Spojrzałam ze zdziwieniem na
basiora.Momentalnie przeleciały mi w myślach wszystkie sceny z życia
kiedy to moim ukochanym był James...Ale to nie była miłość...nawet to
słowo które mi co dzień powtrzał:,,kocham cię" było fałszywe.A
Samson?Czy nie porzuci mnie?Zdziwiem było też to że w ogóle ktoś zwrócił
na mnie uwagę.Na prawie wiecznie smutną waderę,która wszystkim
ustępowała...Jednak dawanie szczęścia innym wilkom wzbudzało we mnie
taką radość.A Samson...jego serce było czyste...prawdziwe...Co
prawda,powinnam była się domyślić...w końcu zawsze kiedy się
spotykaliśmy mówił że ładnie lub wręcz pięknie wyglądam.Odpowiadałam
dziękuję choć w głębi duszy uważałam że nie jestem waderą godną choćby
spojrzenia.Nie brałam tych ,,zalotów" Samsona pod uwagę gdyż moi
najlepsi przyjaciele z poprzedniej watahy też tak się do mnie
zwracali.Spojrzałam jeszcze raz na samca.Jakieś uczucie zakiełkowało w
moim sercu...miłość pojawia się w wilku tak szybko...
-Kocham cię...-wyszeptałam - I chcę zostać twoją partnerką...-dokończyłam równie cicho.Uśmiechnęłam się do basiora czekając na jego reakcję.
<Samson?>
-Kocham cię...-wyszeptałam - I chcę zostać twoją partnerką...-dokończyłam równie cicho.Uśmiechnęłam się do basiora czekając na jego reakcję.
<Samson?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz