu nie powiesz - powiedziałem.
- Zgoda - odparł.
- Któregoś dnia szłam z rodziną przez łąkę, byłam wtedy mała. Było to spokojne miejsce, gdzie zawsze można było odpocząć. Niestety, jakieś wilki z wrogiej watahy zaatakowały nas, gdy szliśmy. Razem z siostrą przeżyłyśmy. Uciekłyśmy do lasu, ale te wilki nas goniły. I wtedy wpadłam do jakieś dziury, która prowadziła do jaskini. Moją siostrę złapały wilki. Nie nauczona jeszcze polowania, nie miałam co jeść, ale na szczęście jaskinia była zamieszkana przez sympatyczną waderę. Ona właśnie mnie wszystkiego nauczyła. Kiedy podrosłam byłam już lepsza niż dawniej na polowaniach. Pewnego dnia te same wilki, które zabiły moją rodzinę, napadły na nas. Widziałam jak moja "mama" umiera, też byłam gotowa umrzeć, ale usłyszałam jej głos. Powiedziała: "Użyj pierścieni śmierci". I właśnie tak zrobiłam, nie wiedziałam dokładnie jak one działają, ale się dowiedziałam. Użyłam ich przeciwko wilkom, a one leżały martwe. Uciekłam i prawie nikomu tego nie opowiadałam. No, a później oczywiście dotarłam tu. Jesteś drugim wilkiem, któremu to mówiłam.
Byłam ciekawa jego reakcji, ponieważ liczyłam na najgorsze. Pobiegłam do jaskini, aby dokładnie się wypłakać.
od Kalipso cd historii Shol
-Coś widzę, że nie jesteś dziś w humorze-powiedziałam do wadery
-Nie, dlaczego?
-Tak mi się wydawało. No nic... może pójdziemy na łąkę albo na plażę?
-Możemy iść.-odpowiedziała Shol
Udałyśmy się na plażę. Spędziłyśmy tam resztę popołudnia. Pływałyśmy i plotkowałyśmy. To był całkiem fajny dzień.
-To do zobaczenia-powiedziała Shol na pożegnanie
-Cześć!-uśmiechnęłam się do wadery i poszłam do swojej jaskini
Od Lucy
Dziś wstałam wcześnie...
Poszłam z Valixy na spacer...
Cześć!-Powiedział Seth.
Czesć!-Powiedziałam.
Po chwil
Sory!
Poszłam z Valixy na spacer...
Cześć!-Powiedział Seth.
Czesć!-Powiedziałam.
Po chwil
Sory!
czwartek, 20 lutego 2014
Od Lucy do Aureny
...Zobaczyłam nową waderę.
Poszłam z Valixy się z nią przywitać.
Cześć! Jesteś nowa?-Zapytałam piękną waderę.
Tak.-Powiedziała.
Jestem Lucy!-Powiedziałam.
A ja Aurena.-Powiedziała wadera.
A to kto?-Zapytała.
To jest Valixy, moja córka.-Powiedziałam.
Chcesz się ze mną zaprzyjaźnić?-Zapytałam waderę...
<Aurena?><Sory jak napisałam twoje imię źle.>
Od Lucy ,,Mała Valixy"
Poszłam po Valixy i zabrałam ją na małą łączkę...
Popatrz na gwiazdy...-Powiedziałam do córeczki.
Valixy się popatrzyła i już nie oderwała wzroku.
Dobrze że nic na razie nie rozumie.-Pomyślałam.
Valixy zasnęła... Zaniosłam ją do jaskini i sama położyłam się obok niej.
Przytuliłam córeczkę i zasnęłam...
Od Lucy
...Poszłam do Seth'a.
Seth?-Zapytałam.
Tak?-Powiedział.
To już ja i Szadoł... Zostawiłam go!-Powiedziałam.
Co?!-Zapytał.
... No tak.-Powiedziałam...
<Seth?>< Wybacz nie mogłam się skupić.>
Seth?-Zapytałam.
Tak?-Powiedział.
To już ja i Szadoł... Zostawiłam go!-Powiedziałam.
Co?!-Zapytał.
... No tak.-Powiedziałam...
<Seth?>< Wybacz nie mogłam się skupić.>
Od Aureny - Jak dotarłam
Byłam już dosyć daleko od watahy.Usłyszałam szum wody kiedy stałam w lesie zupełnie zdezorientowana.Zauważyłam sarnę.Szybko ją zaatakowałam i posiliłam się.Wtedy ktoś za mną odchrząknął.Szybko się odwróciłam.Był to jakiś basior.
-E...przeprasza.Jeśli wtargnęłam na twoje tereny ,już sobie idę...-powiedziałam i spojrzałam na sarnę.A niech lepiej tu zostanie.
-Nie,nie...czekaj.Ty jesteś...?
-Jestem Aurena.Z Watahy Mglistej Doliny.
-Aha...no cóż.Może chcesz dołączyć?
-Chętnie.
Poszłam za basiorem.Ogłosił watasze że jestem nowym członkiem i kazał mi poszukać kogoś na przewodnika.Postanowiłam sama jednak troche się z tym wszystkim zapoznać.Po tym wszystkim poszłam do swojej jaskini i tam spędziałam dzień.
-E...przeprasza.Jeśli wtargnęłam na twoje tereny ,już sobie idę...-powiedziałam i spojrzałam na sarnę.A niech lepiej tu zostanie.
-Nie,nie...czekaj.Ty jesteś...?
-Jestem Aurena.Z Watahy Mglistej Doliny.
-Aha...no cóż.Może chcesz dołączyć?
-Chętnie.
Poszłam za basiorem.Ogłosił watasze że jestem nowym członkiem i kazał mi poszukać kogoś na przewodnika.Postanowiłam sama jednak troche się z tym wszystkim zapoznać.Po tym wszystkim poszłam do swojej jaskini i tam spędziałam dzień.
Uwaga ! Rozwód
Orzeczenie o rozwodzie
Dnia 20 lutego 2014 roku ja Beta Jasper na podstawi paragrafu numer... jeszcze nie wiem... Niniejszym udzielam rozwodu Lucy i Szadołowi Blu Najtowi.
Powodu nie podali.
Opieka nad ich dzieckiem przypada matce Lucy.
Ojciec ma prawo widywać się z dzieckiem... Yyyy.... Kiedy chce :D
Jasper
............................................
podpis
Dnia 20 lutego 2014 roku ja Beta Jasper na podstawi paragrafu numer... jeszcze nie wiem... Niniejszym udzielam rozwodu Lucy i Szadołowi Blu Najtowi.
Powodu nie podali.
Opieka nad ich dzieckiem przypada matce Lucy.
Ojciec ma prawo widywać się z dzieckiem... Yyyy.... Kiedy chce :D
Jasper
............................................
podpis
Od Lucy-do CD Jaspera
... Jeszcze nie...-Powiedziałam.
A podód? To po prosut... Nic.-Powiedział Szadoł.
Ja wychowam Valixy samotnie, albo znajdę innego...-Powiedziałam.
A podód? To po prosut... Nic.-Powiedział Szadoł.
Ja wychowam Valixy samotnie, albo znajdę innego...-Powiedziałam.
Od Jaspera Cd historii Szadoła Blu Najt
- Co ? – zdziwiłem się – Jesteście tego pewni?
- tak
- No dobra – mruknąłem - A co z waszą córką ?
- Wszystko z nią będzie dobrze
- Dobra – powiedziałem i podeszłem do mojej kartki z parami – Lucy, Szadoł jaki jest konkretny powód ? I mam wpisać u któregoś jakąś zmianę partnera ?
< Które z was dokończy ?>
- tak
- No dobra – mruknąłem - A co z waszą córką ?
- Wszystko z nią będzie dobrze
- Dobra – powiedziałem i podeszłem do mojej kartki z parami – Lucy, Szadoł jaki jest konkretny powód ? I mam wpisać u któregoś jakąś zmianę partnera ?
< Które z was dokończy ?>
Od Szadoła Blu Najt
...Poszłem po Lucy.
Potem poszliśmy razem do Jaspera...
Jasper?-Zapytałem.
Tak?-Odpowiedział.
Ja i Lucy, nie chcemy być razem!-Powiedziałem odważnie.
...
<Jasper?>
Od Szadoła- do cd Lucy
... Zostań z nim, tak będzie lepiej dla Valixy.-Powiedział.
Cieszę się że rozumiesz!-Powiedziała Wadera.
Poszła w stronę wyjścia.
To kiedy się spotkamy by pomówić z Jasperem?-Zapytała.
Przyjdę po ciebie.-Powiedziałem.
Wadera wyszła i tylko się obruciła by na mnie spojrzeć. Wyszła...
Ja Cię i tak nie kochałem tak jak moją kochaną...
Od Jacoba Cd historii Rozalii - Jak dotarłem
Na to pytanie sam dobrze nie umiałem odpowiedzieć, ale skoro zapytała musiałem odpowiedzieć.
- No więc, kiedy wracałem z polowania i wyczułem dym. Pobiegłem w stronę mojej dawnej watahy i ogień ogrodził mi drogę. Chciałem go ugasić, ale nie mogłem. Czułem, jakby jakaś siła chroniła ten ogień. Domyśliłem się, że to Leo. Był on moim wrogiem. Jako jedyny z naszej watahy miał moc wytworzenia pola siłowego. Co chwila widziałem jak ktoś ginie, ale nie mogłem go uratować. To było okropne uczucie. Próbowałem, aż w końcu się poddałem. Wtedy zobaczyłem Sami i moją córeczkę. Powiedziały do mnie: - Żegnaj. Mała płakała, a ja odszedłem jak najdalej. No, to moja historia, aż dotąd.
Było mi przykro to wszystko opowiadać i spuściłem głowę. Spojrzałem kątem oka na Rozalie, która płakała.
- Proszę przestań płakać - zacząłem ją pocieszać.
- Już nie płaczę - powiedziała.
- A może opowiesz mi o sobie?
- A co dokładnie chcesz wiedzieć?
- Nie wiem. Może jak dotarłaś do watahy.
<Rozalia?>
Od Lucy-do cd Seth'a
...No nie wiem...-Odpowiedziałam niepewnie.
Ale może tak!-Powiedziałam.
Mu by było abojętnie...-Powiedziałam do basiora.
On zdziwiony na mnie spojrzał.
Ale jak to mu jest abojętnie?-Zapytał.
No... Podoba mu się też inna wadera, on to ukrywa ale ja wiem.-Odpowiedziałam.
To znaczy że ty mnie...-Powiedział.
Kocham...-Odparłam.
Serce zaczęło bić mi jak młot...
A Valixy?-Zapytał.
Przeżyje.-Spokojnym głosem odpowiedziałam.
Za krzakiem coś jest!-Powiedział Seth.
Pójdę zobaczyć, Valixy zostań z Seth'em.-Powiedziałam.
Poszłam zobaczyć co to było. To był Szadoł...
Co to było?-Zapytał basior.
Zdaje mi się że... Szadoł!-Powiedziałam.
On to wszystko słyszał?-Zapytał.
Zdaje mi się że tak.-Powiedziałam.
No nic! Muszę mu to powiedziać...
Pożegnałam się z Seth'em i poszłam z Valixy do jaskini...
Szadoł?-Zapytałam.
Co?!-Odwarknął.
To już wiesz?-Zapytałam go.
Tak! Wiem.-Powiedział.
...
<Szadoł?>
Od Rozalii Cd historii Jacoba - Jak dotarłem
Przyglądałam się basiorowi. Coś mi się przypomniało, że ktoś o nim mówił i wtedy mnie oświeciło. Opowiadała mi o nim Sami.
- Jesteś Jacob, prawda? - zapytałam. - Sami wiele mi o tobie mówiła.
Zauważyłam, że Jacob spuszcza głowę.
- Coś się stało?
- Tak - odpowiedział - Sami i moja córka nie żyją. Zginęły w pożarze.
Nie mogłam nic powiedzieć było mi smutno, ledwo powstrzymałam łzy. On też wyglądał jakby był smutny, ale nie uronił ani jednej łezki.
- Przykro mi - powiedziałam.
Chciałam już pobiec, ale coś kazało mi zostać i spytać się.
- Mogę cię o coś zapytać?
- Pytaj
- Wiem, że panujesz nad ogniem, więc dlaczego go nie ugasiłeś?
<Jacob?>
od Kalipso cd historii Klausa:
-Wow. Zaskoczyłeś mnie.-
powiedziałam
-No więc zgadzasz się czy nie?-
dopytywał basior
-No zgadzam się.-odpowiedziałam z
uśmiechem
-Uff już myślałem, że nic z tego nie
będzie.
-Wiesz, ty też mi się podobasz i to
już od całkiem dawna.-zarumieniłam
się,a Klaus się do mnie uśmiechnął.
-To może pójdziemy gdzieś?Jest taki
piękny wieczór?-zapytałam
<Klaus?
Od Klausa
Był wieczór dość piękny. A ja siedziałem jak głupi na łące i
rozmyślałem . I myślałem o niej… Jest
taka piękna…. Chyba jej powiem co czuje. A niech się dzieje co chce.
Poszedłem w końcu do niej…. Nie, nie powiem… Albo… Dobra
powiem
- Witaj Kalipso – powiedziałem
- O Hej Klaus co słychać ? –zapytała – Coś się stało ?
- Nie nic się nie stało, ale muszę Ci coś powiedzieć –
wziąłem wielki oddech.
- Co chcesz mi powiedzieć ?-zapytała lekko zdziwiona
- Kalipso kocham Cię – wydusiłem z siebie – Wiem, że się za bardzo
nie znamy , ale…
- Oh Klaus
-Chcesz zostać moja partnerką ? – zapytałem z nadzieją w
głosie
środa, 19 lutego 2014
od Shol cd Kalipso
Siedziałam w jaskini. Rano postanowiłam poszukać ziół, których brakowało mi do sporządzenia naparu na alergie. Potem siedziałam w moim pokoju zielarskim i sporządzałam najpierw maść, a potem napar. Całość zostawiłam na kilka godzin w chłodny miejscu.
Teraz siedziałam sobie przed wejściem do jaskini i oglądałam widoki. Nagle usłyszałam zbliżającego się wilka.
- Hej Shol-powiedziała Kalipso gdy tylko mnie zobaczyła.
-Cześć- odpowiedziałam
- Co robisz?
-Oglądam widoki, penetruje okolice -westchnęłam- Ogólnie obserwuje.
Spojrzałam na waderę i uśmiechnęłam się lekko. Nie miałam ochoty się uśmiechać, ale trzeba być miłym.
<Kalipso>
Teraz siedziałam sobie przed wejściem do jaskini i oglądałam widoki. Nagle usłyszałam zbliżającego się wilka.
- Hej Shol-powiedziała Kalipso gdy tylko mnie zobaczyła.
-Cześć- odpowiedziałam
- Co robisz?
-Oglądam widoki, penetruje okolice -westchnęłam- Ogólnie obserwuje.
Spojrzałam na waderę i uśmiechnęłam się lekko. Nie miałam ochoty się uśmiechać, ale trzeba być miłym.
<Kalipso>
Od Jaspera Cd historii Renessme
- Hej kotku – uśmiechnąłem się do niej
-Hej – zaśmiała się – Jazz wszystko z tobą w porządku ?
- Ze mną ? – zdziwiłem się – Tak a bo co ?
- Bo zwierzątek już nie rozpoznajesz – zachichotała
- Ja nie rozpoznaję – zaśmiałem się – Gdzie idziesz ?
- Na polowanie . – Uśmiechnęła się
- Mogę iść z tobą ? – zapytałem – Trochę zgłodniałem a
samemu mi się nie chce iść…
< Renessme ?>
Od Jacoba - Jak dotarłem
Wyszedłem na polowanie, był piękny dzień. No może trochę za piękny, właśnie wtedy moje życie legło w gruzach. Polowałem może dwie - trzy godziny (złapałem jelenia) i poczułem nieprzyjemny zapach i wycie wilków.
- Czyżby? Nie... - mówiłem to siebie i pobiegłem w stronę lasu.
Zobaczyłem, że on się pali i pobiegłem w stronę terenów watahy. Niestety ogień zasłonił mi drogę i nie mogłem przejść. Widziałem moją partnerkę, która powiedziała razem z córką:
- Żegnaj
Odszedłem kilka nocy spędziłem w jaskini, dopóki nie spotkałem Jaspera. To on właśnie przyjął mnie do watahy. Tak się cieszyłem, co szczerze rzadko, że aż wpadłem na...
- Mógłbyś trochę uważać? - powiedziała spokojnie.
Odwróciłem się i była to wadera Rozalia, znajoma mojej zmarłej partnerki.
- Przepraszam - powiedziałem.
<Rozalia?>
- Czyżby? Nie... - mówiłem to siebie i pobiegłem w stronę lasu.
Zobaczyłem, że on się pali i pobiegłem w stronę terenów watahy. Niestety ogień zasłonił mi drogę i nie mogłem przejść. Widziałem moją partnerkę, która powiedziała razem z córką:
- Żegnaj
Odszedłem kilka nocy spędziłem w jaskini, dopóki nie spotkałem Jaspera. To on właśnie przyjął mnie do watahy. Tak się cieszyłem, co szczerze rzadko, że aż wpadłem na...
- Mógłbyś trochę uważać? - powiedziała spokojnie.
Odwróciłem się i była to wadera Rozalia, znajoma mojej zmarłej partnerki.
- Przepraszam - powiedziałem.
<Rozalia?>
Od Seth'a - cd historii Lucy
Spojrzałem na waderę zdziwiony.Zamiast powiedzieć coś romantycznego w stylu ,,ja też jestem w tobie zauroczony Lucy" powiedziałem:
-Heheh...no jakby Szadoł słyszał ten żart to by mu nie było tak do śmiechu...
-Ja wcale nie żartuję Seth - powiedziała Lucy a mina nieco mi zrzedła.Wiedziałem co się stało z Amirem kiedy dowiedziałem się że jest Molly.Co jeśli zareaguje tak jak ja i stanie mu się coś?No trudno...Ale...chwila...Spojrzałem na małą Valixy. Już widziałem siebie w roli ojca.Uśmiechnąłem się ukradkiem do waderki i zwróciłem do Lucy.
-Czyli...że gdybym ci powiedział że również się w tobie zakochałem to zostawiłabyś Szadoła?
<Lucy?>
Od Lejli - CD historii Arona
Spojrzałam zdziwiona na basiora.To tylko sen...Pomyśłam.Przecież w poprzedniej watasze nikt na mnie nie zwracał uwagi.Spojrzałam prosto w oczy basiora.Mówił to szczerze.Zdziwiło mnie to że moje serce chyba też chciało zacytować słowa basiora.Bez słowa weszłam do swojej jaskini.Usiadłam w kącie.I myślałam długo.Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
Nadszedł poranek...
-Oślepiło mnie słońce wlatujące do jaskini.A może to sen?-pomyślałam jeszcze raz wspominając wydarzenie z ostatniej nocy.
A może i nie...-pomyślałam będąc już przy strumyku i patrząc na swoje odbicie.Sierść pod oczami była jeszcze trochę wilgotna.Ale to nadal mógł być sen bo w końcu ja płaczę praktycznie prawie co dzień.Ale skoro moje uszy to słyszały...oczy widziały...
Pobiegłam do lasu.I szybko pobiegłam na polanę.Niestety nie zachamowałam i wpadłam na kogoś kogo szukałam.
-Aron...Ja też ciebie kocham...-powiedziałam i szybko zeskoczyłam z basiora.On jednak nic nie powiedział tylko mnie przytulił.Potem poszliśmy do Jaspera aby powiedzieć mu że jesteśmy razem.Wszystko wydało mi się takie piękne...
Od Arona - CD historii Lejli
Spojrzałem nie pewnie na waderę.To nie możliwe żebym ja...żebym ja się zakochał.A jednak.Spojrzałem na Lejlę jeszcze raz.Może warto jej to powiedzieć?
-Kocham Reane z racji tego że jest jak moja siostra...Ale...Czy ty,Lejlo wiesz co to jest miłość?Bo ja dopiero przed chwilą się tego dowiedziałem.Dowiedziałem się dzięki tobie.Dzięki twej niewinności,dzięki patrzeniu na ciebie i twe łzy.-powiedziałem patrząc w księżyć i ukradkiem spoglądając na waderę.Ona nie patrzyła na mnie lecz przed siebie.Wydawało się że znieruchomiała.Oczy miała jakby ze szkła.Jej powieki powoli spadały a z oczu popłynęła kolejna fala łez.
-Lejlo.Kocham cię.-powiedziałem zadziwiającym jak na mnie poważnym tonem.
<Lejla?>
-Kocham Reane z racji tego że jest jak moja siostra...Ale...Czy ty,Lejlo wiesz co to jest miłość?Bo ja dopiero przed chwilą się tego dowiedziałem.Dowiedziałem się dzięki tobie.Dzięki twej niewinności,dzięki patrzeniu na ciebie i twe łzy.-powiedziałem patrząc w księżyć i ukradkiem spoglądając na waderę.Ona nie patrzyła na mnie lecz przed siebie.Wydawało się że znieruchomiała.Oczy miała jakby ze szkła.Jej powieki powoli spadały a z oczu popłynęła kolejna fala łez.
-Lejlo.Kocham cię.-powiedziałem zadziwiającym jak na mnie poważnym tonem.
<Lejla?>
Od Lucy ,,Jestem mamą"...
Poszłam z Valixy do Seth'a...
Cześć Seth!-Powiedziałam.
Cześć1-Powiedział.
A to kto?-Zapytał.
To Valixy.-Powiedziałam z dumą.
Twoja córeczka? Słodka.-Powiedział.
To jest Seth.-Powiedziałam do Valixy.
Valixy pobiegła w stronę Seth'a i wskoczyła na niego.
Ej!-Powiedział Seth.
Valixy trochę ostrożniej.-Powiedziałam i zaśmiałam się.
Poszlismy z Seth'em na łąkę.
Ale tu pięknie.-Powiedziałam.
Ślicznie.-Powiedział basior.
Tak jak ty.-Powiedział Seth.
Ja się zarumieniłam bo mam już partnera...
Lucy, Lucy?!-Krzyczał Szadoł.
Lepiej się sktyj.-Powiedziałam do Seth'a.
Seth się skrył za krzakiem...
Lucy?-Zapytał Szadoł.
Tak?-Odpowiedziałam.
Tu jesteś, martwiłam się o ciebie.-Powiedział.
Po chwili poszedł...
Wiesz co Seth.-Powiedziałam.
Zauroczyłeś mnie.-Powiedziałam nie pewnie...
<Seth?
Od Lucy ,,Valixy"
Poszłam na łąkę zasnęłam...
Obudziłam się i obok mnie leżał mały wilczek.
Zaniosłam go do jaskini...
Szadoł, Szadoł!?-Wołałam.
Co!?-Odpowiedział.
Valixy!-Powiedziałam.
Co? Jaka Valixy?-Zapytał.
Choć!-Powiedziałam.
Przyszedł...
A to kto?-Zapytał.
Nasze dziecko. Nasze dziecko.-Powiedziałam.
Basior pocaławał mnie i poszedł na polanę...
Choć Valixy pójdziemy do jaskini..
poniedziałek, 17 lutego 2014
Od Lucy-do CD Seth'a
... Nie.-Powiedziałam.
Ale jedna była, nikomu o tym nie opowiadałam.-Powiedziałam.
Mi, możesz zaufać.-Powiedział basior.
Dobrze.-Odparłam.
To się wydarzyło gdy jeszcze nie należałam do tej watahy,
należałam do innej, zakochał się we mnie samiec alfa...
Ale mogłaś to wykorzystać!-Powiedział Seth.
Nie, to nie był mój.-Odpowiedziałam.Kilka razy próbował ale nie wytrzymałam i odeszłam...
No i druga.-Powiedziałam.
Pamiętam że, była ciemna noc... Księżyc świecił.
Poszłam w góry...Pamiętam że było strasznie.
Nie wiem dlaczego tam poszłam.
Zasnęłam... Gdy się obudziłam, byłam w innym miejscu.
Nie wiedziałam jakim.
A po prostu, gdy zasnęłam sturlałam się z małej górki do doliny.
Haa...!-Zaśmiał się Seth.
To nie była taka historia jaka tobie się przydarzyła ale śmieszniejsza.
Ale jedna była, nikomu o tym nie opowiadałam.-Powiedziałam.
Mi, możesz zaufać.-Powiedział basior.
Dobrze.-Odparłam.
To się wydarzyło gdy jeszcze nie należałam do tej watahy,
należałam do innej, zakochał się we mnie samiec alfa...
Ale mogłaś to wykorzystać!-Powiedział Seth.
Nie, to nie był mój.-Odpowiedziałam.Kilka razy próbował ale nie wytrzymałam i odeszłam...
No i druga.-Powiedziałam.
Pamiętam że, była ciemna noc... Księżyc świecił.
Poszłam w góry...Pamiętam że było strasznie.
Nie wiem dlaczego tam poszłam.
Zasnęłam... Gdy się obudziłam, byłam w innym miejscu.
Nie wiedziałam jakim.
A po prostu, gdy zasnęłam sturlałam się z małej górki do doliny.
Haa...!-Zaśmiał się Seth.
To nie była taka historia jaka tobie się przydarzyła ale śmieszniejsza.
niedziela, 16 lutego 2014
Od Lejli - CD historii Arona
-Dobrze...-powiedziałam i zeskoczyłam z drzewa.
Szliśmy dosyć wolno w kierunku jaskiń.Rozmawialiśmy o życiu.Jednak Aron zdążył zapytać o to czego wolałam nie wspominać.
-To...jak on miał na imię?Ten Louis...to przez niego tak płakałaś tak?
-Nie...tylko...przez wspomnienie.Też wyliśmy do księżyca...byliśmy przyjaciółmi...ale kiedy się okazało że mimo tego że jestem dość zwinna,że znam wszystkie chwyty,mam ostre kły to nie potrafię tego wykorzystać wtedy nie wahał się mnie zaatakować...
-Nie potrafili zrozumieć tego jaka jesteś?
-Ta wataha nie była taka jak ta.Wilki nie odnosiły się do siebie z szacunkiem...każdy martwił się swoim życiem a problemy innych ich nie interesowały.Tutaj jest inaczej.Mogę się komuś zwierzyć...W zasadzie to na razie tylko jednemu wilkowi...
Basior się zaśmiał.Tak samo jak stwierdziłam wcześniej dobrze patrzyło mu z oczu.Ich kolor był oliwkowy.Nie przepadałam za ciemnością.Doszliśmy już do mojej jaskini ale cały czas rozmawialiśmy.
-A twoja rodzina...co na to?
Kiedy Aron zadał to pytanie znów posmutniałam.
-Na co?
-Na to że alfa ciebie wygnał...
-To cała wataha była moją jedyną rodziną...rodzice zginęli jak tylko się urodziłam...Potem alfa mnie odnalazł i wychowywałam się raz u tej wadery raz u tamtej.To był tylko nawet nie cały rok.Potem jako już dorosła wilczyca poznałam Louisa który miał 3 lata kiedy byłam szczeniakiem.Kiedy dorosłam miał 4 lata i pamiętał mnie jako małe szczenię.Wtedy jednak nie postrzegał mnie jako szczeniaka lecz jak...waderę...wojowniczkę.W jego myślach było wiele o mnie...Ja jednak nigdy nikogo nie kochałam i nikt nigdy nie kochał mnie.Louis chciał ze mną być ale nie dla tego że mnie kochał.Chciał mieć partnerkę która byłaby taka jak on.Odważna,silna,zwinna.Jednak na wojnie kiedy pokazałam prawdziwą siebie natychmiast przestał tak myśleć...Kochałam go lecz jak przyjaciela...
-Czy ty kiedy kolwiek kogoś tak kochałeś?-zapytałam łamiącym się głosem Arona.
<Aron?>
Od Arona - CD historii Lejli
Spojrzałem na waderę która płakała siedząc na drzewie.Wiem że na pewno należy do naszej watahy...ale kto to był....zaraz zaraz....Przypomniałem sobie waderę która przeturlała się i zatrzymała zaraz przed moimi łapami.Powiedziała ,,przepraszam" choć zupełnie nie wiem za co...Tak czy siak postanowiłem się dowiedzieć o co chodzi.Ale jak ona mogła mieć na imię?Podszedłem bliżej drzewa i zapytałem.
-Hej...przepraszam,ale...czy moge w czymś pomóc?-to była najgłupsza rzecz jaką mogłem powiedzieć,ale trudno,stało się.A może dobrze że się jednak odezwałem?W przeciwnym razie nie zobaczyłbym najpiękniejszej istoty na świecie.Wadera odwróciła się.Jej oczy były całe załzawione.Były nienaturalnie lecz pięknie duże.
-Nie...przepraszam....ja...nie ważne...-wyrzuciła z sbie wadera i odwróciła się z powrotem do księżyca.Widziałem że drżała.Wdrapałem się na drzewo i przysiadłem koło niej.Jednak to wydało mi się dziwne że dopiero zdałem sobie sprawę z tego jaka ta wadera jest piękna.Była jak anioł...jak niewinny anioł.I wtedy przypomniało mi się imię wadery.
-Lejlo...co się stało?-zapytałem wpatrując się w oczy wadery
-Nic.po prostu..stare wspomnienia z watahy...-westchnęła wilczyca.
-Jesteś inna niż wszystkie wilki...-stwierdziłem a wadera spojrzała na mnie z pytającą miną.
-Jesteś taka....delikatna...jak płatek róży...kiedy raz mu zadasz ranę ona już się nie odbuduje...-powiedziałem
-Może zejdziemy już z tego drzewa?Odprowadzę cię do jaskini.-powiedziałem
<Lejla?>
-Hej...przepraszam,ale...czy moge w czymś pomóc?-to była najgłupsza rzecz jaką mogłem powiedzieć,ale trudno,stało się.A może dobrze że się jednak odezwałem?W przeciwnym razie nie zobaczyłbym najpiękniejszej istoty na świecie.Wadera odwróciła się.Jej oczy były całe załzawione.Były nienaturalnie lecz pięknie duże.
-Nie...przepraszam....ja...nie ważne...-wyrzuciła z sbie wadera i odwróciła się z powrotem do księżyca.Widziałem że drżała.Wdrapałem się na drzewo i przysiadłem koło niej.Jednak to wydało mi się dziwne że dopiero zdałem sobie sprawę z tego jaka ta wadera jest piękna.Była jak anioł...jak niewinny anioł.I wtedy przypomniało mi się imię wadery.
-Lejlo...co się stało?-zapytałem wpatrując się w oczy wadery
-Nic.po prostu..stare wspomnienia z watahy...-westchnęła wilczyca.
-Jesteś inna niż wszystkie wilki...-stwierdziłem a wadera spojrzała na mnie z pytającą miną.
-Jesteś taka....delikatna...jak płatek róży...kiedy raz mu zadasz ranę ona już się nie odbuduje...-powiedziałem
-Może zejdziemy już z tego drzewa?Odprowadzę cię do jaskini.-powiedziałem
<Lejla?>
Od Lejli - CD historii Seth'
Spojrzałam na basiora.Nie przepadałam nigdy za obecnością obych wilków.Oni mi nie przeskadzali lecz ja sama sobie przeszkadzałam.Nie umiem odmawiać....jak ująć tą odpowiedź twierdzącą.
-No...dobrze.Możemy...a jeszcze raz...kiedy dokładnie?
-Dziś na wzgórzu...
-A o której godzinie?-zapytałam patrząc w dół.
-Może...no cóż,niech będzie ta założona godzina...północ.-powiedział Seth.
-Może jednak zejdziemy niżej?-zapytał wciąż podejżliwie na mnie patrząc.
-Jasne...-powiedziałam i rzuciłam się ze skały.Widziałam przerażoną minę basiora.Ale zaraz wzleciałam w powietrze wydając z siebie dźwięk jaki wydają sokoły.Normalnie chciałam powiedzieć ,,chodź".Basior przyłączył się do mnie i tak lecieliśmy nie wiadomo gdzie.Wylądowaliśmy na polanie.Byli tam Aron,Reane i Samson.Niestety lądowanie jak zawsze,nie wyszło mi.Przeturlałam się pod same łapy Arona i zauważyłam jak przygryzł wargę aby powstrzymać śmiech.Jednak dobrze patrzyło z oczu wszystkim tym trzem wilkom.
-Przepraszam...-powiedziałam i wstałam otrzepując się z trawy i drobnych gałązek które przyczepiły mi się do sierści.
Poszłam potem z Seth'em na wzgórze choć słońce dopiero zachodziło.W zasadzie nie wiedziałam czemu ten basior ciągle mi towarzyszył.Przecież robiłam wszystko aby jak najmniej zrwacali na mnie uwagę.Siedziałam samotna w różnych zaułkach a kiedy już musiałam być z całą watahą to nie odzywałam się.A tutaj znalazł się ktoś kto koło mnie siedzi i zdaje sobie sprawę że istnieje ktoś taki jak wilczyca Lejla.Szybko odegnałam ze swojej głowy bezsensowne myśli i wróciłam do rzeczywistości.Niestety ale robiło się coraz ciemniej.Nagle Seth odezwał się.
-Może przez ten czas pójdziemy coś upolować?
-Nie...wolę nie...-powiedziałam mając na dzieje że nie padnie słowo ,,czemu?"
-Czemu?-zapytał basior tak jakby czytał mi w myślch
-Bo...Ja nie umiem...
-Polować?To proste...nauczę cię.Wstarczy...
-Nie umiem zabijać....-przerwałam mu.
-To jest jeszcze bardziej proste.Jak już masz ofiarę to najlepiej przebić jej tętnice...
-To nie jest proste.Nie dla mnie.Nie potrafię zaatakować.Mam słabą wolę.Potrafię podejść ofiarę ale nie mam odwagi jej zranić...
-No cóż...każdy ma swoje zdanie-przyznał basior.
Było już dosyć ciemno.Wilki z mojej watahy umiały wyczytywać czas z tarczy słonecznej,z księżyca lub po prostu cienia.Tak też uczyniłam patrząc na pełnię.Za pięć minut pewnie rozlegnie się wycie w wielu miejscach.Seth zaczął wyć.Ja jednak nie lubiłam tego robić bez potrzeby.Tak więc wsłuchiwałam się w piękne wycie wielu wilków z watahy.Ta scena mi coś jednak przypominała.Louis był moim przyjacielem a mimo wszystko nie wahał by się mnie zabić...Pamiętam jak razem wyliśmy do księżyca.Jak potem się ganialiśmy i na żarty walczyliśmy.
-Co jest?-zapytał Seth przerywając wycie
-Nic...
-Czemu nie wyjesz?
-Przeprasza...ale...ja muszę iść.-powiedziałam wycierając łzy.Szybko pobiegłam do lasu.Wdrapałam się na najbliżesze drzewo i tam zaczęłam szlochać.Jakaś sowa mnie się przypatrywała ale zignorowałam ją.Nagle ktoś wyszedł na polanę i spojrzał na mnie.Ja nie widziałam przybysza bo stał w cieniu.Za to przybysz dokładnie widział mnie gdyż światło księżyca padało akurat na mnie.
<Kto dokończy?>
Od Kalipso:
-Ale mi się nudzi-pomyślałam-Co by tu porobić?
Nudziło mi się więc poszłam się przejść.Byłam na plaży, na polanie, a nawet w górach. Nie było tam nikogo z kim mogłabym pogadać.
Spotkałam tylko Arona, ale on jak zwykle był z Reane i Samsonem .Poszłam więc dalej, do lasu, aby na coś zapolować. Niestety widziałam tylko dwa marne króliki za którymi nie warto było biec.Zrezygnowałam więc z polowania i postanowiłam odwiedzić Shol, ponieważ dawno z nią nie rozmawiałam.Ruszyłam w stronę jej jaskini.
- Hej Shol-powiedziałam gdy już byłam w środku
-Cześć- odpowiedziała
- Co robisz?
<Shol?>
Nudziło mi się więc poszłam się przejść.Byłam na plaży, na polanie, a nawet w górach. Nie było tam nikogo z kim mogłabym pogadać.
Spotkałam tylko Arona, ale on jak zwykle był z Reane i Samsonem .Poszłam więc dalej, do lasu, aby na coś zapolować. Niestety widziałam tylko dwa marne króliki za którymi nie warto było biec.Zrezygnowałam więc z polowania i postanowiłam odwiedzić Shol, ponieważ dawno z nią nie rozmawiałam.Ruszyłam w stronę jej jaskini.
- Hej Shol-powiedziałam gdy już byłam w środku
-Cześć- odpowiedziała
- Co robisz?
<Shol?>
Od Seth'a - Spacer
Pobiegłem nad wodospad.Nie spodziewałem się że kogoś tam spotkam a jednak.Na samy szczycie siedziała Lejla.Patrzyła w dół.Trochę mnie to przestraszyło,ale dopiero po chwili zdałem sobie sprawę że wilki które posiadają dar latania i mają słabą wolę już instynktownie rozsuwają skrzydła lub przeobrażają się w postać latającą.
-Hej,Lejla!-krzyknąłem,uśmiechając się do wadery.Ta zwróciła wzrok ku mnie i odwzajemniła uśmiech.Poleciałem na szczyt aby normalnie rozmawiać a nie krzyczeć.
-Co tu tak sama siedzisz?-zapytałem a wadera wysunęła znacząco zranioną łapę.
-Rozmyślam.
-Taak...-powiedziałem zrezygnowany.No cóż...ta wadera jak widać nie była zbyt rozmowna.
-Pójdziesz dzisiaj ze mną na wzgórze?Dziś jest pełnia...Powyjemy,pogadamy...-zapytałem
<Lejla?>
-Hej,Lejla!-krzyknąłem,uśmiechając się do wadery.Ta zwróciła wzrok ku mnie i odwzajemniła uśmiech.Poleciałem na szczyt aby normalnie rozmawiać a nie krzyczeć.
-Co tu tak sama siedzisz?-zapytałem a wadera wysunęła znacząco zranioną łapę.
-Rozmyślam.
-Taak...-powiedziałem zrezygnowany.No cóż...ta wadera jak widać nie była zbyt rozmowna.
-Pójdziesz dzisiaj ze mną na wzgórze?Dziś jest pełnia...Powyjemy,pogadamy...-zapytałem
<Lejla?>
piątek, 14 lutego 2014
Od Renessme
Siedziałam nad wodospadem. Próbowałam wymyślić jakąś piosenkę, ale marnie mi to wychodziło. Przypomniała mi się piosenka jaką śpiewałyśmy z moją najlepszą przyjaciółką z tamtej watahy.
-Kręć się szybciej karuzelo, którą życiem zwą
Ja trzymam się mocno, by nie wypaść, z zaciśniętą dłonią swą
Choć droga ta, wije się wciąż, to wiem że sama nie jestem, nie
Bo ciebie mam, ty nie opuścisz nigdy mnie
Ty mnie pilnujesz, ja czuję
Gdy stawiam nowy krok twój wiedzie mnie wzrok
Tak blisko, wiesz wszystko
Przy tobie się nic nie zakończy źle
A tego nie zniszczy, tego nie zniszczy, tego nie zniszczy... nic
Mam ciebie, ty za to masz mnie
Nie przez przypadek, los rozdzielił kiedyś nas
A teraz czuje, że w mym sercu mogę znowu nieść twój blask
Bo dałaś mi, co chciałam mieć i niech najdłużej będzie już tak
Sprawiłaś to, że znów poznałam siły smak
Ty mnie pilnujesz, ja czuję
Gdy stawiam nowy krok twój wiedzie mnie wzrok
Tak blisko, wiesz wszystko
Przy tobie się nic nie zakończy źle
A tego nie zniszczy, tego nie zniszczy, tego nie zniszczy... nic
Mam ciebie, ty za to masz mnie
Czuję, że każdy wdech wlewa siłę w moją krew
Widzę jak raz po raz, ona krąży pośród nas
W ciągu dnia lub we śnie jesteś zawsze blisko mnie
Żadna moc dwojga dusz, nie rozdzieli nigdy już...
Nie rozdzieli już nas.. nie, nie, nie
Ty mnie pilnujesz, ja czuję
Gdy stawiam nowy krok twój wiedzie mnie wzrok
Tak blisko, wiesz wszystko
Przy tobie się nic nie zakończy źle
Pilnujesz, ja czuję
Bo prawie co krok, spotykam twój wzrok
Tak blisko, wiesz wszystko
Przy tobie się nic nie zakończy źle
A tego nie zniszczy, tego nie zniszczy, tego nie zniszczy... nic
Mam ciebie, ty za to masz mnie
Mam ciebie, ty za to masz mnie
Mam ciebie, ty za to masz mnie*.
Siedziałam jeszcze chwilę. Poczułam jak burczy mi w brzuchu.
^No trzeba by było coś przekąsić^-pomyślałam.
Ruszyłam w kierunku polany. Po drodze spotkałam Jaspera.
<Jasper? Sorry, ale nie miałam jak się skupić>
Dziś walentynki !
Więc tak....
Nie obiecuję ci wiele...
Bo tyle co prawie nic...
Najwyżej wiosenną zieleń...
I pogodne dni...
Najwyżej uśmiech na twarzy...
I dłoń w potrzebie...
Nie obiecuję ci wiele...
Bo tylko po prostu siebie...
Życzy wszystkim panią Jasper
Nie obiecuję ci wiele...
Bo tyle co prawie nic...
Najwyżej wiosenną zieleń...
I pogodne dni...
Najwyżej uśmiech na twarzy...
I dłoń w potrzebie...
Nie obiecuję ci wiele...
Bo tylko po prostu siebie...
Życzy wszystkim panią Jasper
czwartek, 13 lutego 2014
Od Arona - CD historii Kalipso
-Hej....już idziesz?-zawołałem za waderą i wybiegłem z wody otrzepując się.-Zostań jeszcze...
-No nie wiem...-powiedziała wadera.W naszą stronę szła Arashi.
-Cześć Kalipso.Słuchaj idę na polowanie,może też się przejdziesz?O cześć Aron,nie zauważyłam cię.
-Spoko...cześć.-rzuciłem.Kalipso przystała na decyzję Arashi.Ja pokierowałem się z powrotem do wody.Zanim jej dotknąłem błyskawicznie się odwróciłem.
-Moon...musisz się tak skradać?Zawału można dostać...-powiedziałem zaskoczony widokiem wadery
-No co?Chciałam się po prostu napić wody...
-Ok,ok.
-A ty co tu tak sam siedzisz?
-A no zostałem sam jak palec.Chyba że chcesz mi potowarzyszyć...
<Moon?>
Od Seth'a - CD historii Lejli
Spojrzałem uważnie na waderę od stóp do głów.
-Jesteś ranna...-stwierdziłem patrząc na łapę wadery.
-Nic mi nie będzie...-powiedziała i pokuśtykała nieco bliżej
-Dobra...Jutro wda się pewnie zakażenie...potem spuchnie ci łapa,konieczna będzie ampytacja a jak nie to,to tylko śmierć...-powiedziałem wzruszając ramionami.Wadera spojrzała na mnie i usiadła.
-Czy tutaj jest medyk?
-Tak...ale aby uniknąć nieporozumień zaprowadzę ciebie najpierw do Demona.-powiedziałem ale wyczułem też w jakim nastroju jest wadera.Wyczułem ból psychiczny,poczucie winy,smutek...szybko próbowałem coś zdziałać kiedy nagle...
-Niezwykłe...-szepnąłem sam do siebie.
-Słucham?-zapytała wadera która chyba mnie nie słuchała bo wyglądała na zamyśloną
-Nic.nic...Chodźmy już do tego Demona...-powiedziałem, chciałem zaproponować waderze pomoc ale ta przemieniła się w sokoła i wzniosła w powietrze.Ruszyłem za nią.Wylądowała na dole ale za to daleko od Demona.Chciałem aby się o mnie oparła,aby nie wysilała rannej łapy lecz ta odmawiała.W jej emocjach wyczułem zawstydzenie i nieśmiałość.Doszliśmy do Demona.
-I co dowiedziałeś się kto to?
-Tak.To jest...przepraszam możesz powtórzyć jak się nazywasz?
-Lejla...
-Wygnali ją z watahy.
-I ona...
-Tak,chce tutaj dołączyć,prawda Lejlo?Nie rozmyśliłaś się?
Wadera pokręciła głową.
-No więc Demon,jak widzisz muszę ją zabrać do Desmonda.
Pobiegłem do medyka aby go wywabić z jaskini.
-O co ci chodzi?
-Jest ranna wadera...-spojrzałem jeszcze raz na wilczycę.Miała łagodne oczy pełne smutku...niewinne oczy....szczere.Po za tym inne rysy wadery były bardzo wyłagodzone.Oczy miały zaś bardzo ładny szmaragdowy kolor.Poznałem piękną waderę Reane,ale okazało się że jest istota równa jej urodzie.Z wadery biło niesłychane ciepło i spokój.Nie zorientowałem się nawet kiedy Desmond wyszedł z jaskini.
<Desmond?>
-Jesteś ranna...-stwierdziłem patrząc na łapę wadery.
-Nic mi nie będzie...-powiedziała i pokuśtykała nieco bliżej
-Dobra...Jutro wda się pewnie zakażenie...potem spuchnie ci łapa,konieczna będzie ampytacja a jak nie to,to tylko śmierć...-powiedziałem wzruszając ramionami.Wadera spojrzała na mnie i usiadła.
-Czy tutaj jest medyk?
-Tak...ale aby uniknąć nieporozumień zaprowadzę ciebie najpierw do Demona.-powiedziałem ale wyczułem też w jakim nastroju jest wadera.Wyczułem ból psychiczny,poczucie winy,smutek...szybko próbowałem coś zdziałać kiedy nagle...
-Niezwykłe...-szepnąłem sam do siebie.
-Słucham?-zapytała wadera która chyba mnie nie słuchała bo wyglądała na zamyśloną
-Nic.nic...Chodźmy już do tego Demona...-powiedziałem, chciałem zaproponować waderze pomoc ale ta przemieniła się w sokoła i wzniosła w powietrze.Ruszyłem za nią.Wylądowała na dole ale za to daleko od Demona.Chciałem aby się o mnie oparła,aby nie wysilała rannej łapy lecz ta odmawiała.W jej emocjach wyczułem zawstydzenie i nieśmiałość.Doszliśmy do Demona.
-I co dowiedziałeś się kto to?
-Tak.To jest...przepraszam możesz powtórzyć jak się nazywasz?
-Lejla...
-Wygnali ją z watahy.
-I ona...
-Tak,chce tutaj dołączyć,prawda Lejlo?Nie rozmyśliłaś się?
Wadera pokręciła głową.
-No więc Demon,jak widzisz muszę ją zabrać do Desmonda.
Pobiegłem do medyka aby go wywabić z jaskini.
-O co ci chodzi?
-Jest ranna wadera...-spojrzałem jeszcze raz na wilczycę.Miała łagodne oczy pełne smutku...niewinne oczy....szczere.Po za tym inne rysy wadery były bardzo wyłagodzone.Oczy miały zaś bardzo ładny szmaragdowy kolor.Poznałem piękną waderę Reane,ale okazało się że jest istota równa jej urodzie.Z wadery biło niesłychane ciepło i spokój.Nie zorientowałem się nawet kiedy Desmond wyszedł z jaskini.
<Desmond?>
Od Lejli - Jak dotarłam
Siedziałam w jaskini patrząc jak nowe potomstwo matki powtarza moje ruchy kiedy uczyłam je walczyć.
-Bardzo dobrze Lily...ale musisz użyć więcej siły bo tak to Rick ciebie przygwoździ do ziemi...
-Dobrze Lejlo...-powiedziała delikatnym głosikiem moja siostra.
I oto tak spokojnie mijały dni.W watasze zwracali na mnie uwagę tylko z powodu tego że byłam na prawdę dobrą wojowniczką.Jednak pewnego dnia miało to się zmienić...
~Kilka tygodni później~
-Lejla!Teraz jest najlepszy moment!-krzyczał do mnie jakiś basior.Miałam zaatakować wilka który akurat stał tyłem do mnie.Dziwiło mnie to że chociaż stoję tu od kilku godzin to nikt mnie jeszcze nie zabił.Może czytali w myślach tak jak ja?Może wiedzieli że nie zamieszam nawet odsłonić uzębienia...Coś nagle popchnęło mnie na ziemię.Uderzyłam się w głowę i straciłam przytomność.Kiedy się odcknęłam wyglądało na to że było już po wojnie.Nie wiedziałam czemu moja łapa jest cała zakrwawiona i czuję w niej pulsujący ból.Przez dwa basiory,Faramira i Jack'a był przytrzymywany Louis.Wpatrywał się we mnie wściekle.Już wiedziałam kto mi to zrobił...lecz dla czego?Louis wyrwał się basiorom ale te zaraz do niego dopadły.
-Trzymajcie go!-syknął ktoś za mną.Odwróciłam się.Był to nasz samiec alfa.Wolałam nie czytać myśli tych wszystkich wilków które wpatrywały się we mnie z nienawiścią.
-Wiesz co się stało?-zapytał najpierw spokojnie alfa.Pokiwałam przecząco głową wiedząć że zaraz łzy napłyną mi do oczu.
-Straciliśmy tereny.Jesteśmy już w innym miejscu...w tej....dziurze!-krzyknął.
-Jesteś świadoma tego czyja to wina?Wystarczyło zabić ich alfę...stał tyłem do ciebie...nawet szczeniak by go zabił...a ty stałaś jak wryta...Louis popchnął ciebie aby rzucić się na alfę wrogów ale ten sprytnie wyminął go podstawiając pod jego szczęki swojego wojownika...Potem Louis musiał nad kimś wyładować złą energię...był w furii.Teraz go zabrali aby ochłonął.Musisz się wynieść z watahy.Jesteś dobrą wojowniczką ale co nam po tobie jeśli nie masz dość siły woli by zaatakować....
Wstałam powoli i pokierowałam się w dal.Ktoś koło mnie zaczął biec.Nagle z pyłu i kurzu wyłoniła się twarz Louisa.Zaczęłam biec szybciej ale wiedziałam że i tak nie mam szans bo każdy basior w watasze był ode mnie szybszy.Ktoś jednak go zawołał i biegły za nim już inne wilki by go powstrzymać.
Szłam nie wiadomo jakim śladem,czego się spodziewałam?I tak nikt mnie nie przyjmie do watahy.A jednak w końcu znalazłam inne wilki.Stanęłam na wzgórzu.Było tam widać dolinę na której było dość dużo wilków.Jeden akurat spojrzał na wzgórze i powiedział coś do jakiegoś białego,skrzydlatego wilka.Ten wznósł się w powietrze i był już koło mnie.
-Kim jesteś?-zapytał stanowczo
-Jestem Lejla,zostałam wygnana,szukam innej watahy....-chciałam kontynuować ale basior mnie uciszył.
-Chodź.Zaprowadzę cię do alfy.
<Seth?>
Od Seth'a - CD historii Lucy
-Dobrze...i utrzymywaliśmy dobre kontakty.Siostra nie chciała brać udziału w głosowaniu na nowegp lub nową alfę.Tak więc miałem sobie znaleźć partnerkę i wtedy zostałbym dopuszczony do tego stanowiska...jednak jak się okazało w dniu w którym moje oficjalne zostanie alfą miało być ogłoszone usłyszałem jak Molly czyli moja partnerka nie kocha mnie lecz przywileje jakie jej się dostaną będąc ze mną...Na początku byłem rozczarowany,zaś potem rozczarowanie dało miejsce wściekłości.Tak sprytnie odszedłem z watahy i oddałem stanowisko siostrze która nawet nie wiem jak to przyjęła...I tak tutaj się znalazłem.Ona była zupełnym mym przeciwieństwem.Ona jest bardzo nieśmiała i nigdy nikogo nie kochała....a ja miałem już wiele partnerek,jak się okazało wszystkie były pokroju Molly czyli coś w tym stylu...,,kocham stanowisko Seth'a"...A ja szukam partnerki która powie ,,kocham Seth'a".Teraz chyba jednak takie fałszywe miłostki mi nie grożą...-zaśmiałem się.
-A ty?Miałaś w życiu jakieś nie ciekawe historie?-zapytałem waderę
<Lucy?>
Od Kalipso:
-No nie wiem jakoś nie mam ochoty-westchnęłam
-Oj no chodź bo jak nie to sam po ciebie przyjdę-zaśmiał się basior
-No dobra ,ale tylko na chwilę
Weszłam więc do wody i zaczęłam pływać.
-Nie wyszło nam to polowanie co nie Aron? Aron?!Gdzie ty jesteś ?! Aron!!
Zaczęłam go szukać. Pływałam i nurkowałam, ale nigdzie nie mogłam go znaleść .Strasznie się wystraszyłam.
-Aron!!! Nie wygłupiaj się !
Miałam już iść po pomoc ,gdy nagle z wody wyskoczył basior.
-Ale mnie wystraszyłeś! Gdzieś ty był?
-Tu i tam...-śmiał się
-Nie rób sobie żartów ,dobrze? O mało nie dostałam zawału ze strachu.
-No dobrze przepraszam...haha ale miałaś minę gdy nie mogłaś mnie znaleść...haha
-Ale śmieszne... naprawdę...
Wyszłam z wody i powoli zaczęłam iść w stronę jaskini.
<Aron?>
-Oj no chodź bo jak nie to sam po ciebie przyjdę-zaśmiał się basior
-No dobra ,ale tylko na chwilę
Weszłam więc do wody i zaczęłam pływać.
-Nie wyszło nam to polowanie co nie Aron? Aron?!Gdzie ty jesteś ?! Aron!!
Zaczęłam go szukać. Pływałam i nurkowałam, ale nigdzie nie mogłam go znaleść .Strasznie się wystraszyłam.
-Aron!!! Nie wygłupiaj się !
Miałam już iść po pomoc ,gdy nagle z wody wyskoczył basior.
-Ale mnie wystraszyłeś! Gdzieś ty był?
-Tu i tam...-śmiał się
-Nie rób sobie żartów ,dobrze? O mało nie dostałam zawału ze strachu.
-No dobrze przepraszam...haha ale miałaś minę gdy nie mogłaś mnie znaleść...haha
-Ale śmieszne... naprawdę...
Wyszłam z wody i powoli zaczęłam iść w stronę jaskini.
<Aron?>
Od Lucy-do CD Seth'a
... Nie, nie.-Powiedziałam do Seth'a.
Tylko nie czuje się na siłach.-Odpowiedziałam.
Bo to wydaje mi się trudne.-Powiedziałam.
Ale, co w tym trudnego?-Zapytał mnie Seth.
Nie wiem, ale tak mi się wydaje.-Powiedziałam.
Posłuchaj mnie, nie poddawaj się!-Powiedział basior.
Jak się poddasz to nic nie osiągniesz!-Stanowczo powiedział Seth.
Dziękuje!-Powiedziałam do basiora.
Ale, za co?-Zapytał.
Bo dzięki Tobie odzyskałam nadzieję!-Powiedziałam.
Nie, za co!-Powiedział.
Poszłam do Szadoła.
Ja je chcę wychować!-Powiedziałam głośno do Szadoła.
Ale, co chcesz wychować?-Zapytał.
No... Szczenię.-Powiedziałam.
Ja też, bardzo!-Powiedział basior.
Ja idę na spacer.-Powiedziałam.
Dobrze. Ja pójdę coś upolować!-Powiedział dumnie Szadoł.
Więc poszłam na spacer... Do lasu... Wyczułam jakiś zapach.
Co to za zapach?-Pomyślałam.
Poszłam w stronę zapachu... Zobaczyłam jakiegoś wilka, ze zdobyczą.
A co gorsza nie był z naszej watahy, więc go napadłam.
Wyskoczyłam zza krzaka i dopadłam jego zdobyć.
A on uciekł!
Wzięłam zdobycz i pobiegłam do jaskini ale Szadoła nie było.
Więc poszłam do jaskini Seth'a i podzieliłam się z nim zdobyczą.
Trochę zostawiłam dla Szadoła .
Dzięki, Lucy!-Powiedział Seth.
Nie ma za co.-Powiedziałam.
Po posiłku zaniosłam kawał mięsa do naszej sktytki.
Poszłam poszukać Szadoła...
Szadoł, Szadoł!-Krzyczałam.
Gdzie jesteś?!-Krzyknęłam.
Tu! Tu jestem!-Krzyknął basior.
Odnalazłam basiora.
Poszliśmy do jaskini powiedziałam, że w skrytce jest mięso.
Poszedł po mięso a ja do Seth'a...
Cześć, Lucy!-Powiedział Seth.
Cześć!-Odpowiedziałam.
Porozmawialiśmy o polowaniach.
Znasz dobrze swoją rodzinę?-Zapytałam...
<Seth?>
środa, 12 lutego 2014
Od Seth'a - CD historii Lucy
-W porządku...Ale jak to sobie nie poradzisz?Przecież jest jeszcze
Szadoł...chyba że obaj nie chcecie szczeniaków...wtedy proponuję je
komuś oddać...Chyba że chcesz mi powiedzieć że Szadoł ciebie
zostawił...Więc jak jest?
<Lucy?>
<Lucy?>
Od Reane - CD historii Samsona
-Nie mam pojęcia...
-A może to...-zaczął basior ale zdążyłam już odczytać jego myśli. -Nie..to nie Seth.Siedział tu ze mną i Aronem...Aron jakoś gniewnie na niego spoglądał ale nie wiem o co mu chodziło... -Seth,siedział tu z tobą?-zapytał zaskoczony Samson -No...tak.Mówił że chciał poznać kogoś w watahy i od razu podszedł do mnie...A co?-zapytałam -Nic,nic...po prostu...No dobra...wydaje mi się że on chce...-nie dokończył bo na polanę wybiegł Aron. -Witam wszystkich,a raczej was dwóch...-przywitał się. -Aron...-zaczęłam -Tak,wiem.Ktoś chciał utopić Samsona... -I co?Sprawdziłeś kto to mógł być? <Aron?> |
||
Od Jaspera Cd historii Leloo
- Ja sobie tu tylko chodzę – mruknąłem - chyba mogę tu sobie pochodzić …
- Jasne – zaśmiała się. Jest naprawdę zachrypnięta
- Wiesz co ?
- Nie – zachichotała
- Musisz jutro iść do Desmonda, żeby cię zbadał a potem….
- Co potem ? –zapytała
- Oprowadzę cie po naszych terenach. Co ty na to ?
<Leloo?>
Od Leloo cd. historii Jaspera
- Chciałam dołączyć - wyszeptałam
- No dobrze - powiedział Demon
- Dziękuje - szepłam i wycofałam się do wyjścia
Zaczęłam szukać sobie jaskini. Na dworze za zimno aby spać. Zwykła, sucha jaskinia zawsze lepsza niż zimna ziemia. Idąc w stronę jakiejś jaskini nie zauważyłam że idzie za mną Jasper.
- Co tu robisz? - spytałam
- Em, nic - wyszczerzył się
- Ta, nic ehem - usmiechnęłam się
Doszliśmy do jaskini. Suchej i cieplutkiej.
<Jasper?>
- No dobrze - powiedział Demon
- Dziękuje - szepłam i wycofałam się do wyjścia
Zaczęłam szukać sobie jaskini. Na dworze za zimno aby spać. Zwykła, sucha jaskinia zawsze lepsza niż zimna ziemia. Idąc w stronę jakiejś jaskini nie zauważyłam że idzie za mną Jasper.
- Co tu robisz? - spytałam
- Em, nic - wyszczerzył się
- Ta, nic ehem - usmiechnęłam się
Doszliśmy do jaskini. Suchej i cieplutkiej.
<Jasper?>
Od Jaspera Cd historii Leloo
- Damon wstawaj leniu – powiedziałem
- Po pierwsze bracie nie jestem leniem – zaczął – a po
drugie kto to jest ?
-To jest Leloo - przedstawiłem
ją- Leloo to jest Damon mój głupi brat
- Miło mi cię poznać
Leloo – uśmiechnął się – A co do ciebie braciszku … Spadaj na drzewo prostować
banany
- Mi też jest miło cie poznać Damon – mruknęła
- Dobra, dobra chcesz się do nas dołączyć tak ? – zapytał Damon
<Leloo?>
Od Leloo cd. historii Jaspera
- Wiesz bo ja nie mam już watahy - chrypnęłam
- Jak to? - zapytał ze zdziwieniem w głosie
- Długie dzieje, wolę nie wspominać - odpowiedziałam
- To chodź do mojego brata, on Cię przyjmie - powiedział
- No w sumie - odpowiedziałam
Poszliśmy do dość sporej jamy gdzie leżał jakiś wilk.
- "To pewnie ten Demon" - pomyślałam
<Jasper?>
Od Leloo cd. historii Jaspera
- Wiesz bo ja nie mam już watahy - chrypnęłam
- Jak to? - zapytał ze zdziwieniem w głosie
- Długie dzieje, wolę nie wspominać - odpowiedziałam
- To chodź do mojego brata, on Cię przyjmie - powiedział
- No w sumie - odpowiedziałam
Poszliśmy do dość sporej jamy gdzie leżał jakiś wilk.
- "To pewnie ten Demon" - pomyślałam
<Jasper?>
Od Jaspera CD historii Leloo
-Ha, ha, ha – zaśmiałem – Może powinnaś odwiedzić mojego
kuzyna .
- Twojego kuzyna ? – zapytała
- Tak. Nazywa się Desmond może go znasz ?
- Nie przykro mi…
- Mam pytanko … -zacząłem
- Wal – zaśmiała się
- Dlaczego jesteś tu sama ? Nie masz, żadnej Watahy czy coś ?- zapytałem - Przepraszam jak cię obraziłem nie chciałem, żeby to tak chamsko zabrzmiało ...
<Leloo?>
Od Leloo - Nowe życie
Przechadzałam się lasem w miły, ale zarazem chłodny dzień.
Nie byłam pewna gdzie idę, gdyż świat bym już optulony białą pieżynką. Dni
mijały, a ja wciąż nie znalazłam dogodnego miejsca. Myślami byłam zupełnie
gdzie indziej. Szłam gdy na kogoś wpadłam.
- Przepraszam, niezdara ze mnie - mruknęłam cicho
- Nic nie szkodzi - odpowiedział ktoś - To ja powinienem uważać...
- Wręcz przeciwnie, a tak w ogóle jestem Jasper - powiedział
- Leloo, miło mi - wyszeptałam
- Czemu szeptasz? - spytał
- Bo wiesz, mam chrypę...zima - zaśmiałam się cicho
<Jasper?>
- Przepraszam, niezdara ze mnie - mruknęłam cicho
- Nic nie szkodzi - odpowiedział ktoś - To ja powinienem uważać...
- Wręcz przeciwnie, a tak w ogóle jestem Jasper - powiedział
- Leloo, miło mi - wyszeptałam
- Czemu szeptasz? - spytał
- Bo wiesz, mam chrypę...zima - zaśmiałam się cicho
<Jasper?>
Od Reane - CD historii Samsona
Spuściłam wzrok.Przypomniały mi się te srebrne oczy które się we mnie wpatrywały.Czarna grzywka i koniec ogona na białym ciele.Przypomniał mi się ten głos i te wszystkie jego inne cechy...
-Kochałam kiedyś kogoś tak mocno jak ciebie...Ale miłość bardzo długo gaśnie...kocham James'a ale nie mogę tam wracać...I oczywiście kocham Arona.Obaj jesteście dla mnie wszystkim,lecz ty dodatkowojesteś partnerem a Aron dodatkowo jest bratem....Sieszę się że się lubicie....-przytuliłam się do Samsona.Wtem na łąkę przybiegł Seth.
-Witam...
-Cześć....-przywitałam się.To było dosyć dziwne że zbiegiem okoliczności zawsze za Sethem wybiegał Aron.
-Hej Aron!-ucieszyłam się na widok przyjaciela
-Cześć,Cześć...Rene,możemy pogadać?W cztery oczy?
-Jasne...Samason to ja zaraz przyjdę...
<Aron,o co chodzi?>
Od Samsona
Poszłem na łąkę...
Spotkałem Reane...
Cześć, Reane!-Powiedziałem.
Cześć!-Odparła Reane.
Co u ciebie?-Zapytała mnie.
Dobrze, lepiej nie było.-Powiedziałam.
Poszliśmy na klif po oglądać widoki...
Potem w góry do opuszczonej jaskini.
Trochę strasznie.-Powiedziała drżącym głosem Reane.
Masz rację, trochę strasznie.-Powiedziałem.
Choćmy na łąkę.-Powiedziałem.
Dobrze.-Powiedziała Reane.
Poszliśmy na łąkę i zapytała mnie Reane:
Czy ty kochałeś kogoś kiedyś tak mocno jak mnie?-Zapytała.
No, no... Tak! Tak mocno kochałem kiedyś Lexi, nie tą z naszej watahy.-Powiedziałem.
A ty kogoś też tak mocno kochałaś?-Zapytałem.
Wiem że Arona, to spoko gość miły, przyjazny...-Powiedziałem.
...
<Reane?>
Spotkałem Reane...
Cześć, Reane!-Powiedziałem.
Cześć!-Odparła Reane.
Co u ciebie?-Zapytała mnie.
Dobrze, lepiej nie było.-Powiedziałam.
Poszliśmy na klif po oglądać widoki...
Potem w góry do opuszczonej jaskini.
Trochę strasznie.-Powiedziała drżącym głosem Reane.
Masz rację, trochę strasznie.-Powiedziałem.
Choćmy na łąkę.-Powiedziałem.
Dobrze.-Powiedziała Reane.
Poszliśmy na łąkę i zapytała mnie Reane:
Czy ty kochałeś kogoś kiedyś tak mocno jak mnie?-Zapytała.
No, no... Tak! Tak mocno kochałem kiedyś Lexi, nie tą z naszej watahy.-Powiedziałem.
A ty kogoś też tak mocno kochałaś?-Zapytałem.
Wiem że Arona, to spoko gość miły, przyjazny...-Powiedziałem.
...
<Reane?>
Od Lucy-do CD Szadoła Blu Najt
... Nie znam za dobrze swojej rodziny.-Odpowiedziałam.
Pójdę do Arona, na wiesz pogadać.-Powiedziałam.
Dobrze.-Odpowiedział.
Poszłam do Arona...
Halo?-Zapytałam.
Jest ktoś?-Powiedziałam.
Ale nikogo nie było więc poszłam do Seth'a, niedawno go poznałam ale jest miły i przyjazny.
Halo?-Powiedziałam.
Nikogo nie ma!-Powiedziałam.
Poszłam na łąkę i zobaczyłam Seth'a.
Cześć!-Powiedziałam do Seth'a.
Cześć!-Odparł.
Co u Ciebie?-Zapytał basior.
Wszysdko bobrze, ale jestem w ciąży.-Powiedziałam.
To wspaniale!-Odparł Seth.
Ale nie do końca, wspaniale.-Powiedziałam.
A dlaczego?-Zapytał.
Bo nie poradzę sobie.-Powiedziałam.
A co u ciebie, Seth?-Zapytałam.
<Seth?>
Pójdę do Arona, na wiesz pogadać.-Powiedziałam.
Dobrze.-Odpowiedział.
Poszłam do Arona...
Halo?-Zapytałam.
Jest ktoś?-Powiedziałam.
Ale nikogo nie było więc poszłam do Seth'a, niedawno go poznałam ale jest miły i przyjazny.
Halo?-Powiedziałam.
Nikogo nie ma!-Powiedziałam.
Poszłam na łąkę i zobaczyłam Seth'a.
Cześć!-Powiedziałam do Seth'a.
Cześć!-Odparł.
Co u Ciebie?-Zapytał basior.
Wszysdko bobrze, ale jestem w ciąży.-Powiedziałam.
To wspaniale!-Odparł Seth.
Ale nie do końca, wspaniale.-Powiedziałam.
A dlaczego?-Zapytał.
Bo nie poradzę sobie.-Powiedziałam.
A co u ciebie, Seth?-Zapytałam.
<Seth?>
Od Arona - CD historii Kalipso
-No to teraz już jej nie złapiemy...-powiedziałem do wadery odsuwając się
-Najwyżej poszukamy gdzie indziej...-westchnęła Kalipso a zza krzewu wyszła Rene i Samson.
-Rene!-ucieszyłem się i podbiegłem do pary.
-Cześć Sam...i co jak tam poszło polowanie?
-Nie byliśmy na polowaniu...
-Nie?A fakt...to przecież ja polowałem...i nie udało się...-bardzo lubiłem Samsona w końcu to trochę tak jakby był moim szwagrem,bo Rene była dla mnie jak siostra.
-Właśnie widziałam umykającą sarnę...
-Tak...To ja już będę leciał.Kalipso idziesz ze mną?
-Ale gdzie?
-Nie wiem...odechciało mi się już polować...
Poszliśmy na plażę.Było tam bardzo pieknie.Ładny widok,nieopodal łąka pełna kwiatów...ale...to nie moje klimaty.Mnie bardziej interesowała woda i co można tam robić.Bez wahania wskoczyłem w toń i pływałem oraz nurkowałem.
-Kalipso,idziesz trochę popływać? - krzyknąłem wynurzając głowę z wody
<Kalipso?>
Od Lucy
Wstałam wcześnie, poszłam nad wodospad...
Poczółam sie dziwnie...
Zjawił się Szadoł...
Cześć, kochanie!-Powiedział do mnie.
Cześć!-Odparłam.
Poszliśmy na pasmo górskie i do doliny...
Po jakimś czasie rozeszliśmy się.
Poszłam do lasu...
Zaczęłam odczuwać ból.
Ał!-Powiedziałam podniesionym głosem.
Odkryłam że jestem w ciąży!? Musiałam poinformować Szadoła.
Szadoł!-Krzyknęłam na niego.
Co, co?-Zapytał.
Ja, ja... Jestem w ciąży!-Powiedziałam.
Co? Ale to przecież wspaniale!-Odpowiedział.
Ale ja, sobie nie poradzę!-Powiedziałam.
Masz przecież mnie!-Powiedział.
Poszliśmy do lasu po chwili na łąkę...
Szadoł? Jak mu albo jej damy na imię?-Zapytałam.
Nie wiem...-Odparł Szadoł.
A może lusi? Albo Zack?-Zapytałam.
To piękne imiona!-Powiedział...
I życie się toczy dalej......
Poczółam sie dziwnie...
Zjawił się Szadoł...
Cześć, kochanie!-Powiedział do mnie.
Cześć!-Odparłam.
Poszliśmy na pasmo górskie i do doliny...
Po jakimś czasie rozeszliśmy się.
Poszłam do lasu...
Zaczęłam odczuwać ból.
Ał!-Powiedziałam podniesionym głosem.
Odkryłam że jestem w ciąży!? Musiałam poinformować Szadoła.
Szadoł!-Krzyknęłam na niego.
Co, co?-Zapytał.
Ja, ja... Jestem w ciąży!-Powiedziałam.
Co? Ale to przecież wspaniale!-Odpowiedział.
Ale ja, sobie nie poradzę!-Powiedziałam.
Masz przecież mnie!-Powiedział.
Poszliśmy do lasu po chwili na łąkę...
Szadoł? Jak mu albo jej damy na imię?-Zapytałam.
Nie wiem...-Odparł Szadoł.
A może lusi? Albo Zack?-Zapytałam.
To piękne imiona!-Powiedział...
I życie się toczy dalej......
od Shol historia Shol
Tego dnia wstałam dość wczeńie jak na mnie. Rozciągnęłam sie i podeszłam do wyjścia jaskini. Będzie padać- pomyślałam. Po chwili namysłu postanowiłam, że wybiore sie na polowanie. Wyszłam z jaskini.
Szłam w stronę Wielkich Łąk, gdzie rankiem pasło się wiele stad saren, antyllop i bawołów. Czasami można było urozmaicić wsoją dietę o kuropatwę lub zająca. Ja osobiście nie przepadałam za małymi zwierzaczkami. Nie mogłam się nimi najeść. Zaczaiłam się w wysokiej trawie i obserwowałam. Stadko pięknych bawołów pisło spokojnie wodę z rzeki. Niczego nie spodziewające sie bawoły -pomyślałam- Wcale mi ich nie szkoda. Wypatrzyłam najsłabszego lecz zarazem dość dużego osobnika. Miał zakarzenie na lewej tylniej racicy. Nie mogłam lepiej trafić. Zaczęłam się skradać. W odpowiednim momencie wyskoczyłam z krzaów i rzuciałam sie na bawoła. Jednym ruchem upadł na ziemię, a ja wtopiłam kły w jego szyję. Czułam jak jego krek sączy się po moim pysku. W końcu padł, a ja mogłam spokojnie sie posilić.
Gdy wracałam do watahy zaczęło padać. Nie spieszyłam się. Lubiałam kiedy deszcz delikatnie muskał moją sierść. Wybrałam jednak najkrótszą drogę, ponieważ przeczówałam, że to nie tylko będzie deszcz ale wielka burza. Idąc kamienną drogą pośliznełam sie i lekko zraniłam w łapę. Zaklnęłam pod nosem i ruszyłam biegiem do jaskmi. Z oddali już dobiegały mnie odgłosy piorunów. Przy wejściu do jaskini ostrzepałam się. Zapowiadał się nudny dzień spędzony w jaskini na słuchaniu i obserwowaniu burzy. Poszłam jeszcze po liśc, którym owinęłam ranę na łapie. Nagle poczułam zapach innego wilka. Co jest?!- pomyślałam i poszłam to sprawdzić. U wylotu z jaskini siedziała jakaś wader. Najprawdopodobniej z mojej watahy ale mało mnie to obchodziło.
-Co ty tutaj robisz?- zapytałam oschle.
<Amethyst>
Subskrybuj:
Posty (Atom)