Tego dnia wybitnie nia miałam na nic ochoty. Wstałam dośc wcześnie i postanowiłam pójśc na spacer, a przy okazji zapolować. Wyszłam z jaskini i zaklnełam pod nosem. Padało. Nici z czegokolwiek. Westchnęłam i położyłam się przed wejściem. Spadający deszcz uderzał o ziemię szumiąc. Tym sammy rekalsował mnie. Po kilkunastu minutach stwierdziłam, że jest to dobra pora żeby poćwiczyć swoje moce. Postanowiłam iśc w góry, ponieważ tam było najwięcej głazów, które pospadały w wyniku różnych trzeńsień. Po drodze zatrzymałam sie na mały posiłek. Po dotarciu na miejsce byłam przemoczona do suchej nitki. Ale nie tym przejęlam się najbardziej. W połowie góry dochodziły krzyki jakiwgoś wilka. O nie...pomyślałam.
-Kalipso!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz