niedziela, 9 lutego 2014

Od Samsona

 Wstałem wcześnie, słońce świeciło mocno...
 Poszłem w góry na polowanie.
 Jak tu pięknie!-Powiedziałem sam do siebie.
 Wyruszyłem dalej w góry, ale nie mogłem znaleźć żadnego karibu.
 Gdzie jest to stado?!-Warknąłem.
 Poszłem szukać dalej stada karibu, nie znalazłem.
 Co to, jakaś migracja?!-Zdziwionym głosem powiedziałem.
 Poszłem jeszcze dalej w góry i w końcu...
 Znalazłem! -Szepnąłem.
 Zaczaiłem się na młodego samca, który odłączył się od stada.
 Tak!-Wykrzyknąłem.
 Zawlokłem cielsko do gaiku i zacząłem jeść...
 Gdy skończyłem poszłem na łąkę do Reane.
 Cześć, pięknie wyglądasz!-Powiedziałem.
 Dziękuje.-Zawstudzonym głosem powiedziała Reane.
 Usiadłem koło niej i powiedziałem.
 Byłem na polowaniu, ale znalazłem tylko małe stadko karibu liczące około trzynastu osobników.-Powiedziałem.
 To dziwne, zwykle jest okołu czterdziestu.-Powiedziała.
 Choć zabaczymy to!-Powiedziała.
 Ja z nią pobiegłem w góry...
 Poszliśmy w miejsce gdzie złapałem jelenia.
 Ale niczego tam nie było tylko, tylko... Krew i kości.
 Tu było stado!-Zdziwiony powiedziałem.
 Muszą się wkradać na nasze tereny łowieckie.-Powiedziała.
 To fakt mamy najlepsze.-Odparłem.
 Lepiej wracajmy, nie chcę żeby ktoś na nas napadł.-Powiedziała Reane.
 No to poszliśmy do watahy i prosto do Jaspera.
 Powiedzieliśmy mu o naszych przeczuciach i widoku.
 Potem poszliśmy na skarpę... Nadszedł wieczór...
 Siedzieliśmy w blasku księżyca.
 Reane?-Zapytałem.
 Co, Samson?-Odpowiedziała
 Kochałaś kogoś tak mocno jak mnie?-Zapytałem.
 Ja tak, Lexi o której Ci już opowiedałem, ale ty, ty...
 Jesteś dla mnie ważniejsza!-Powiedziałem...

 <Reane?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz