Obudziłam się o dość wczesnej
porze.Zaburczało mi w brzuchu.Dziwne...pomyślałam.Zwykle rano mam wstręt
do jedzenia za to bardzo chce mi się pić.Jednak żołądek mówił
swoje.Wyszłam na zewnątrz i rozejrzałam się.Tylko pare wilków już
wstało.Pobiegłam do lasu.Usłyszałam jakiś szelest.Co prawda to tylko
przepiórka ale na ,,lekkie śniadanie" wystarczy.Po posiłku chciałam
wrócić do jaskini ale...oj...czyżby przepiórka mi zaszkodziła?Zwróciłam
wszystko.
~Minął jeden dzień~ To samo.Rano znów zgłodniałam.Tym razem podjadłam parę malin i jagód.Niestety efekt był ten sam.Po południu mogłam normalnie jeść...Ale i tak miałam zwiększony apetyt.Nabrałam pewnych podejżeń.Stanęłam przed stawem i spojrzałam na swoje odbicie.Nie...nie widać rzadnych zmian.Ale w razie czego pójdę do Desmonda.Przed jego jaskinią zapytałam niepewnie. -D...Des? -Słucham?-zapytał wychodząc z jaskini -Mam do ciebie prośbę. Kilka minut potem. -Tak Rene,ale o nic się nie mart.Wszystko będzie w porządku... -Dzięki.Pójdę do Samsona. Pobiegłam szybko i wpadłam do jaskini partnera. -Samson... -Cześć kochanie...-przywitał się basior i przytulił mnie.Wtulona w jego sierść wyszeptałam... -Jestem w ciąży. <Samson?Jak zareagowałeś?> |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz