Wstałem wcześnie, słońce świeciło mocno...
Poszłem w góry na polowanie.
Jak tu pięknie!-Powiedziałem sam do siebie.
Wyruszyłem dalej w góry, ale nie mogłem znaleźć żadnego karibu.
Gdzie jest to stado?!-Warknąłem.
Poszłem szukać dalej stada karibu, nie znalazłem.
Co to, jakaś migracja?!-Zdziwionym głosem powiedziałem.
Poszłem jeszcze dalej w góry i w końcu...
Znalazłem! -Szepnąłem.
Zaczaiłem się na młodego samca, który odłączył się od stada.
Tak!-Wykrzyknąłem.
Zawlokłem cielsko do gaiku i zacząłem jeść...
Gdy skończyłem poszłem na łąkę do Reane.
Cześć, pięknie wyglądasz!-Powiedziałem.
Dziękuje.-Zawstudzonym głosem powiedziała Reane.
Usiadłem koło niej i powiedziałem.
Byłem na polowaniu, ale znalazłem tylko małe stadko karibu liczące około trzynastu osobników.-Powiedziałem.
To dziwne, zwykle jest okołu czterdziestu.-Powiedziała.
Choć zabaczymy to!-Powiedziała.
Ja z nią pobiegłem w góry...
Poszliśmy w miejsce gdzie złapałem jelenia.
Ale niczego tam nie było tylko, tylko... Krew i kości.
Tu było stado!-Zdziwiony powiedziałem.
Muszą się wkradać na nasze tereny łowieckie.-Powiedziała.
To fakt mamy najlepsze.-Odparłem.
Lepiej wracajmy, nie chcę żeby ktoś na nas napadł.-Powiedziała Reane.
No to poszliśmy do watahy i prosto do Jaspera.
Powiedzieliśmy mu o naszych przeczuciach i widoku.
Potem poszliśmy na skarpę... Nadszedł wieczór...
Siedzieliśmy w blasku księżyca.
Reane?-Zapytałem.
Co, Samson?-Odpowiedziała
Kochałaś kogoś tak mocno jak mnie?-Zapytałem.
Ja tak, Lexi o której Ci już opowiedałem, ale ty, ty...
Jesteś dla mnie ważniejsza!-Powiedziałem...
<Reane?>
Poszłem w góry na polowanie.
Jak tu pięknie!-Powiedziałem sam do siebie.
Wyruszyłem dalej w góry, ale nie mogłem znaleźć żadnego karibu.
Gdzie jest to stado?!-Warknąłem.
Poszłem szukać dalej stada karibu, nie znalazłem.
Co to, jakaś migracja?!-Zdziwionym głosem powiedziałem.
Poszłem jeszcze dalej w góry i w końcu...
Znalazłem! -Szepnąłem.
Zaczaiłem się na młodego samca, który odłączył się od stada.
Tak!-Wykrzyknąłem.
Zawlokłem cielsko do gaiku i zacząłem jeść...
Gdy skończyłem poszłem na łąkę do Reane.
Cześć, pięknie wyglądasz!-Powiedziałem.
Dziękuje.-Zawstudzonym głosem powiedziała Reane.
Usiadłem koło niej i powiedziałem.
Byłem na polowaniu, ale znalazłem tylko małe stadko karibu liczące około trzynastu osobników.-Powiedziałem.
To dziwne, zwykle jest okołu czterdziestu.-Powiedziała.
Choć zabaczymy to!-Powiedziała.
Ja z nią pobiegłem w góry...
Poszliśmy w miejsce gdzie złapałem jelenia.
Ale niczego tam nie było tylko, tylko... Krew i kości.
Tu było stado!-Zdziwiony powiedziałem.
Muszą się wkradać na nasze tereny łowieckie.-Powiedziała.
To fakt mamy najlepsze.-Odparłem.
Lepiej wracajmy, nie chcę żeby ktoś na nas napadł.-Powiedziała Reane.
No to poszliśmy do watahy i prosto do Jaspera.
Powiedzieliśmy mu o naszych przeczuciach i widoku.
Potem poszliśmy na skarpę... Nadszedł wieczór...
Siedzieliśmy w blasku księżyca.
Reane?-Zapytałem.
Co, Samson?-Odpowiedziała
Kochałaś kogoś tak mocno jak mnie?-Zapytałem.
Ja tak, Lexi o której Ci już opowiedałem, ale ty, ty...
Jesteś dla mnie ważniejsza!-Powiedziałem...
<Reane?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz