sobota, 1 lutego 2014

Od Samsona

Wstałem dziś bardzo wcześnie, wszyscy spali... Więc wykorzystalem to i poszłem na polowanie. Poszłem w góry, zobaczyłem małe stado kozic. Zaczaiłem się na jedną i haps! Mam! Wróciłem do jaskini i zjadłem... Tak szybko żeby nikt się nie obudził i mi nie zjadł! Nie byłem najsilniejszy. Poszłem na polanę... zobaczyłem Reane, cudnie wyglądała. Ocząsnołem się i poszłem dalej... Do lasu. Poszłem za granicę watahy, byłem rozproszony. Wyszlem na autostradę... Zanim się obejżałem już byłem na ziemi... Krew. Gdy się obudziłem byłem w jakiejś starej szopie. Wyczółem zapach ludzi, był nieznośny. Ale ja nadal leżałem, na jakiejś starej szmacie. Do szopy wszedl człowiek... Za nim się obejżałem już byłem na nogach. Człowiek schylił się a ja go przeskoczyłem... Uciekłem do lasu... ale nie byłem u siebie, to było terytorium innej watahy... Ale jakoś udało mi się przez mie przejść... Już po pięciu godzinach byłem w domu... W wataszy. Reane siedziała wsztód kwiatów... Tak pięknie wyglądała... Że nie da się tego opisać w zwykłym słowie... Pomyślałem sobie że się w niej zaa.....łem a w nikim się nigdy nie zakochałem. Pomyślałem że to szaleństwo!? Ale nie było... Więc uznałem że muszę jej to powiedzieć... Nastał następny dzień... Podszedlem do Reane i powiedzialem jej że się w niej zakochałem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz