Poszliśmy do lasu na polankę...
Gdy nadszedł wieczór zaczęło podać...
Byliśmy daleko więc schowaliśmy się do obcej jaskini...
Zasnęliśmy...
Ja się obudziłem, bo coś usłyszałem... Dziwnego.
Znalazłem skórę sarny i przykryłem nią Reane.
Poszłem w głąb jaskini i zobaczyłem lekkie światło?
Zobaczyłem moją dawną przyjaciółkę Lexi.-Należała do innej watahy.
To niebyła ta Lexi z naszej watahy, ale z innej.
Miała cztery lata, była odmieńcem niebyła zwykła.
Wiedziałem że, może zabić nieśmiertelnego wilka poprzez myśli.
Szybko wróciłem po Reane, ale jej już tam nie było?!-Wystraszyłem się!
Wiedziałem że, to Lexi i Warg, jej brat.
Ale Reane wyszła tylko na zewnątrz.
Ulżyło mi i to bardzo, poszłem do Reane całkowicie spokojny i powiedziałem żebyśmy już wracali.
Dlaczego jest tak pięknie?-Zapytała.
Bo... Bo... Boję się że coś się stanie.-Odpowiedziałem.
Ale co?-Znowu zapytała.
Bo mam złe przeczucia.-Powiedziałem.
Dobrze.-Powiedziała.
Więc, poszliśmy do watahy...
Potem gdy doszliśmy, na skarpę.
O czym myślisz?-Zapytała Reane.
O... O, tym co bym mógł zrobić, żeby pogodzić się z koleżanką. -Odpowiedziałem.
Po prostu, powiedz to jej. Powiedziała.
To, nie jest takie łatwe, jak się wydaje.-Odpowiedziałem.
Ale, uwież!-Powiedziała.
Gdy to powiedziała wstąpiła we mnie nadzieja.
Dziękuje!-Powiedziałem.
Ale za co?-Odpowiedziała.
Po pięciu minutach poszliśmy do jaskiń...
Wstało słońce... Zaczął się dzień...
Poszłem w góry...
Na polowanie...
Potem na łąkę, gdzie zwykle przebywa Reane.
Cześć!-Powiedziałem do Reane.
Cześć, nie zauważyłam Cię.-Odpowiedziała.
Uśmiechnąłem się...
A Reane też.... I powiedziała...
<Reane?>
Gdy nadszedł wieczór zaczęło podać...
Byliśmy daleko więc schowaliśmy się do obcej jaskini...
Zasnęliśmy...
Ja się obudziłem, bo coś usłyszałem... Dziwnego.
Znalazłem skórę sarny i przykryłem nią Reane.
Poszłem w głąb jaskini i zobaczyłem lekkie światło?
Zobaczyłem moją dawną przyjaciółkę Lexi.-Należała do innej watahy.
To niebyła ta Lexi z naszej watahy, ale z innej.
Miała cztery lata, była odmieńcem niebyła zwykła.
Wiedziałem że, może zabić nieśmiertelnego wilka poprzez myśli.
Szybko wróciłem po Reane, ale jej już tam nie było?!-Wystraszyłem się!
Wiedziałem że, to Lexi i Warg, jej brat.
Ale Reane wyszła tylko na zewnątrz.
Ulżyło mi i to bardzo, poszłem do Reane całkowicie spokojny i powiedziałem żebyśmy już wracali.
Dlaczego jest tak pięknie?-Zapytała.
Bo... Bo... Boję się że coś się stanie.-Odpowiedziałem.
Ale co?-Znowu zapytała.
Bo mam złe przeczucia.-Powiedziałem.
Dobrze.-Powiedziała.
Więc, poszliśmy do watahy...
Potem gdy doszliśmy, na skarpę.
O czym myślisz?-Zapytała Reane.
O... O, tym co bym mógł zrobić, żeby pogodzić się z koleżanką. -Odpowiedziałem.
Po prostu, powiedz to jej. Powiedziała.
To, nie jest takie łatwe, jak się wydaje.-Odpowiedziałem.
Ale, uwież!-Powiedziała.
Gdy to powiedziała wstąpiła we mnie nadzieja.
Dziękuje!-Powiedziałem.
Ale za co?-Odpowiedziała.
Po pięciu minutach poszliśmy do jaskiń...
Wstało słońce... Zaczął się dzień...
Poszłem w góry...
Na polowanie...
Potem na łąkę, gdzie zwykle przebywa Reane.
Cześć!-Powiedziałem do Reane.
Cześć, nie zauważyłam Cię.-Odpowiedziała.
Uśmiechnąłem się...
A Reane też.... I powiedziała...
<Reane?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz