Stałam i mokłam na skale gdy nagle coś usłyszałam. Strasznie się wystraszyłam, ale poczułam znajomy zapach . To Shol. Nareszcie ktoś mnie uratuje.
-Kalipso!-krzyknęła Shol-nic ci nie jest?
-Oprócz tego, że jestem cała przemoczona i, że strasznie boli mnie łapa to nic mi nie jest.
-To nie pora na żarty ,twoja łapa może być złamana. Spróbuję ci pomóc
Niestety Shol nie dawała rady.Gdy tylko dotknęła mojej łapy zaczęła mnie strasznie boleć .
-Nie dam rady-powiedziała
-To nie marnuj czasu. Biegnij do watahy po pomoc bo robi się ciemno
<Shol?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz