Dziś wstałam wcześnie... Poszłam coś zjeść, ale nie mięso...
Dziś zjadłam o dziwo, jagody i borówki. Zasmakowało mi to.
Po śniadaniu poszłam na łąkę... Zobaczyłam basiora...
Witaj, jestem Max.-Powiedział basior.
Cześć, ja Valixy.-Powiedziałam do basiora.
Jesteś nowy?-Zapytałam.
Tak, dotarłem kilka godzin temu.-Powiedział.
A ty, jesteś tutaj nowa?-Zapytał Max.
Nie, ja tu się urodziłam, mieszkam tu już dwa lata.-Powiedziałam śmiejąc się...
Okej.-Powiedział Max.
Masz partnera?-Zapytał.
Nie i nie wiem czy chce.-Powiedziałam.
A ty miałeś kiedyś partnerkę?-Zapytałam.
Nie.-Powiedział.
Choć! Pójdziemy na plażę!-Powiedział basior.
Dobrze.-Powiedziałam.
Poszliśmy na plażę... Porozmawialiśmy trochę.
Jak zwykle podchodzisz zwierzynę? Ja najczęściej zakradam się od tyłu, w wysokiej trawie. A niekiedy korzystam z dostępnych kryjówek.-Powiedział Max.
Ja nie chodzę czensto na polowania, zwykle jem jagody i inne takie.-Powiedziałam do basiora.
Bez urazy, ale ja, tego nie cierpię.-Powiedział.
Zaśmiałam się. Nadszedł wieczór... Księżyc pięknie świecił, było słychać wycie wilków... Poszłam z Max'em na klif. Zaczoł wyć...
Ja też po chwili zaczęłam wyć...
<Max?>
Dziś zjadłam o dziwo, jagody i borówki. Zasmakowało mi to.
Po śniadaniu poszłam na łąkę... Zobaczyłam basiora...
Witaj, jestem Max.-Powiedział basior.
Cześć, ja Valixy.-Powiedziałam do basiora.
Jesteś nowy?-Zapytałam.
Tak, dotarłem kilka godzin temu.-Powiedział.
A ty, jesteś tutaj nowa?-Zapytał Max.
Nie, ja tu się urodziłam, mieszkam tu już dwa lata.-Powiedziałam śmiejąc się...
Okej.-Powiedział Max.
Masz partnera?-Zapytał.
Nie i nie wiem czy chce.-Powiedziałam.
A ty miałeś kiedyś partnerkę?-Zapytałam.
Nie.-Powiedział.
Choć! Pójdziemy na plażę!-Powiedział basior.
Dobrze.-Powiedziałam.
Poszliśmy na plażę... Porozmawialiśmy trochę.
Jak zwykle podchodzisz zwierzynę? Ja najczęściej zakradam się od tyłu, w wysokiej trawie. A niekiedy korzystam z dostępnych kryjówek.-Powiedział Max.
Ja nie chodzę czensto na polowania, zwykle jem jagody i inne takie.-Powiedziałam do basiora.
Bez urazy, ale ja, tego nie cierpię.-Powiedział.
Zaśmiałam się. Nadszedł wieczór... Księżyc pięknie świecił, było słychać wycie wilków... Poszłam z Max'em na klif. Zaczoł wyć...
Ja też po chwili zaczęłam wyć...
<Max?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz